Recepta na zmartwychwstanie

Recepta na zmartwychwstanie

Klonowanie, zamrażanie, cybernetyczny zapis pamięci. Czy nauka wskrzesi zmarłych? Jak naucza religia chrześcijan, Jezus zmartwychwstał, a w dniu Sądu Ostatecznego wszyscy zmarli wyjdą z grobów. Niektórzy liczą jednak, że wskrzeszanie tych, którzy odeszli, będzie możliwe już wcześniej, dzięki burzliwym postępom nauki. Tak uważał Raymond Martinot, profesor fizyki w Paryżu. Nie mógł pogodzić się ze śmiercią swej ukochanej żony, Moniki Leroy, zmarłej na raka w 1984 r. W krypcie swej posiadłości Nueil-sur-Layon w Andegawenii nakazał więc ustawić wielką chłodnię, a w niej, w stałej temperaturze minus 60 stopni, umieścił ciało ukochanej kobiety. Na drzwiach krypty wisi krzyż i zawsze leżą tam świeże kwiaty. Na ścianach umieścił instrukcję dotyczącą „wskrzeszenia” żony. Mają je przeprowadzić naukowcy przyszłych generacji. Krypta Martinotów stała się nieco makabryczną regionalną „atrakcją” dla turystów. Bilet wstępu kosztuje cztery euro. W końcu lutego także profesor odszedł z tego świata w wieku lat 80. Od lat wyrażał życzenie, aby „pochowano” go w chłodni obok żony. Syn, Remy Martinot, postanowił spełnić wolę ojca. Temu jednak sprzeciwił się sąd. Prawo francuskie przewiduje bowiem tylko pochowanie lub spalenie zwłok, ewentualnie przekazanie ich na cele naukowe. Sąd orzekł, że z uwagi na „porządek i zdrowie publiczne” zamrożone ciała muszą trafić na cmentarz. Miejscowy prefekt zapowiedział, że w razie konieczności doprowadzi do pogrzebu siłą. Remy Martinot złożył apelację, która nie wstrzymuje wykonania wyroku. Prefekt wszakże okazał się człowiekiem wielkodusznym i zapowiedział, że dopóki sąd apelacyjny nie wyda werdyktu w tej sprawie, przymusowego pochówku nie będzie. Być może, zamrożone zwłoki Martinotów trafią wcześniej do USA. Burmistrzowie kilku miast w stanie Kolorado zapowiedzieli, że udzielą hibernatusom „azylu”, oczywiście jeśli rodzina poniesie wszelkie koszty. Prof. Martinot był jednym z entuzjastów kriogeniki, liczących, że nauka zdoła kiedyś przywrócić do życia zamrożone zwłoki. Nikt nie wie, ile osób nakazało po śmierci poddać się tej procedurze. Prawdopodobnie krionautów jest około stu, głównie w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska firma Alcor Life Extension z Phoenix, największe z przedsiębiorstw „przedłużających życie”, przechowuje w swoich chłodniach ok. 20 zamrożonych ciał i 13 głów. Zamrożenie głowy (60 tys. dol.) jest znacznie tańsze niż całych zwłok (160 tys. dol.). Ci, którzy zdecydowali się na tę wersję ekonomiczną pośmiertnej hibernacji, sądzili, że w przyszłości sklonowanie z jednej komórki brakującego ciała nie będzie problemem. Przedstawiciele hibernujących firm Alcor i Trans Time tak zachęcają do zawierania umów: „Silosy z azotem nie są trumnami, lecz karetkami pogotowia powoli transportującymi pacjentów na oddziały intensywnej terapii szpitali, których jeszcze nie zbudowano”. Zatopieni w azocie Kriogenika narodziła się w 1963 r. Wtedy to prof. Robert Ettinger z Michigan opublikował książkę „The Prospect of Immortality” („Perspektywa nieśmiertelności”). Argumenty Ettingera wydają się logiczne: śmierć nie jest stanem, lecz powolnym procesem, który w pewnej fazie można zatrzymać. Jeszcze w latach 50. pacjenta uznawano za zmarłego, gdy ustały oddech i puls. „Dziś za pomocą elektrycznych urządzeń do masażu serca możemy przywrócić do życia nawet już sinych i sztywnych domniemanych denatów”, pisał profesor z Michigan. Z biegiem czasu możliwości medycyny będą coraz większe. „Lekarze w zasadzie nie powinni mówić: „Pacjent jest martwy”, lecz: „Obecny poziom technologii nie pozwala jeszcze na przeprowadzenie reanimacji”. Prof. Ettinger jest pewien, że dojdzie do radykalnego przełomu w medycynie. Obecnie lekarze zwalczają choroby lekarstwami, jednak skuteczność takiej terapii jest ograniczona. Medycyna przyszłości opierać się będzie na nanotechnologii. Skonstruowane zostaną mikroskopijne, samopowielające się roboty (nanoboty), swego rodzaju sztuczne komórki zdolne do samodzielnego działania w organizmie i usuwania wszystkich szkód, źródeł chorób oraz procesów starzenia. Nanoboty zlikwidują skrzepy, zwapnienia i komórki rakowe, uśmiercą wrogie drobnoustroje, będą zdolne przedrzeć się przez błonę komórkową jak wirusy. Te maleńkie molekularne automaty składające się zaledwie z garstki atomów nie zniszczą jednak komórek, lecz zreperują delikatne organelle (struktury wewnątrzkomórkowe) lub też pobudzą je do korzystnej dla organizmu aktywności. Tylko komórki nowotworowe (oraz niektóre komórki włókien nerwowych) są nieśmiertelne i dzielą się w sposób niekontrolowany. Prof. Ettinger uważa jednak,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2002, 2002

Kategorie: Nauka