Psychiatra potrzebny od zaraz – rozmowa z dr n. med. Krzysztofem Walczewskim

70% Polaków żyje w stresie i przeciążeniu, co grozi depresją Dr n. med. Krzysztof Walczewski – psychiatra ze Szpitala Specjalistycznego im. dr. J. Babińskiego w Krakowie, konsultant w dziedzinie psychiatrii w województwie małopolskim. Autor programu profilaktyki depresji „Wyprzedzić smutek”.   – Czy ze zdrowiem psychicznym Polaków jest aż tak źle? – Tak, zresztą nie tylko Polaków, pogarszanie się stanu zdrowia psychicznego to problem światowy. Z badań przeprowadzonych w 27 krajach Europy wynika, że aż 38,2% ludności korzystało w 2012 r. z porad w zakresie zdrowia psychicznego, wliczając zaburzenia okresu dziecięcego i młodzieńczego (ADHD), zaburzenia rozwojowe i wieku dojrzałego, bezsenność oraz demencję. Badania przeprowadzone w 2005 r. pokazywały, że po tego typu porady zgłasza się ok. 25% populacji w ciągu całego życia. Obserwujemy więc wzrost występowania zaburzeń psychicznych. Co prawda, jest on szybszy w krajach zachodnich, ale u nas w najbliższych latach będzie się potęgował. Najczęściej są to zaburzenia lękowe – 14%, bezsenność – 7%, depresja – 6,9%, ADHD u młodzieży – 5% oraz otępienie – do 30% u osób w wieku senioralnym. – Czy pod względem zdrowia psychicznego różnimy się od społeczeństw zachodnich? – Jesteśmy twardsi, bardziej zahartowani. To dobrze, ale nie jesteśmy przecież tytanami, należy więc poznać słabe strony i zagrożenia kondycji psychicznej Polaków i już przedsięwziąć działania ochronne, antydepresyjne. – Jakie są przyczyny tak dużego wzrostu zaburzeń psychicznych? – Coraz więcej czynników obciąża naszą psychikę i zatruwa nas mentalnie. Przed dwoma laty w „Lancecie” ukazał się wstrząsający artykuł zapowiadający tsunami depresyjne, dowodzono w nim, że nasiliły się przyczyny depresji. Aż połowa tych zaburzeń następuje głównie z powodu braku więzi społecznych – zupełnego braku, nie tylko osłabienia, w tym również więzi rodzinnych. Obserwujemy ten proces także u nas, jest związany choćby z wyjazdami ludzi do pracy za granicę, a jaka może być więź przez komórkę czy przez Skype’a? Drugi częsty powód to bieda, przy większej dostępności środków materialnych. Powoduje brak poczucia bezpieczeństwa, bo czy człowiek może się czuć bezpiecznie, jeśli przez całe życie nie da rady zapracować na własne mieszkanie? Wielu ludzi egzystuje dziś w sferze ekonomicznego wykluczenia, są ciąg­le obciążeni różnymi płatnościami, kredytami, zadłużeniami. I nikt nie ma pewności, czy jutro nie zostanie zwolniony z pracy, czy zdobędzie następną. Zaharowujemy się, toteż rośnie liczba pracoholików. Nie bez znaczenia dla naszej psychiki jest konieczność funkcjonowania w wirtualnym świecie – mamy przecież wirtualne pieniądze, wirtualne kontakty, dzieci śpią ze smartfonami, a nie z misiami. – Są to więc trudności adaptacyjne do szybko zmieniających się warunków życia, które zresztą sami coraz bardziej komplikujemy, dążąc do tego, by żyło nam się lepiej i żebyśmy byli szczęśliwsi. Jakie problemy psychiczne występują dziś najczęściej? – Uzależnienia i nałogi, najczęściej alkoholizm. Wiek inicjacji alkoholowej obniżył się, zwiększyła zaś liczba młodzieży pijącej. Na drugim miejscu wymieniłbym różnego rodzaju depresje. Zresztą nikt dokładnie nie wie, ile jest zaburzeń psychicznych, nawet ZUS nie obliczył, ile wydaje na renty psychiatryczne, ile kosztuje leczenie, ile należy na nie przeznaczyć. Nie wiem, czy to ignorancja, brak refleksji, czy obawa przed konfrontacją z rzeczywistością, ale takich statystyk brakuje. W województwie małopolskim, mającym 3,3 mln ludności, jest ok. 150 tys. osób leczących się psychicznie, a uważa się, że z opieki psychiatrycznej powinno korzystać jeszcze ok. 500 tys. Ci, którzy wymagają pilnej interwencji, zostają, lepiej czy gorzej, objęci leczeniem, ale potrzebujących porady czy profilaktyki jest dużo więcej. – Ludzie najczęściej uzależniają się dziś od alkoholu, narkotyków, komputera i pracy. No i od papierosów, ale to nie ma wpływu na ich stan psychiczny. – Ależ ma, badania dowodzą, że u osób z problemami lękowo-depresyjnymi, które rzuciły palenie, nastąpiła znaczna poprawa stanu zdrowia psychicznego, u jednej trzeciej bardzo wyraźna. – Słyszy się o ogromnej liczbie zachorowań na depresję. To pojemne słowo, ale chyba nadużywane. – Lubimy używać tego terminu, bo jest stosunkowo mało raniący, nie stygmatyzuje. – Może dlatego, że w języku potocznym nie oznacza choroby, lecz obniżenie nastroju, chandrę. – Słowo depresja otwiera drogę do wielu postępowań diagnostycznych i leczniczych, może oznaczać nerwicę albo wyjaśniać przyczyny bólu krzyża czy nóg,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 37/2014

Kategorie: Zdrowie