Rokitowie na aucie

Rokitowie na aucie

Jan Maria Władysław Rokita srodze się pomylił w rachunkach. Wycofując się w widowiskowy sposób ze startu do Sejmu, liczył na to, że Platforma Obywatelska przegra, a Donald Tusk jako sprawca kolejnej porażki zostanie przez partyjnych kolegów pogoniony do Gdańska. A wtedy jak znalazł będzie „premier z Krakowa”, mąż opatrznościowy PO, który od dawna mówił źle o Tusku, i na wierzchu byłoby jego: a nie mówiłem, że to się musi źle skończyć… I źle się skończyło. Ale dla Rokity. Tusk wygrał, a żona pustelnika mimo woli, czyli pani Nelly, każdego dnia czyni śmieszniejszym nazwisko rodowe męża. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 44/2007

Kategorie: Przebłyski