Z punktu widzenia obywatelki III RP
Patrzę na to, co się dzieje, z punktu widzenia obywatelki wciąż jeszcze Trzeciej Rzeczypospolitej, choć władcy, chcąc moralnie ją odrestaurować, tak ją zepsuli, że może rzeczywiście zrobili z niej już coś nowego, jakiś na wpół demokratyczny z lekka groteskowy kadłubek, rządzący się własnymi prawami, całkowicie oderwany od obywateli. Codziennie wyszarpują ci odnowiciele kolejny „postaw sukna” jak poduszkę spod głowy śpiącej naszej ojczyzny. Bo jest ona pogrążona w koszmarnym śnie, w niemocy i zdumieniu: Czy to możliwe? Czy to jawa, czy sen? Pytam z punktu widzenia obywatelki, co my możemy zrobić, widząc te targi koalicyjne, nieustającą sezonową wyprzedaż stanowisk z ogromnym rabatem na głupotę? Coraz niższe są wymagania od obejmujących długimi jak u ośmiornicy ramionami ważne fotele. Jak reagować, gdzie zaskarżyć rabunek? Wciąż słyszę od koalicji trwam, że gdy rządził SLD, to zgarniał całą pulę. Po pierwsze to, że ktoś robi coś źle, nie usprawiedliwia tego, co otrąbił moralną odnowę. Po drugie zaś nie całą pulę. Może gdzieś za rządów SLD próbowano coś urwać, ale na miłość Chrystusa Króla, na razie niedoszłego patrona, od razu była afera i winni lądowali pod celą. Za rządów Belki w różnych ciałach i ciałkach panował – jak się okazuje – pluralizm pełną gębą. KRRiTV nie była jednowymiarowa, lewicowa cała jak prawicowa jest obecnie. Znalazło się w niej miejsce dla Sellina, dla Marka Jurka i wielu innych ludzi prawicy. Co dzień gazety wołają wielkimi literami, że znów coś jest wzięte. A to bank PKO BP, a to znów NBP. Wreszcie wyjaśniło się, co znaczy, że koalicja trwam jest patriotyczna i narodowa: po prostu wszystkie instytucje publiczne oraz narodowe muszą być w jej posiadaniu. Skrzypek grający nam na nosie, obecnie z dachu NBP, zlustrował wcześniej PKO BP tak dokumentnie, tak zastraszył pracujących tam fachowców, że wielu, wraz ze swoimi klientami, pouciekało do innych banków, gdzie panuje spokój. W ciągu półrocznych rządów Skrzypka wciąż zmieniały się osoby zajmujące się naszym kontem. Po rozłożeniu ważnego banku, zgodnie z zasadą PiS, przejętą od Greshama-Kopernika, według której pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy, Skrzypek poszedł na ważniejsze stanowisko. Orlen wzięty, wyrzuciło się Chalupca, który postawił spółkę na nogi, a wzięło kolejnego człowieka prezydenta. Warto było pracować z Lechem Kaczyńskim. Wszyscy karierowicze, którzy go nie obstawili, myśląc, że to za mały pikuś jest, plują sobie teraz w brodę, „kurczę blade, dlaczego ja się nie załapałem, przecież mogłem się poniżyć, popełzać wokół kaczych nóg albo chociaż podlizać się Gosiewskiemu, pochwalić budowę stacji kolejowych oraz dróg do jego wspomnień dzieciństwa, ale do głowy mi nie wpadło, że tacy mogą rządzić!”, tak sobie wzdychają, rozpijając się z rozpaczy. Jako obywatelkę III RP dziwi mnie, że w zeszłym roku sprywatyzowano tylko 11% firm ze 100% zamierzonych. Dlaczego, ach dlaczego? pytam siebie i myślę, co też może być przyczyną marnego wyniku. Główkuję i nagle doznaję olśnienia, w głowę się pukam! Jasna sprawa! Otóż póki państwowa jest firma, póty jak dzban wodę nosi, można fuchy znaleźć, wyrzucić fachowców i obsadzić badziewiem, za jakiś czas co prawda ucho się urwie, ale swoje się już wzięło. W prywatne spółki też można ingerować, ale nie aż tak, umieści się ze dwóch pociotków w radzie nadzorczej, strasząc po cichu, że inaczej będą kontrole non stop, i dosyć. Jako obywatelka III RP po przejściach robię rutynowe badania w Centrum Onkologii. Na wynik rtg. klatki piersiowej czekałam 10 długich, psychicznie wyczerpujących dni. Pytam, dlaczego, wiem, że nie jest to wina lekarzy, którzy mnie prowadzą. Poszłabym za pieniądze, ale nie mogę, bo jestem w systemie badań amerykańskich i muszę mieć wszystko zrobione na miejscu. Dowiaduję się, że było kilku doktorów opisujących zdjęcia rtg., ale się wykruszyli. Ludzie wyjeżdżają, bo mają odpowiedzialną robotę, od tego zależy przecież, czy ktoś będzie miał operację, czy jest OK, a ile zarabiają? W porównaniu z ekipą rządzących fachowców czy posłów i senatorów – grosze! Prof. Religa, którego zawsze szanowałam, nie chce dać podwyżek. Czy każdy, kto w trującej pisowskiej atmosferze się znajdzie, zaczyna myśleć zgodnie ze starym przysłowiem: „Jeśli wejdziesz między kaczory i wrony, musisz krakać









