Rewolucja KEN

Rewolucja KEN

Wprowadzenie świeckich nauczycieli do szkół i świeckiej nauki moralnej jako przedmiotu nauczania uważano za zamach na tradycję religijną i narodową Prof. Katarzyna Dormus – prodziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, pełnomocnik rektora ds. obchodów Roku KEN na uczelni. Specjalizuje się w problematyce wychowawczo-oświatowej w Polsce w XIX i XX w. Czy w dobie rewolucji technologicznej i informatycznej odwoływanie się do powstałej 240 lat temu Komisji Edukacji Narodowej ma sens? – Oczywiście, że ma. W obecnych czasach rewolucji technologicznej jesteśmy na innym etapie rozwoju cywilizacyjnego, posługujemy się innymi środkami przekazu niż za czasów Komisji Edukacji Narodowej, ale idee i sens pewnych działań od stuleci pozostają niezmienne. Naczelne przesłanie KEN jest ciągle aktualne, bo niesie wartości ponadczasowe i uniwersalne. To jakie są te najbardziej aktualne przesłania? – Naczelną ideą, która legła u samych podstaw Komisji i jej działań, było głębokie przeświadczenie o tym, że od wychowania społeczeństwa i poziomu jego wykształcenia zależy pomyślność państwa. W przekonaniu twórców KEN temu zadaniu najlepiej miała służyć szkoła narodowa pod nadzorem państwa, przeniknięta duchem obywatelskim i patriotycznym. Doskonale rozumieli, że patriotyzmu trzeba uczyć w szkole, że szkoła powinna przekazywać i kultywować tradycje narodowe. Gdy patrzę na dzisiejszą polską szkołę, nierzadko nasuwa mi się refleksja, w jak niewielkim stopniu kształtuje ona patriotyczne postawy młodych Polaków. Jak niewiele wiedzą o jej historii i kulturze. Jak mało też się dba o czystość polszczyzny, a przecież to Komisja, kierując się duchem narodowym, wprowadziła do szkół nauczanie w języku polskim. Dziś trudno sobie wyobrazić, jak rewolucyjne było to posunięcie w tamtych czasach. STAN AKADEMICKI Utworzenie Komisji Edukacji Narodowej i powołanie do życia jej szkół oznaczało również zeświecczenie edukacji, co było chyba jeszcze większą rewolucją. – To KEN po raz pierwszy wprowadziła do polskiej szkoły świeckich nauczycieli. Na pewno przyczyniła się do tego decyzja papieża Klemensa XIV rozwiązująca w 1773 r. zakon jezuitów, a tym samym likwidująca prowadzone przez niego szkoły. Umożliwiło to przejęcie zarządu nad nimi przez państwo. Król Stanisław August Poniatowski i jego otoczenie umiejętnie wykorzystali fakt kasaty zakonu do realizacji idei szkoły narodowej i państwowej. Wejścia świeckich nauczycieli do szkół nie powitano z sympatią, zgodnie bowiem z wielowiekową tradycją nauczycielem był zawsze duchowny. Pierwsi świeccy nauczyciele spotykali się z różnego typu atakami, wywoływali śmieszność. Bywało, że sami byli sobie winni przez ostentacyjny radykalizm i prowokowanie opinii społecznej zachowaniem i strojem. Warto jednak podkreślić, że KEN niezwykle doceniała zawód nauczycielski i starała się podnieść jego prestiż, m.in. powołując do życia instytucję o charakterze zawodowym, zwaną „stanem akademickim”. Pragnęła, by na pracę nauczyciela patrzono w kategoriach misji społecznej, samych zaś nauczycieli chciała kształtować w duchu obywatelskim i narodowym. Komisja Edukacji Narodowej, używając słowa naród, miała na myśli szlachtę, ale posługując się tym określeniem, pewnie rozszerzała widzenie tych, którzy w tej zbiorowości powinni się znaleźć; kierowała swoje dezyderaty, zalecenia do szkół parafialnych, które były przecież poza jej jurysdykcją. – Słowo naród rzeczywiście w tym czasie odnosiło się do szlachty, dlatego szkołami narodowymi nazywano szkoły średnie przeznaczone dla szlachty. Faktem jest jednak, że w kręgu zainteresowań Komisji znalazły się i szkoły parafialne. Świadczy o tym choćby opracowanie przepisów dla tych szkół przez pierwszego przewodniczącego Komisji, bp. Ignacego Massalskiego. Gdy w latach 80. XVIII w. kształtowała się hierarchiczna organizacja szkolnictwa, szkoły parafialne zostały w niej uwzględnione jako najniższy szczebel, wpleciono je niejako w system oświaty nadzorowany przez państwo. Pomiędzy szkołami parafialnymi a średnimi nie było jednak drożności programowej. Nie był to zatem system demokratyczny. Ponadto KEN nie miała odpowiednich środków finansowych na utrzymywanie szkół parafialnych, stąd jej apele do obywateli, by troszczyli się o nie na własną rękę. Czy to, co robiła KEN w stosunku do szkół parafialnych, było zatem próbą nadzoru? – Szkoły te włączono w system hierarchii szkolnej, poddając je nadzorowi szkół wydziałowych, wyjęto je więc spod nadzoru kościelnego. Komisja starała się też pomóc nauczycielom szkół parafialnych, dostarczając im znakomity podręcznik, jakim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 44/2013

Kategorie: Historia