Przybladły urok Soliny

Przybladły urok Soliny

Już nie zachwyca jak kiedyś, a wręcz irytuje i męczy. Albo się zmieni, albo jej dawny czar całkiem pryśnie Wokół zielonych wzgórz nad Soliną ostatnio coraz głośniej. Niestety, głównie z powodu narzekań turystów: na brak rozrywek, drożyznę, bylejakość, śmieci i wpływające do jeziora ścieki. Gdzie jest dzisiaj Solina na wypoczynkowej mapie Polski? – Daleko – mówią ci, którzy znają Solinę od podszewki. Mają średnio po 50 lat i przyjeżdżali nad bieszczadzkie jezioro jeszcze jako studenci, pod namioty. Z gitarami, dziewczynami i chopakami, gazową kuchenką i kocherem w plecaku. Teraz wracają, odbywając sentymentalne podróże, pokazując miejsca swojej młodości dzieciom i wnukom. Lecz o ile wtedy, w latach 70. i 80., Solina nie odstawała za bardzo (a może w ogóle?) od podobnych miejscowości nad polskimi jeziorami, tak obecnie wlecze się w ogonie. Zachwyt i narzekania Według części turystów, moda na Bieszczady nigdy nie minie. Ten zakątek ma wystarczająco dużo uroku i aury tajemniczości, żeby chętnych na spędzenie tu urlopu nie brakował o. Potwierdzeniem są choćby tłumy na solińskim deptaku, na koronie zapory, i niemały ruch żaglówek na jeziorze. Przyjezdni nadal zachwycają się widokami, podziwiają największy w Polsce sztuczny zalew (150 km linii brzegowej!), lecz jednocześnie dostrzegają wiele wad wypoczynku nad „bieszczadzkim morzem”. Wyliczają: – Brakuje przyzwoitej plaży, są tylko trzy strzeżone kąpieliska, w tym ani jednego w najpopularniejszej Solinie, brakuje koncertów i innych rozrywek, w czasie deszczu można się zanudzić na śmierć. Bo owszem, knajpek, barów, restauracji pod dostatkiem, ale nie samym jedzeniem i piciem człowiek żyje. Do tego, utyskują, na ogół jest dość drogo, choć na szczęście można znaleźć lokale, gdzie serwuje się dania i świeże, i w przystępnej cenie, to znaczy w granicach 25-30 zł za obiad (np. pstrąg z frytkami, zestawem surówek i deserem). – Za taki sam zestaw przykładowo w Krynicy trzeba zapłacić 50 zł – mówi jeden z solińskich restauratorów. – U nas takich cen za obiad nie ma, więc te narzekania nie zawsze są uzasadnione. – Albo noclegi – dodaje inny przedsiębiorca znad Soliny. – Czy 30 zł za dobę w pokoju z telewizorem, lodówką i natryskiem, w dodatku 100 m od jeziora, to dużo? Dzisiaj nikt nie schodzi poniżej tej kwoty, chyba że oferuje dużo gorsze warunki. Plany, wizualizacje, zamierzenia Jak wynika z rozmów z turystami, cennik usług jest ważny, ale ma mniejsze znaczenie niż czystość nad zalewem, dogodność dojazdu i zaparkowania czy też możliwość sensownego zagospodarowania czasu. Bo woda i słońce to za mało, by zadowolić przeciętnego turystę. Trzeba mu dać coś więcej, niż oferuje natura. Tych narzekań co rok wysłuchuje m.in. Jerzy Czerwski, szef solińskiej Białej Floty, która od 20 lat wozi turystów statkami po jeziorze. Od dawna marzy mu się Solina nowoczesna, czysta, przyjazna środowisku. Czerwski rozkłada na stole wizualizacje komputerowe. Przedstawiają zmodernizowane nabrzeże od strony góry Jawor, zaakceptowane przez samorząd Soliny i Zespół Elektrowni Wodnych. W miejscu, gdzie dziś jest nierówna, kamienista plaża, mają być ułożone nowe betonowe płyty, a powyżej linii zalewowej – wysypany piasek. Do tego dozorowane kąpielisko, plac zabaw dla dzieci, dodatkowa keja i parę innych atrakcji. – Żeby to wszystko zrobić, potrzebuję ze dwóch lat – mówi pan Jerzy. – Najpierw muszę umocnić brzeg, z którego wciąż obsuwa się ziemia, potem czeka mnie wyboista droga administracyjnych przepisów i pozwoleń, która w Polsce jest zawsze długa. Ale dam radę. Śmieci – zmora Soliny Na razie jednak szef Białej Floty toczy bój o porządek i ciszę nocną nad Soliną. Jest zdania, że dyskoteki są dopuszczalne, ale głośna muzyka nie może dudnić do północy albo i dłużej, bo większość gości chce spać. – A tu nie dość, że łomot, to jeszcze nad jezioro przychodzą pijani i wrzeszczą jak szaleńcy – opowiada Czerwski, dodając, że przy okazji zostawiają mnóstwo pustych butelek, puszek i innych odpadów, które rankiem muszą sprzątać jego pracownicy. – A mam inne wyjście? Kto przyjdzie za dnia na zaśmiecone nabrzeże? Zresztą teraz i tak jest lepiej, bo wyciąłem sporo krzaków. Jak były krzaki, służyły za śmietniki. Problem odpadów to jedna z największych bolączek współczesnej Soliny. Niby są kontenery, kosze, a i tak ciągle ktoś alarmuje,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 32/2010

Kategorie: Kraj