Coraz więcej polskich dzieci jest rehabilitowanych. To konieczność czy zmowa lekarzy Patrycja ma trzy lata. Chodzi na balet, angielski, na basen. Nikt by nie pomyślał, że jako niemowlę przez pół roku była rehabilitowana. Trzy razy dziennie ćwiczyła z nią mama, raz w tygodniu – prywatny rehabilitant. Powód - lekka asymetria ciała. Patrycja mieszka we Wrocławiu. I właśnie w dużych miastach najwięcej jest zgłoszeń do specjalistów rehabilitacji. Czy to przypadek, że szczególnie w dużych miastach obserwuje się tzw. nadwykrywalność różnych wad u dzieci i bardzo gorliwe kierowanie do rehabilitantów? Tutaj rodzice mają wyższe wymagania wobec lekarzy. Bardziej się upominają o badania i rehabilitację, bardziej się boją o swoje dzieci. Miastowe mamy wolą dmuchać na zimne. Wiele dzieci po urodzeniu ma asymetrię wynikającą z ułożenia w brzuchu matki. – Zapewne Patusia sama by z tego wyszła – przyznaje matka dziewczynki. – Spanikowaliśmy. Ale skoro było nas stać na rehabilitanta, to czy mogliśmy sobie odpuścić? Ania, mama Antosia, także uważa, że rehabilitowała syna „na wyrost”. Kiedy miał kilka miesięcy, lekarz zauważył u niego lekko wzmożone napięcie mięśniowe. – Moja mama przypomniała sobie, że miałam dokładnie to samo, tyle że wtedy nikt nie słyszał o rehabilitacji z tak błahych powodów. Dziś po tamtej wadzie nie mam śladu. Ale bałam się zostawić synka samemu sobie. Woleliśmy kilka miesięcy chodzić na rehabilitację parę razy w tygodniu. Myślę, że Antoś i bez rehabilitacji miałby się dziś dobrze – przyznaje. Jeszcze kilkanaście lat temu nie przejmowano się niewielkimi wadami. Królowało podejście, że „dziecko z tego wyrośnie”. Obecnie nikt nie chce czekać, aż dziecko z czegoś wyrośnie. Na całym świecie coraz częściej korzysta się z rehabilitacji. Gdy można zdziałać cuda – Urodziłam córeczki w 27. tygodniu ciąży. Stan jednej był od początku stabilny, drugiej niestety nie. I właściwie mówię o niej, czyli o Madzi. Waga 650 g, wylewy, wodogłowie… – wylicza Joanna, mama Magdy. Lekarze nie dawali jej szans. Słyszała, że powinna umieścić ją w hospicjum, że będzie miała porażenie czterokończynowe, że rehabilitacja nic nie da. Jednak Joanna nie poddała się. Na turnusie rehabilitacyjnym nauczyła się ćwiczeń. Cały czas były pod opieką poradni rehabilitacyjnej w Olsztynie. Chodziły na rehabilitację do szpitala, do dziś przychodzi do dziewczynek prywatnie rehabilitantka: – Dziewczyny mają teraz rok i dwa miesiące. Obie siedzą, wstają, chodzą przy meblach. Według lekarzy, obie będą zdrowe. Zdaniem fachowców, właśnie w pierwszym roku życia można poprawić takie niedociągnięcia natury, których potem nie da się już tak łatwo zmienić. – Ja sama rehabilitowałam dziecko, które urodziło się w 24. tygodniu ciąży i ważyło 75 dkg – mówi Jolanta Stępowska, specjalistka rehabilitacji ruchowej z Centrum Zdrowia Dziecka. – Kilkanaście lat wcześniej nie przeżyłoby. A dziś, po kilku latach intensywnej rehabilitacji, rozwija się normalnie. Jan Ciszecki, kierownik Kliniki Rehabilitacji Centrum Zdrowia Dziecka, jest zdania, że lepiej jest „nadrozpoznać” jakąś wadę, niż jej nie zauważyć, lepiej pójść do lekarza trzy razy, niż nie pójść wcale. – Bardziej niepokojącym faktem jest los dzieci z bardzo ciężkimi schorzeniami, które są pozbawione leczenia i opieki, niż nadmierne korzystanie z rehabilitacji – mówi. Wystarczająco dobrzy rodzice… Jednak rodzice zgłaszają się dziś do rehabilitantów i fizykoterapeutów nie tylko gdy dziecko ma skierowanie od lekarza lub gdy podejrzewają, że źle się rozwija. Także wtedy, gdy rozwija się dobrze, ale ewentualnie mogłoby zacząć się rozwijać źle. Ania, mama Antka, umówiła się na kilka wizyt szkoleniowych z fizykoterapeutą. Chciała nauczyć się pielęgnować synka prawidłowo i „trochę mu pomóc” w rozwoju. – Wielu moich znajomych ze zdrowymi dziećmi tak robi. Rehabilitant radzi, jak prawidłowo przewijać, nosić, kłaść – żeby nie zaszkodzić. Cena za godzinę takiej konsultacji w domu to 70-130 zł – zdradza. Znajomi nawzajem polecają sobie terapeutów. Rehabilitanci pochwalają zgłaszanie się do nich ze zdrowymi niemowlętami, żeby nauczyć się pielęgnacji. Zdaniem Jolanty Stępowskiej, specjalistki rehabilitacji ruchowej, Polacy mają wiele wad postawy właśnie z dzieciństwa: – Fachowa wiedza rodziców procentuje. Dawniej mieliśmy mnóstwo