Reformy Bismarcka albo rewolucja

Reformy Bismarcka albo rewolucja

Żelazny Kanclerz to także twórca państwa socjalnego, które miało spacyfikować zdesperowanych robotników Otto von Bismarck słusznie symbolizuje w polskiej świadomości historycznej kolonizacyjną rolę Prus jako najeźdźcy i germanizatora. Za stosunkiem Prusaków do Polski kryły się też poczucie wyższości i lekceważenie oraz stereotyp polnische Wirtschaft. Nacjonalistyczna prawica do dzisiaj wykorzystuje te resentymenty do podsycania lęku przed współczesnymi Niemcami, które wraz z Rosją, jak przed z górą 200 laty, mają dybać na naszą niepodległość, ziemię i majątek. Politycy kontynuują spór sprzed 200 lat między swojskością (PiS) a cudzoziemszczyzną (PO). Wyprzedzające reformy Tymczasem dla nowoczesnej cywilizacji znaczenie Bismarcka było zgoła inne, przede wszystkim stał się on twórcą państwa socjalnego, Sozial­staat, które miało spacyfikować grożących rewolucją zdesperowanych robotników fabrycznych w miastach. Bismarck to masowe ubezpieczenia zdrowotne i rentowe, emerytury, rozwój masowego szkolnictwa i służby zdrowia oraz ich laicyzacja, pozbawienie Kościoła dotychczasowego wpływu na te instytucje. Otto von Bismarck był konserwatystą obawiającym się rewolucji socjalnej, co pchnęło go do wyprzedzających to zagrożenie postępowych i lewicowych reform, do pomocy najsłabszym. Wiek XIX przyniósł w Europie Wschodniej odrzucenie stosunków feudalnych i zniesienie poddaństwa. W Prusach bogatsi chłopi otrzymali ziemię na własność, ale masa biedoty pozostała bez ziemi. Co gorsza, pozostali też bez dotychczasowej pomocy pana, nie mając jeszcze pomocy socjalnej państwa. Karol Marks nazwał ich „rezerwową armią proletariatu”. Migrowali do wielkich miast: Niemcy za ocean, Polacy do Nadrenii i Zagłębia Ruhry, w ucieczce przed biedą i w poszukiwaniu życiowych szans. Narastało napięcie, nasilały się nastroje rewolucyjne. Przed reformami uwłaszczeniowymi w Prusach (lata 1807-1811, Wielkopolska – 1823 r.) feudalna szlachta zarówno w Prusach, jak i w sarmackiej Polsce tworzyła dla poddanych zabezpieczenia socjalne. W „Oekonomice ziemiańskiej” Jakuba Haura z 1693 r. znajdujemy jasne zalecenie: „Chłopów na roli będących, mianowicie kmieciów, zagrodników, którzyby podupadali przez jakie nieszczęście, albo przez jaki nieostatek, dwór powinien suplementować ziarnem, albo też samym zasiewiem”. Chałupa chłopska i budynki gospodarcze budowane były przez ludzi pana i z dworskiego materiału i stanowiły jego własność. Rzadziej szlachcic dawał jedynie materiał. W XVIII w. Francuzi de Piles i de Kerdu wskazywali, że nadzieja na pomoc w razie częstych klęsk naturalnych i epidemii była bardzo ważnym elementem kalkulacji ekonomicznej. Łatwo się zapomina, że pętla nieurodzaju, głodu i epidemii miała bardzo poważne skutki życiowe i w Prusach skończyła się dopiero w drugiej połowie XIX w. Zapomina się także o inwazjach szarańczy – w 1798 r. mamy informacje o tym w prasie spod Babimostu. Podobnie Friedrich Schulz zwracał uwagę, że wprawdzie chłop „ledwie mógł życie utrzymać”, ale „jeśli co zdechnie, Pan musi dodać, gdy chleba zabraknie (brak ten sprowadza nieurodzaj albo złe gospodarstwo), pan musi się postarać o wyżywienie; jednym słowem pan nie może mu dać przepaść, gdyż on stanowi mu dochód z dóbr i nadaje im wartość”. Także Wraxall wskazywał, że beznadziejny los chłopski łagodzony jest przez wsparcie pana: budowę chaty, załogę i pomoc w potrzebie. Nie inaczej było w Prusach, przypadki takiej pomocy junkra chłopom w potrzebie (w razie nieurodzaju, choroby, śmierci w rodzinie) podają Eberhard von Rochow czy Friedrich von Marwitz. Król Fryderyk Wilhelm III skomentował pomoc szlachty dla chłopów dosyć kwaśno: „Jest to piękny przykład wzajemnej miłości i wierności między panami i poddanymi i cieszy mnie on tym bardziej, że jest bardzo rzadki”. Stosunek szlachty do chłopów zarówno w Polsce, jak i w Prusach mógł być surowy i ojcowski, ale zawsze był protekcjonalny i lekceważący – chłopu w razie potrzeby należało również złoić skórę, dlatego szlachta mogła zachować feudalne wyobrażenie o konieczności istnienia świata hierarchicznego i autorytarnego, w którym mądremu panu przeciwstawiony jest niezbyt rozgarnięty, wymagający pokierowania chłop. Wielka reforma uwłaszczeniowa znosiła jednak wszelką pomoc dworu. Dla zamożniejszej części włościan, która na uwłaszczeniu wyszła dobrze, nie było to problemem, ale dla biedoty wiejskiej okazało się katastrofą. W XIX-wiecznych miastach pojawiło się zjawisko nędzy robotniczej, pauperyzmu. Symbolem stulecia stał się odstręczający obraz życia miasta przemysłowego Coketown z powieści Karola Dickensa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 24/2015

Kategorie: Historia