46/2023

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Obserwacje

Pomidor – ósmy cud świata

Dobry na każdą porę roku Owoc czy warzywo? Sprawa nie jest taka łatwa, jak mogłoby się wydawać. Niby każdy z nas dobrze zna pomidora. Ale gdy spróbujemy się w niego wgryźć, okaże się, że o tym przybyszu z Ameryki Południowej, początkowo uprawianym jako roślina dekoracyjna, wcale nie wiemy aż tak wiele. Pomidor, obok choćby bakłażana czy papryki, należy do roślin psiankowatych. Z jednej strony to owoc – wskazuje na to w każdym razie klasyfikacja botaniczna. Jest mięsistą jagodą, powstaje z kwiatów i zawiera nasiona. Ale ta klasyfikacja dla przeciętnego zjadacza pomidora jest bardzo nieintuicyjna – w kuchni owoce jadamy i przyrządzamy inaczej niż warzywa. W praktyce mało kto wyobraża sobie pomidory z bitą śmietaną czy na gofrach posypanych cukrem pudrem. Traktujemy je bowiem znacznie częściej tak jak inne warzywa. To zatem i relatywnie niska zawartość cukru w porównaniu z innymi owocami sprawia, że myślimy o pomidorze raczej jako o warzywie. Ot, cała tajemnica. W pomidorach czuć słodycz przeplatającą się z kwasowością i nutami świeżości, a także piąty smak – umami. Można je uprawiać bezpośrednio w gruncie, pod gołym niebem, a także pod osłonami – w szklarni lub tunelu foliowym. Do wyboru, do koloru! Skoro już jesteśmy przy kolorze – obecnie trudno

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jak kończą generałowie

Czy szef polskiego więziennictwa Jacek Kitliński zostanie dyscyplinarnie zwolniony ze służby za represjonowanie podwładnych? To, że nowy minister sprawiedliwości pozbędzie się gen. insp. Jacka Kitlińskiego, jest pewne. Nie zmieni tego fakt, że Kitliński dyrektorem generalnym Służby Więziennej został jeszcze za rządów PO-PSL, a generalską nominację otrzymał od prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jednak zwolnienie dyscyplinarne byłoby radykalnym posunięciem, niespotykanym na tak ważnym stanowisku w Służbie Więziennej (w czerwcu br. Kitliński został awansowany przez prezydenta Andrzeja Dudę na najwyższy w hierarchii służbowej stopień generała inspektora). Generała wsadził na minę jego bezpośredni przełożony – odpowiedzialny za więziennictwo wiceminister Michał Woś, który w rozmowie z branżowym portalem InfoSecurity24.pl mówił o zjawisku mobbingu w Służbie Więziennej i wykorzystywaniu przez przełożonych, w celach represji, delegacji funkcjonariuszy do jednostek odległych od ich miejsca zamieszkania. „Choć rozmawiałem o tym ze związkowcami, nie spotkałem się z przykładem użycia przepisu o delegacji, który miałby chociaż najdrobniejsze znamiona dyskryminacyjne. Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji, byłoby to absolutnie skandaliczne, a osoba, która podjęłaby taką decyzję, powinna zostać wyrzucona dyscyplinarnie”, powiedział Woś. Zapytałem wiceministra, z którymi to związkowcami rozmawiał o karnych delegacjach. Woś nie odpowiedział. Milczą również przedstawiciele Zarządu Głównego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa pytani, czy przypominają sobie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Panama

Wszystko w MSZ stanęło, minister i wiceministrowie się pakują, to już jest koniec. Owo zamrożenie dotknęło kilku kandydatów na ambasadorów, którzy nie zdążyli przejść przez procedury, ale i kandydata, którego już zaakceptowała sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych. Został on cofnięty (chyba że Rau da się jeszcze przekonać, w co wątpimy…) niemal z samego lotniska. Chodzi o Jędrzeja Kotarskiego, który miał został ambasadorem w Panamie. Ech, Panama! W przeróżnych wewnętrznych rankingach najatrakcyjniejszych placówek Panama stale zajmuje miejsce w czołówce. Na ministerialnych korytarzach nazywają ją polem golfowym, ośrodkiem wypoczynkowym, słońcem i plażą… Faktem jest bowiem, że delegacje z Warszawy zajeżdżają tam sporadycznie, więc mało co mąci spokój. Wielkich obowiązków ambasador nie ma, a dodatkowo akredytowany jest w Dominikanie, Gwatemali, Haiti, Hondurasie, Nikaragui, Salwadorze oraz Belize. Tylko realizować obowiązki dyplomatyczne… Do takiego oto raju lecieć miał dr Jędrzej Kotarski, pracownik naukowy z Uniwersytetu Łódzkiego. Gdyby doleciał, byłaby ciekawa sytuacja – bo ambasadorem w Peru od 2017 r. jest jego… mama, prof. Magdalena Śniadecka-Kotarska, wcześniej wykładająca na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. A dlaczego został zastopowany? Otóż postawione mu zostały poważne zarzuty. Działająca na Uniwersytecie Łódzkim komisja dyscyplinarna uznała, że „dr Jędrzej Kotarski, starając się o zatrudnienie w roli adiunkta, przekazał dziekanowi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Psikus Edwarda

Najpierw przyszło dwóch. „Kim jesteście?”, zapytałam. „Zabitymi Jezusami”, odparł ten wyższy i starszy. „Zabitymi Jezusami?”, powtórzyłam, przyglądając się ich strojom. Na bluzy narzucili czerwono poplamione prześcieradła. Obaj mieli jasne, słomiane włosy, byli chudzi i patrzyli mi prosto w oczy. „To znaczy byliśmy zabitymi Jezusami, a teraz jesteśmy po prostu wandalami”, doprecyzował młodszy. Nie spytałam, kiedy nastąpiła degradacja do „po prostu wandali”. Koncept Jezusów musiał im się wydać zbyt jednowymiarowy. „Cukierek albo psikus”, powiedział starszy obojętnie. Zostawiłam więc drzwi otwarte i udałam się do kuchni po cukierki. Wiedziałam, że w tym czasie zajmie się nimi pies – nigdy nikogo nie pominął, to właśnie on pierwszy rzucał się do drzwi. Kiedy wróciłam, pół chrystusi, pół wandale popatrzyli na mnie z wyrzutem: „W zeszłym roku dała nam pani forsę”. Tak było. Udałam się do pokoju po michę z drobnymi. Na korytarzu pies trącał nosem torebki ze słodyczami, chłopcy mieli go w dupie. Wyciągnęli ręce po pieniądze. Haracz musiał zostać opłacony. Po niecałym kwadransie drugi dzwonek: niezła ekipa, kwaśna banda, ostry skład. Cztery osoby: duża dziewczynka z rogami, Dracula z różowym zegarkiem, krzyżak z wiadrem i trzyletni może smok, ściskający w rękach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Operetkowa propaganda PiS

Szukaliśmy, szukaliśmy, aż wreszcie znaleźliśmy. W „Do Rzeczy” Paweł Lisicki, szef tygodnika, ocenił przyczyny porażki PiS. I jest to ocena uczciwa. Choć dla partii Kaczyńskiego bardzo krytyczna. Lisicki skupia się na dwóch powodach utraty władzy. Na masowym kupowaniu poparcia, które w sumie spowodowało, że ten mechanizm wytworzył grupę nie zwolenników, ale klientów. Do wyborów szli jak po należną wypłatę. Wielkiego entuzjazmu tam nie było. No i propaganda. Nieustanna propaganda sukcesu, nieznośna i operetkowa. Wszystko, co rządowe, było najwspanialsze. Uwierzyli w to prezes i premier. No i wywrócili się. Kampania PiS była zdaniem Lisickiego najdroższa. I kompletnie nieudana. Z taką oceną Lisicki do nowej grupy medialnej prezesa na pewno nie trafi.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Rok piłowania pazurów

Bracia Włosi nie stali się nowym wcieleniem włoskiego faszyzmu. Nie ma jednak z czego się cieszyć We wrześniu zeszłego roku nazwa tej partii wywoływała konsternację czy zgoła ataki paniki właściwie we wszystkich europejskich stolicach i najważniejszych redakcjach, również amerykańskich. Niemiecki „Der Spiegel” uznawał Giorgię Meloni za spadkobierczynię myśli politycznej Benita Mussoliniego, a „Washington Post” pisał, że wprawdzie nie jest to kopia faszyzmu z czasów 20-lecia międzywojennego, ale skrajnie prawicowa, wykluczająca retoryka tej polityczki też jest zagrożeniem dla liberalnej demokracji. W prasie pojawiały się sylwetki Meloni przypominające jej młodzieżową działalność w postfaszystowskim Sojuszu Narodowym (Alleanza Nazionale), apologie Mussoliniego i innych ojców założycieli włoskiego faszyzmu czy co bardziej radykalne deklaracje z kampanii, takie jak zapowiedź ustanowienia blokad Morza Śródziemnego, by powstrzymać napływ migrantów na Półwysep Apeniński. Grzebano ochoczo – i bardzo potrzebnie – także w bebechach samej partii, mającej w szeregach wielu ludzi dość blisko powiązanych z faszyzmem. Ignazio La Russa, którego Meloni zrobiła później przewodniczącym Senatu, to znany kolekcjoner pamiątek po Duce. A Galeazzo Bignami, wiceminister infrastruktury, na swój wieczór kawalerski założył na ramię opaskę ze swastyką i nie widział w tym nic zdrożnego. Bracia Włosi to faktycznie partia postfaszystowska, a wielu jej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Długowieczność

W historii Chin nie brak zapisków o ludziach, którzy dożyli prawdziwie matuzalemowego wieku Wedle taoistów średnia długość życia ludzi z woli natury powinna wynosić ok. 100 lat, a odpowiednie działania powinny przedłużyć życie do lat 150 i więcej. W historii Chin nie brak zapisków o ludziach, którzy dożyli prawdziwie matuzalemowego wieku; najbliższym naszych czasów przykładem jest Lee Ching-yuen, adept tao i mistrz zielarski z południowo-zachodnich Chin, który żył ponad 250 lat. Lee Ching-yuen urodził się  w 1678 r., w 17. roku panowania cesarza Kang Shi z dynastii mandżurskiej. Wcześnie opuścił dom rodzinny, by wędrować po południowych Chinach z grupą zielarzy, od których nauczył się podstaw ich sztuki. Szczęśliwym zrządzeniem losu Lee napotkał na swej drodze kilku mistrzów tao, którzy wyłożyli mu zasady alchemii wewnętrznej i chee-gung oraz pokazali, jak wykorzystać dietę oraz zioła do pielęgnowania zdrowia i osiągnięcia długowieczności. Lee nie przestrzegał ściśle diety wegetariańskiej, jadł jednak bardzo niewiele mięsa, z umiarem spożywał także ziarna i warzywa korzeniowe. Na jego dzienną dietę składały się głównie obgotowane lekko na parze warzywa, świeże owoce i ziołowe toniki. Uważał, że najlepsze dla zdrowia i długowieczności są zioła: żeń-szeń, gotu kola, Polygonum multiflorum (rdest) i czosnek.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 46/2023

Tusku, nie ruszaj socjalu Donald Tusk nie ruszy socjalu. To byłoby polityczne samobójstwo. Awa Gryguć Pomoc państwa (czyli nasza, podatników) nie może być sposobem na życie dla cwaniaków. Wspólnota (naród) musi sobie pomagać, ale nie musi pomagać cwaniakom wykorzystującym system. Państwo demokratyczne ma chronić swoich obywateli przed wyzyskiem i ekonomicznym niewolnictwem, a firmy przed nieuczciwą konkurencją. Piotr Rączkowski Jak w Polsce można żyć z socjalu? Tylu mądrali o tym pisze, żaden nie umie wyjaśnić. Piotr Ciszewski Są ludzie, którzy żyją z socjalu. Mam takich sąsiadów. Ubrania są z MOPS, wielkie torby pełne jedzenia również, opłaty z ulgami na czworo dzieci są za 500+. Mówią, że tak świetnie opanowali wszelkie przepisy dotyczące ulg, dopłat itd., że potrafią wszystko dla siebie załatwić. Widzę, jak co jakiś czas w śmietniku lądują ubrania, zabawki, nawet meble. Większość wygląda na zdatne do użycia. Cóż, łatwo przyszło, łatwo poszło… prosto na śmietnik. Małgorzata Markiewicz Socjal trzeba w Polsce rozwijać, a nie ograniczać. Socjal to znak postępu cywilizacyjnego. CAB A może zostawić socjal, tylko na innych zasadach? Na przykład tak, jak kiedyś proponowano – w postaci różnego rodzaju bonów. Marta Ciesielska Wybory pokazały sens oporu Ważne, by w nowym rządzie pojawili

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Federa. Po stronie kobiet

Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny ponad 30 lat walczy o kobiety. Ostatnio to coraz trudniejsza walka „Niby nie mam »konkretnych« powodów, żeby usuwać ciążę, ale czuję, że to wszystko mnie przerasta. Cały czas biję się z myślami – utrzymywać ciążę czy usuwać? Pomóżcie, proszę”, pisze anonimowa internautka na facebookowej grupie Dziewuchy Dziewuchom. Ponad setka komentarzy. Jedne kobiety doradzają, opowiadają o swoich doświadczeniach, inne powstrzymują się od dawania rad, a w kilku komentarzach przewija się: „Zadzwoń do Federy”. To najlepszy adres. Już od ponad 30 lat. Walczyć z kompromisem i go bronić Federa, czyli Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (dawniej Federacja), powstała w 1991 r. Była pierwszą organizacją pozarządową walczącą o sprawiedliwość reprodukcyjną, co wówczas, ponad 30 lat temu, brzmiało jak science fiction. Co to takiego owa sprawiedliwość reprodukcyjna czy prawa reprodukcyjne? Ta pierwsza oznacza prawo i posiadanie odpowiednich warunków do tego, aby mieć dzieci lub ich nie mieć, mieć kontrolę nad warunkami porodu i opiekować się posiadanymi dziećmi. Te drugie to przede wszystkim prawo do przerywania ciąży bez podawania przyczyny i bez opłat, do dobrej opieki zdrowotnej nad kobietami i dziewczętami, do leczenia niepłodności i profilaktyki chorób kobiecych, poszanowanie praw pacjentki, dostęp do nowoczesnej, przystępnej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Kolejne miliony dla spółki Szumowskiego

Listę pozytywnie ocenionych projektów, na której znalazła się spółka Molecure, zatwierdzono dwa dni przed wyborami 7 lutego br. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości ogłosiła nabór wniosków do konkursu o nazwie Ścieżka SMART. Został on zorganizowany w ramach programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki na lata 2021-2027 (FENG). Już od 21 lutego przedsiębiorcy z sektora mikro-, małych i średnich firm mogli składać wnioski o dofinansowanie. Celem konkursu było wsparcie rozwoju działań badawczych i innowacyjnych. Jak podano w komunikacie, łącznie w roku 2023 w ramach Ścieżki SMART do zainteresowanych miało trafić 10,67 mld zł, z czego PARP rozdysponować miała kwotę 6,67 mld zł. Wnioski zgłosiło ok. 1,5 tys. firm. Łącznie opiewały one na niemal 15 mld zł, choć, jak potem się okazało, do podziału było jedynie 4,5 mld zł. Większość chętnych odpadła. Ostatecznie PARP podzieliła ok. 1,8 mld zł. Jak zwykle nie obyło się bez kontrowersji. Najczęściej powtarzanym zarzutem były niejasności w ocenie złożonych wniosków oraz nieprzygotowanie agencji do organizowania tak dużego konkursu. Trzeba podkreślić, że w ostatnich latach PARP nie dzieliła tak dużych pieniędzy. Zastrzeżenia budziła też polityka kadrowa ówczesnego prezesa agencji Dariusza

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.