Rok piłowania pazurów

Rok piłowania pazurów

Italy's Prime Minister Giorgia Meloni arrives for a EU Summit, at the EU headquarters in Brussels, on June 29, 2023.

Bracia Włosi nie stali się nowym wcieleniem włoskiego faszyzmu. Nie ma jednak z czego się cieszyć We wrześniu zeszłego roku nazwa tej partii wywoływała konsternację czy zgoła ataki paniki właściwie we wszystkich europejskich stolicach i najważniejszych redakcjach, również amerykańskich. Niemiecki „Der Spiegel” uznawał Giorgię Meloni za spadkobierczynię myśli politycznej Benita Mussoliniego, a „Washington Post” pisał, że wprawdzie nie jest to kopia faszyzmu z czasów 20-lecia międzywojennego, ale skrajnie prawicowa, wykluczająca retoryka tej polityczki też jest zagrożeniem dla liberalnej demokracji. W prasie pojawiały się sylwetki Meloni przypominające jej młodzieżową działalność w postfaszystowskim Sojuszu Narodowym (Alleanza Nazionale), apologie Mussoliniego i innych ojców założycieli włoskiego faszyzmu czy co bardziej radykalne deklaracje z kampanii, takie jak zapowiedź ustanowienia blokad Morza Śródziemnego, by powstrzymać napływ migrantów na Półwysep Apeniński. Grzebano ochoczo – i bardzo potrzebnie – także w bebechach samej partii, mającej w szeregach wielu ludzi dość blisko powiązanych z faszyzmem. Ignazio La Russa, którego Meloni zrobiła później przewodniczącym Senatu, to znany kolekcjoner pamiątek po Duce. A Galeazzo Bignami, wiceminister infrastruktury, na swój wieczór kawalerski założył na ramię opaskę ze swastyką i nie widział w tym nic zdrożnego. Bracia Włosi to faktycznie partia postfaszystowska, a wielu jej członków ciepło myśli o międzywojennym reżimie, zwłaszcza doły partyjne, gdzieś głęboko w regionach. Histeria nie była zatem do końca nieuzasadniona. Bez konkurencji Od tego czasu minął już rok z okładem. 22 października 2022 r. Giorgia Meloni została pierwszą w historii Włoch kobietą na stanowisku premiera. Koalicję z Forza Italia i Ligą ustawiła pod siebie, bardzo szybko udowadniając starszym kolegom, że zaczynają się nowe porządki. Jej wyższość uznać musiał nawet Silvio Berlusconi, człowiek, który był wręcz uosobieniem włoskiej prawicy ostatniego ćwierćwiecza. Jeszcze w sierpniu, ogłaszając powrót do polityki po ponad dekadzie banicji, sam nazwał się ojcem chrzestnym wielkiej koalicji prawicy, zapowiadając, że siebie widzi w roli przyszłego lidera Senatu. Źródła z Forza Italia wskazywały zresztą, że z takim postulatem były premier zasiadał do rozmów koalicyjnych. Szybko został jednak przez Giorgię Meloni spacyfikowany. Szefowa Braci Włochów nie uwzględniła go w personalnej układance, tworząc rząd głównie z własnych, niekoniecznie licznych zasobów partyjnych. Drugi koalicjant, Matteo Salvini, nawet nie próbował podważać jej autorytetu, bo niecałe 9% poparcia było kompromitacją dla kogoś, kto jeszcze pół roku wcześniej zapowiadał marsz po zwycięstwo. Zaczynała się era Meloni, która miała nie tylko znormalizować współczesne wcielenie włoskiego faszyzmu i zakorzenić go w mainstreamie, ale też rozpocząć falę ultraprawicowych triumfów w Europie. 365 dni to oczywiście nie tak dużo i wiele opinii na temat tego, co Braciom Włochom udało się przez ten czas zrealizować, może się okazać na wyrost. Dzisiejsza scena polityczna na Półwyspie Apenińskim coraz mniej przypomina tę, która utrzymywała się w relatywnej równowadze od połowy lat 80., gdy lewica zaczęła uczestniczyć w procesie rządzenia. Centrolewicowa Partia Demokratyczna jest wewnętrznie podzielona, wyzuta z idei i pozbawiona charyzmatycznych liderów, cała progresywna opozycja licytuje się zresztą na ego – głównie męskie – zamiast na propozycje programowe. Tymczasem na prawicy trwa konsolidacja władzy pod sztandarem Braci Włochów, zyskujących w sondażach mimo przeciętnych wyników w realizacji kampanijnych obietnic. Jednocześnie nie potwierdziły się obawy przed faszyzacją życia publicznego, holokaustyczną polityką migracyjną czy izolacją Włoch na arenie międzynarodowej, skutkującą np. odwróceniem się od Ukrainy. Czy rzeczywiście Giorgia Meloni okazała się prawicową wydmuszką, spacyfikowaną przez instytucje i społeczeństwo obywatelskie? Rok u władzy zaczęła świętować mniej więcej miesiąc przed czasem, bo już wtedy do skrzynek mejlowych sympatyków Braci Włochów zaczęły wpadać newslettery z długimi listami sukcesów rządu. Partia wydała nawet książeczkę wymieniającą wszystko, co Meloni udało się przez ten czas osiągnąć. Meloni, a nie jej gabinetowi, bo cała narracja władzy jest teraz skupiona na przywódczyni. Do kultu jednostki jeszcze daleko, ale wsłuchując się w wypowiedzi polityków jej obozu lub czytając materiały partyjne, można dojść do wniosku, że wszyscy inni usunęli się w cień, bo partia to dziś Meloni, a Meloni to partia.  Nie jest to diagnoza przesadzona, w macierzystej formacji pani premier

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 46/2023

Kategorie: Świat