Setki tysięcy Greków, Hiszpanów i Portugalczyków podążają do Niemiec Europa pogrążona jest w kryzysie, lecz gospodarka Niemiec, eksportowej potęgi, rozkwita. Setki tysięcy ludzi z różnych krajów przenoszą się więc do tego zamożnego państwa w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Zadowoleni niemieccy przedsiębiorcy zacierają ręce. Liczą na wsparcie zagranicznych informatyków i inżynierów, ale także lekarzy, pielęgniarzy i opiekunek seniorów. W 2011 r. imigracja do Niemiec była najwyższa od 15 lat. Jak wynika z najnowszych danych Federalnego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden, w ubiegłym roku przybyło tam 958 tys. osób – o jedną piątą więcej niż w 2010 r. Wśród nich znalazło się aż 163,4 tys. Polaków, o 42% więcej niż rok wcześniej. W 2011 r. z Niemiec wyjechało 679 tys. osób. Bilans ruchów migracyjnych jest więc dodatni i wynosi 279 tys. ludzi. Ten dodatni bilans również jest najwyższy od 1996 r. Znacznie zwiększyła się liczba emigrantów z południa Europy, z Hiszpanii, Portugalii i Grecji, borykających się ze złą sytuacją gospodarczą. Co piąty Hiszpan nie ma pracy, wśród obywateli poniżej 25. roku życia – niemal co drugi. Kto może, szuka szansy za granicą. 32-letni informatyk Alberto León przeniósł się do Düsseldorfu. W ojczyźnie miał posadę, ale nie mógł dłużej znieść bałaganu panującego w kraju. „Niemcy stwarzają rozwiązania, w Hiszpanii wprawdzie wszyscy są krytyczni, ale nic nie robią”, opowiada León. Do Niemiec zamierza wyemigrować także przyjaciółka Alberta, Maria Antonia Rodríguez, która jako sekretarka na pół etatu zarabia w Hiszpanii 600 euro. Ale młoda kobieta zapewnia, że nie chodzi jej tylko o pieniądze. „Chcę się nauczyć pracować. W moim kraju to nie jest możliwe”. Emigracja z Hiszpanii jest tak duża, że tamtejsze media mówią o „ucieczce mózgów” (fuga de cerebros), która może zagrozić gospodarce kraju. W ubiegłym roku wyemigrowało stamtąd do Niemiec 20,7 tys. mieszkańców, o 52% więcej niż w 2010 r. Jak wymówić Sachbearbeiterin W przeżywającej polityczny i gospodarczy chaos Grecji wielu pospiesznie uczy się niemieckiego. Chętni są tak liczni, że Instytut Goethego w Atenach nie daje nauczycielom urlopów. A przecież za kurs umożliwiający zrozumienie języka potocznego oraz podstawowych zwrotów i wyrażeń trzeba zapłacić 1380 euro. Grecy żmudnie wkuwają trudne i twardo wymawiane słówka w rodzaju Sachbearbeiterin (wykwalifikowana sekretarka), co w ustach Greków brzmi jak Sachchchbearbeiterin lub Sackbearbeitin. Uczestniczący w kursie 29-letni Vasileios, lekarz urolog, tak opisał po niemiecku swój dzień: „Obecnie nie mam pracy i dlatego późno wstaję z łóżka”. Przewodniczący Stowarzyszenia Greckich Akademików, mieszkający od 40 lat w RFN Gregorius Thomaidis, opowiada, że mniej więcej od połowy 2010 r. w tej instytucji urywają się telefony. Dzwonią rodacy z Grecji, pytając o możliwość załatwienia pracy. Przyjeżdżają przede wszystkim ludzie w wieku od 30 do 45 lat, osiedlający się najchętniej w wielkich aglomeracjach miejskich, tam, gdzie już mieszkają ich krewni i znajomi. „Jeśli ktoś ma wykształcenie techniczne i zna niemiecki, z pewnością znajdzie tu dobrą posadę”, zapewnia Thomaidis. W zeszłym roku przybyło do Niemiec 23,8 tys. emigrantów z Grecji – o 90% więcej niż w 2010 r. Portugalska bieda W Portugalii bezrobocie sięga 15%. Według dziennika „Público”, powołującego się na źródła urzędowe, sześciu na 10 zatrudnionych musi zadowolić się pensją netto w wysokości od 310 do 900 euro. Według ocen ekspertów, gospodarka tego kraju skurczy się w 2012 r. o 3,3%. Organizacja Cáritas podała, że liczba biednych, którzy zwrócili się do niej o wsparcie, zwiększyła się w 2011 r. o 90% i wyniosła ponad 90 tys. osób. Zdaniem mediów, ruszyła „największa fala emigracji w dziejach” – a przecież Portugalia jest tradycyjnym krajem emigracji, więc takie twierdzenia należy traktować bardzo poważnie. Nawet premier Pedro Passos Coelho zachęcał rodaków, do szukania chleba za granicą. Portugalczycy więc wyjeżdżają – niektórzy do dawnych kolonii, Brazylii i Angoli czy Mozambiku. Do Brazylii chce wyemigrować 27-letnia Ana z Lizbony, która straciła pracę jako sekretarka z pensją 600 euro. „Moja przyjaciółka już tam jest, mówi, że w Brazylii gospodarka się rozwija i łatwo o zatrudnienie”, opowiada młoda kobieta. Inni wyjeżdżają do Francji i Niemiec. W 2011 r. przybyło do RFN 8,2 tys. Portugalczyków, o 28%
Tagi:
Krzysztof Kęciek









