Pułapki nacjonalizmu

Pułapki nacjonalizmu

Od lat czytam oświadczenia na temat wołyńskich ekshumacji i widzę, że ich autorzy za dużo przemilczają

Z mieszanymi uczuciami czytałem wywiad red. Roberta Walenciaka z posłem Tadeuszem Samborskim („Nierozliczona zbrodnia jest jak klątwa”, „Przegląd” nr 28/2025). W wywiadzie tym istnieje jedno założenie ideowe oraz kilka przemilczeń i przeinaczeń.

Założenie ideowe – to termin Kresy (w domyśle Wschodnie). Jeżeli go się używa, przyjmuje się milcząco, że dla tych Kresów istnieje jakieś centrum, że są to więc ziemie w istocie polskie, a zamieszkująca je ludność ukraińska, białoruska czy litewska, należy do jakiejś drugiej kategorii. To założenie, nieuchronnie polonocentryczne, a więc i nacjonalistyczne, jest jednak bronią obosieczną. Wszak do miana kresów ukraińskich ma prawo pretendować Przemyśl, do kresów białoruskich – Białystok, do kresów litewskich – Sejny… A czy Tadeusz Samborski, wieloletni poseł z Legnicy, cieszyłby się z nazwania swego miasta „kresami niemieckimi”?

Samborski widzi nieprawidłowości przedwojennej polskiej polityki narodowościowej „na Kresach”, ale je bagatelizuje. A przecież polityka ta była opłakana (choć przez ówczesne władze i społeczeństwo mogła być postrzegana jako konieczność). Faktem jest w każdym razie, że położenie ludności ukraińskiej w II Rzeczypospolitej znacznie się pogorszyło w porównaniu z jej położeniem w Austrii. Również sytuacja Ukraińców na Wołyniu była w II RP gorsza niż pod panowaniem Rosji. Nieraz o tym pisałem, także na tych łamach, trudno więc wracać do własnych argumentów.

Oczywiście wszystko to w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia ani samej rzezi wołyńskiej (100 tys. ofiar, licząc łącznie z innymi regionami), ani zastosowanego przez Ukraińców okrucieństwa. To było ludobójstwo, choć i tak niedorównujące wojennym zbrodniom katolickich Chorwatów na prawosławnych Serbach. Jest też sprawą oczywistą, że Polacy mają prawo domagać się ekshumacji, zwłaszcza – a to już szczególnie oburzające – że takie ekshumacje mogą prowadzić Niemcy. Tak, to szczególnie oburzające, a jednak…

Wszak dla Niemców ukraiński pochówek ich ziomków nigdy nie był politycznie instrumentalizowany! U nas sytuacja była i jest odmienna. Co jednak najważniejsze: wszelkie polskie gromy spadające na Ukraińców roją się zawsze od przemilczeń. Oto na przykład słowo wytrych: Bandera. Ale Stepan Bandera od roku 1941 przebywał najpierw w więzieniu Montelupich w Krakowie, potem w areszcie domowym w Berlinie, wreszcie w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, w którym – choć w luksusowych warunkach – nie miał jednak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 30/2025

Kategorie: Opinie