Dzisiejsza Polska ma wiele cech państwa wyznaniowego, w którym funkcję religii oficjalnej pełni katolicyzm Dr Paweł Borecki – adiunkt w Katedrze Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor kilkudziesięciu publikacji naukowych dotyczących prawa wyznaniowego, prawa konstytucyjnego oraz historii ustroju i prawa Polski. Otwarcie nowego boiska, oczyszczalni ścieków albo supermarketu i zawsze w pakiecie ksiądz z kropidłem. W odpowiedzi co jakiś czas wracają postulaty świeckiego państwa. We Francji to pojęcie jest dobrze oswojone przez obywateli, ale u nas wciąż się nim straszy. Co ono tak naprawdę znaczy? – Jeżeli mówimy o państwie laickim, to w warunkach współczesnej demokracji mamy do czynienia przede wszystkim z państwem neutralnym światopoglądowo. Można też to rozumieć inaczej, tak jak np. Francuzi, którzy mówią o laickości agresywnej, usuwającej religię ze sfery publicznej, oraz o laickości pozytywnej, pojmowanej jako neutralność światopoglądowa. Dzisiaj we Francji laickość interpretuje się właśnie w ten pozytywny sposób. Należy zatem pamiętać, że w ciągu ok. 200 lat pojęcie to przeszło ewolucję. Inna była koncepcja laickości w 1795 r. czy w latach 80. XIX w., kiedy Kościół katolicki był zwolennikiem monarchii i przeciwnikiem republiki, a inna jest wykładnia świeckiego państwa we współczesnej Francji. Francuzi utożsamiają świeckość państwa z jego neutralnością światopoglądową będącą gwarancją wolności sumienia i wyznania. Nasz ustawodawca również do tego zmierza. W art. 10 ust. 1 ustawy z 17 maja 1989 r. o gwarancjach sumienia i wyznania używa sformułowania: „Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań”. Historycznie rzecz ujmując, inicjatorem wprowadzenia zasady neutralności światopoglądowej państwa do prawa polskiego był prof. dr hab. Michał Pietrzak. Wspomniana zasada jest obecna także w art. 25 ust. 2 konstytucji z 1997 r. Konstytucja jest dokumentem fundamentalnym, ale przede wszystkim teoretycznym. Praktyka życia codziennego wygląda inaczej. – No właśnie, tutaj pozostaje wiele do zrobienia. Dzisiejsza Polska ma wiele cech państwa wyznaniowego, w którym funkcję religii oficjalnej pełni katolicyzm. Przykładowo charakter uroczystości związanych z objęciem urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę był w dużej mierze religijny. Można powiedzieć, że prezydent miał swoją mszę koronacyjną, odprawioną przez pierwszy garnitur polskiej hierarchii katolickiej. Podobnie to zresztą wyglądało, gdy prezydentem był Bronisław Komorowski. Pamiętam tegoroczne obchody święta 3 Maja, kiedy to prezydent Komorowski wierzył jeszcze w swój sukces. Wówczas też odbyła się uroczystość w katedrze warszawskiej. Kiedy jeszcze cofniemy się w czasie, zobaczymy bardzo podobny charakter prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Tym samym katolicyzm nabiera wymiaru religii władzy. Opinie na temat państwa laickiego wygłaszane publicznie przez osoby ze środowisk postępowych wydają się życzeniowe. Jest szansa, żeby Polska była państwem laickim w takim otoczeniu społecznym i politycznym? – Realnie w Polsce można wypracować tzw. przyjazny rozdział Kościoła od państwa. Elementem składowym tego rozdziału powinno być to, że instytucje i władze Kościoła nie wpływają na sprawowanie władzy publicznej. Jeżeli katoliccy parlamentarzyści, członkowie rządu i prezydent podejmują decyzje, kierując się sumieniem, to proszę bardzo. Mają do tego prawo. Natomiast Kościół jako związek wyznaniowy, jako organizacja, nie powinien uczestniczyć w lobbingu ustawodawczym. Nie powinien wpływać instytucjonalnie na sprawowanie władzy publicznej. Musimy pamiętać o jeszcze jednej rzeczy, którą trzeba katolikom uświadomić – prawo stanowione nie jest jedynym regulatorem ludzkich zachowań. Dla katolika istotne jest to, aby prawo nie zmuszało go do czynów niezgodnych z jego światopoglądem. Dla niektórych katolików istotne jest również to, aby niewierzący nie mieli za dużo swobody. – Ustawa nie każe np. katolikom usuwać trzeciego dziecka, ale nie mogą oni żądać, aby prawo publiczne zakazywało sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Prawo stanowione powinno być minimalną wspólną płaszczyzną dla różnych kręgów obywateli. Jeżeli ktoś za pomocą prawa stanowionego stara się narzucić jakiś ekskluzywny system wartości, zaczynamy niestety zmierzać w stronę państwa wyznaniowego, w którym to prawo ma urzeczywistniać konfesyjny system wartości. Jest jeszcze cała ta otoczka, cały ceremoniał państwowy. Potrafię zrozumieć ceremonie pogrzebowe, w tym przypadku czynnik religijny występuje w sposób naturalny. Całkiem do pomyślenia










