Recepta na dobry kryminał – rozmowa z Patrykiem Vegą

Recepta na dobry kryminał – rozmowa z Patrykiem Vegą

W kinie doszliśmy do granic seksu, przemocy, przemyślnych intryg i konstrukcji fabularnych  Ma pan receptę na dobry kryminał? – Myślę, że nie ma jednego patentu. W dzisiejszych czasach nikt nie jest w stanie wyprodukować i sprzedać czystego gatunkowo kryminału. W kinie doszliśmy do granic seksu, przemocy, przemyślnych intryg i konstrukcji fabularnych. Wielkim osiągnięciem telewizji amerykańskiej w ostatnich latach było odkrycie, że w ramach jednego dzieła można połączyć kilka gatunków. Seriale w stylu „Rodziny Soprano”, „Dextera” czy „Criminal minds” łamią konwencje prostego kryminału i są niezwykłe właśnie dlatego, że wrzucono tam kilka grzybów do barszczu. Połączenie kryminału z obyczajem, melodramatem czy tragikomedią to tylko kilka możliwości, które dają nam zupełnie nową wartość w stosunku do dawno znanego gatunku.  Czy sama historia opowiadana w filmie może być banalna? – Prawda jest taka, że producenci serialu „Seks w wielkim mieście” dostrzegli podczas realizacji, że dla widzów tak samo interesujące i atrakcyjne jak historia są kreacje, w jakich występują główne postacie, a widownia jest w stanie oglądać serial wyłącznie dla kostiumów. Mogę sobie zatem wyobrazić stworzenie kryminału, w którym historia nie byłaby wyrafinowaną zagadką, a mimo to byłaby niezwykle wciągająca. Przykładów nie trzeba szukać daleko, bo „Pulp fiction” jest ikoną kina, która tak naprawdę ma banalną historyjkę i opiera się niemal w całości na świetnych dialogach i rewelacyjnie wymyślonych postaciach.  Czy dopuściłby pan taką sytuację, że widzowie poznają rozwiązanie zagadki wcześniej niż detektyw czy np. pani komisarz? – Wszystko jest możliwe. W przypadku serialu „Instynkt” postawiliśmy jednak na znakomicie wymyśloną, bardzo rozbudowaną tajemnicę, która może być odkrywana nawet przez kilka 13-odcinkowych serii. Gatunek czystego kryminału został złamany w „Instynkcie” właśnie przez tajemnicę głównego bohatera, która jest nie mniej frapująca od historii kryminalnych rozwiązujących się w ramach pojedynczych odcinków. Dzięki temu stworzyliśmy kryminał z podwójną tajemnicą. Kolejnym elementem, którym bawi się współczesne kino, jest bohater historii fabularnych. Dr House, Dexter czy Tony Soprano to schematyczne postacie – lekarza, policjanta i gangstera, zbudowane jednak w zupełnie inny sposób niż bohaterowie, których znaliśmy dotychczas. To właśnie na tych postaciach zasadza się gigantyczny sukces tych seriali. Każda z nich jest w pewnym sensie antybohaterem i zaprzeczeniem konwencji, bo mamy przecież do czynienia z lekarzem, który nie lubi pacjentów, z policjantem, który jest mordercą, i z gangsterem, który jest wrażliwym ojcem rodziny. Danuta Stenka w „Instynkcie” także nie ma nic wspólnego z policjantami, których widzieliście dotychczas. Nie jest superbohaterem, który biega z pistoletem, rozwiązując bez problemów zagadki, tylko jest człowiekiem, który identyfikuje się z ofiarami, bo tak naprawdę największym śledztwem, które musi rozwikłać, największą tajemnicą jest zagadka jej własnego życia.  Kto wpadł na pomysł, że komisarzem policji ma być kobieta, a nie mężczyzna? – Ja wpadłem na ten pomysł. Czytając scenariusz, już od pierwszych stron przekonywałem się, że mamy do czynienia ze złamaniem schematu i z nowym typem policyjnego bohatera, jakiego wcześniej nie było. Zastanawiając się, co byłoby jeszcze większym odstępstwem od stereotypowego bohatera, powziąłem myśl, że powinna to być kobieta. Myślę, że była to idea bardzo słuszna, bo dzięki postaci wykreowanej przez Danutę Stenkę ten serial poszybował dużo wyżej, niż można by to zrobić z jakimkolwiek męskim bohaterem.  Czy w dobrym kryminale konieczne są drastyczne, brutalne sceny, pełne krwi, przemocy i seksu? – Ktoś kiedyś powiedział, że nic na świecie nie sprzedaje się tak dobrze jak zbrodnia i przemoc. Uważam jednak, że nie można ignorować odbiorcy, do którego adresowany jest dany serial. Polacy żyją w kraju młodej demokracji i wciąż nie mogą do końca się wdrożyć w system stresującej pracy, inflacji, problemów z płaceniem rachunków. Ludzie w tygodniu pracy są tak skołowani, że najczęściej marzą o tym, żeby zwyczajnie się zrelaksować. To oznacza, że wcale nie chcą zbyt silnych emocji. „Instynkt” jest więc uszyty na miarę naszych polskich potrzeb. Nie jest plastikowy, tylko zdecydowanie realistyczny, ale nie epatuje brutalnością w bezsensowny, przesadzony sposób.  Czy stosunek męsko-damski odbywany w łóżku w towarzystwie psa to celowa prowokacja, obliczona na wywołanie obrzydzenia? – Myślę, że większość właścicieli psów doskonale mnie rozumie i ich to nie brzydzi. Mój york dyplomatycznie wychodzi z pokoju, gdy uprawiam seks.  Jakiego rodzaju humor jest konieczny w dobrym kryminale? Absurdalny,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2011, 2011

Kategorie: Kultura, Wywiady