Pegasus buszuje w Izraelu

Pegasus buszuje w Izraelu

Protestors hold placards and a banner during a protest attended by about a dozen people outside the offices of the Israeli cyber firm NSO Group in Herzliya near Tel Aviv, Israel July 25, 2021.,Image: 623275638, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: NIR ELIAS / Reuters / Forum

Policja miała nielegalnie podsłuchiwać polityków, dziennikarzy, urzędników i przedsiębiorców Dotychczas skandal wokół wykorzystania Pegasusa nie był w Izraelu wiodącą sprawą wewnętrzną. W końcu stworzony przez NSO Group system miał być stosowany przede wszystkim przez zagraniczne rządy, które nabyły licencję na wykorzystanie oprogramowania. Na liście klientów znalazły się zarówno zachodnie demokracje, jak i państwa autorytarne. Za pomocą Pegasusa podsłuchiwano aktywistów, opozycjonistów czy dziennikarzy wraz z rodzinami. Jedną z najbardziej znanych ofiar podsłuchu miał być saudyjski dziennikarz Dżamal Chaszukdżi, zamordowany w październiku 2018 r. w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Kiedy w lipcu 2021 r. opublikowano wyniki międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego nazwanego Pegasus Project, okazało się, że podsłuchiwanych mogło być nawet 50 tys. numerów na całym świecie. Producent bronił się wówczas, twierdząc, że lista nie ma z nim nic wspólnego, a potencjalni klienci są szczegółowo prześwietlani, aby uniknąć sprzedaży Pegasusa rządowi czy agencji, które mogą go wykorzystać w złej wierze. Na te rewelacje zareagował Departament Handlu Stanów Zjednoczonych i wciągnął NSO Group na czarną listę, sprawiając, że firma nie może kupować podzespołów i innych produktów od amerykańskich dostawców. Prawdopodobnie w reakcji właśnie na ten ruch izraelski rząd postanowił zrewidować listę państw, które mogą kupować od Izraela cyberbroń, skracając ją ze 102 do 37 krajów. Wypadły z niej te, co do których istnieją podejrzenia łamania praw człowieka i praw obywatelskich, w tym wymieniona wyżej Arabia Saudyjska, ale też Maroko czy Polska i Węgry. Nikt wówczas się nie spodziewał, że sam Izrael dostarczy powodów do obaw o cyberbezpieczeństwo swoich obywateli. Na celowniku protestujący… Zmieniło się to w styczniu, wraz z pierwszymi raportami gazety „Kalkalist”, z których wynikało, że izraelska policja wykorzystywała system Pegasus przeciwko cywilom. Co więcej, polecenie założenia podsłuchu miało zostać wydane przez wysokich rangą funkcjonariuszy, bez wcześniejszego ubiegania się o nakaz sądowy czy choćby sędziowski nadzór takiego procesu. Dopiero 7 lutego dziennik ujawnił listę 26 osób, których kontakty telefoniczne miały być śledzone przez policjantów, uświadamiając Izraelczykom, że ich policja jest prawdziwym państwem w państwie. Wśród podsłuchiwanych mieli się znaleźć organizatorzy demonstracji przeciwko premierowi Beniaminowi Netanjahu, gdy w 2020 r. rząd uruchomił pierwsze restrykcje pandemiczne, które uderzyły w gospodarkę. Protestujący m.in. przed rezydencją Bibiego domagali się także ustąpienia Netanjahu z funkcji szefa rządu w związku z ciążącymi na nim zarzutami o korupcję i nadużycie władzy. Demonstranci krytykowali sposób, w jaki policja radziła sobie ze zgromadzeniami, podkreślając, że niektórzy byli zatrzymywani pod pretekstem łamania przepisów nieistniejących w izraelskim kodeksie karnym, a policja kierowała na protestujących z bliska armatki wodne. Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Amir Ochanna naciskał też na Dorona Jedida, dowódcę policji w Jerozolimie, by całkowicie zabronić zgromadzeń w pobliżu domu Netanjahu. Policja działała więc pod dużą presją, co – jak pisze „Kalkalist” – przyczyniło się do wykorzystania Pegasusa przeciwko liderom demonstracji. System miał być również wykorzystywany przez policję do badania wiarygodności świadków w tzw. sprawie 4000, w której oskarżony jest premier Netanjahu. Bibi miał wejść w układ z Szaulem Elowiczem, głównym udziałowcem firmy telekomunikacyjnej Bezek, posiadającej stronę informacyjną Walla. Elowicz jakoby naciskał na redakcję portalu, by dziennikarze w korzystny sposób opisywali politykę Netanjahu. W zamian za to premier miał wykorzystywać swoją pozycję do działania na korzyść przedsiębiorcy. Obaj mężczyźni zaprzeczają, by kiedykolwiek w taki układ wchodzili, ale według „Kalkalist” policja miała podczas śledztwa złamać zabezpieczenia telefonów prezesa Walli Ilana Jeszui i redaktora naczelnego Awirama Elada, by sprawdzić, czy rzeczywiście wywierano na nich presję. Na celowniku mieli też się znaleźć Szlomo Filber, dyrektor generalny w Ministerstwie Komunikacji, i prezeska Bezeku Stella Hendler. …dziennikarze, samorządowcy, przedsiębiorcy Na tym lista się nie kończy, bo są na niej także dziennikarze Walli, a w innych sprawach – dyrektorzy generalni w ministerstwach, czterech burmistrzów, właściciel sieci popularnych supermarketów Rami Lewi czy Jair Kac, przewodniczący związku zawodowego w Israel Aerospace Industries, państwowym przedsiębiorstwie produkującym samoloty wojskowe i cywilne. Trudno jednak z całkowitą pewnością mówić, że to bezpośrednio rząd Netanjahu wywierał na policjantach presję na zakładanie podsłuchów. Przeciwko temu przemawia fakt, że podsłuchiwani byli również Awner

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2022, 2022

Kategorie: Świat