Radio po naszemu

Radio po naszemu

Na Śląsku najwięcej ludzi słucha Radia Piekary, lokalnej rozgłośni, którą w latach 90. założyli w miejskim domu kultury amatorzy krótkofalowcy Podstawowa reguła Radia Piekary: atmosfera ma tu być ciepła i rodzinna, bo to śląskie radio. Po śląsku się mówi, śpiewa, składa życzenia i myśli. W ramówce jest miejsce dla serwisu BBC i dla wieści lokalnych, transmisji z mszy świętej w piekarskiej bazylice i listy przebojów dance, dla pop, ale też dla muzyki biesiadnej czy śląskich „szlagrów”. Andrzej Miś, czołowy prezenter Radia Piekary, mówi: – Jeszcze niedawno się z nas podśmiewali. Kolega z Radia Katowice żartował, że do nas dzwonią tylko babcie. Fakt, ciężko było. W eterze pełno stacji i co tu grać? To poszliśmy w granie tego, czego inni nie grają. No i jesteśmy lepsi. Ludzie chcą takiej muzyki i takiego radia. Zespół jest przede wszystkim ambitny. Ale ludzie trafiali tu w przeróżny sposób. Za sport odpowiada licencjonowany menadżer FIFA i UEFA, Janusz Oster, kiedyś pilotujący transfery m.in. Krzysztofa Warzychy i Andrzeja Iwana. – Kiedy piłkarze ręczni Olimpii Piekary awansowali do I ligi, przyszedłem do Radia Piekary z prośbą, żeby ktoś coś na ten temat powiedział – wspomina. – Pani prowadząca wówczas rozgłośnię zaprowadziła mnie do studia i powiedziała: „Ile pan potrzebuje czasu? Chce pan pięć minut, to ma pan pięć minut. Chce pan pół godziny, ma pan pół godziny. Tu jest mikrofon”. Wtedy pierwszy raz w życiu usiadłem w radiu przed mikrofonem. I nawet przez myśl mi nie przeszło, że robię to w radiu, które niedługo będzie miało największe powodzenie u słuchaczy na Śląsku. Stacja w kraju przegrała tylko z RMF FM i Programem I PR. Na Śląsku była najlepsza. Podczas gdy wskaźnik słuchalności publicznego i mającego ogromną tradycję Radia OK Katowice wyniósł 4, jej słuchało aż 7,7% mieszkańców aglomeracji śląskiej. Najpierw piraci Nie byłoby radia w Piekarach bez piratów i Gintera Kupki. – Pierwsze programy nadawane były jeszcze w 1968 r. – mówi Kupka. – Wystarczał jednowatowy nadajnik. Nie było żartów. Jeździliśmy samochodem wyposażonym w radioodbiornik, żeby sprawdzać zasięg. Trzeba było wszystko tak ustawiać, żeby sygnał nie dotarł do ośrodka nasłuchowego przy telewizji w Katowicach-Bytkowie. Nie bawiliśmy się w żadną politykę. Wszystko zaczęło się od pana Piwowarczyka, wtedy głównego inżyniera w jednej z naszych kopalń, a właściwie jego żony, która miała urodziny. Postanowiliśmy zrobić jej prezent w eterze. I tak się zaczęło. Ludzie przynosili halby, żeby też coś nadać w koncercie życzeń. Sygnałem wywoławczym była piosenka Ireny Santor „Powrócisz tu”. Przez rok nie daliśmy się namierzyć. Drugi raz radio w Piekarach zaistniało na początku stanu wojennego. Nazywało się Radio Solidarność Piekary. W kościołach rozdawaliśmy ulotki z częstotliwością i godzinami nadawania. Udało się nadać pięć audycji. Przez następne lata piekarscy krótkofalowcy piratowali na własną rękę. Aż przyszły lata 90. Kupka był dyrektorem miejscowego domu kultury. – Trwała kampania wyborcza do rady miejskiej, która miała potem wybrać prezydenta. Po zmroku odbywała się nocna wymiana plakatów. Patrzymy kiedyś z kolegą przez okno, a tu jedne plakaty zrywa, a drugie nakleja powszechnie szanowana pewna pani doktor, w dodatku żona ówczesnego prezydenta Piekar Śląskich. Coś z tym trzeba było zrobić. Miałem przywieziony z Krakowa czterowatowy nadajnik. Akurat zwolniła się częstotliwość po radiu Flash. Wieczorem weszliśmy na dach, zainstalowaliśmy antenę i zaczęliśmy nadawać: „Tu eksperymentalne Radio Piekary”. Kupka podał na antenie numer telefonu, pod który mogli dzwonić słuchacze. Pierwszy zadzwonił… zastępca komendanta policji. – Zmroziło mnie – wspomina Ginter Kupka. – Czekałem, kiedy mnie zapyta o koncesję i opieprzy. Usłyszałem: „Czy możecie podać komunikat policji?”. „Pewnie, że możemy, panie komendancie!”. Potem zadzwonił portier ze szpitala, no i się zaczęło. Ludzie dzwonili nie tylko z Piekar, ale i z Gliwic, Katowic, Bytomia. Zdobyliśmy dekoder, który pozwolił nam nadawać stereo. Jeden ze słuchaczy, niewidomy, cały czas informował nas, jaka jest jakość przekazów. Zaczęło się coś niesamowitego. Ktoś zaproponował, że przyniesie płyty. Za chwilę mieliśmy ich 500. Powstał Klub Przyjaciół Radia Piekary. Wiedzieliśmy, co robić. W dekanacie piekarskim jest dziesięć parafii. Gdzie był

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2005, 2005

Kategorie: Media