Ropa zamiast rakiet

Ropa zamiast rakiet

Finansowanie niszczenia rosyjskiej broni jądrowej leży w interesie Waszyngtonu Korespondencja z Moskwy Przed 11 września Rosji nie było na liście priorytetów administracji George’a W. Busha. Po ataku na USA Moskwa stała się dla Waszyngtonu cennym sojusznikiem w koalicji antyterrorystycznej. Wizyta amerykańskiego prezydenta w Rosji nakreśliła nowe horyzonty współpracy. Okazało się, że głównym partnerem Kremla na Zachodzie nie musi być Unia Europejska. W okresie zimnej wojny stosunki między Moskwą i Waszyngtonem sprowadzały się do wyścigu zbrojeń i konfrontacji geopolitycznej niemal na całym globie. Instynkt samozachowawczy zmuszał supermocarstwa do dialogu rozbrojeniowego. Podpisany na Kremlu układ o redukcji potencjałów jądrowych jest echem tamtej epoki. Jednak znaczenia tego dokumentu nie sposób porównać z układami START. Bush już w pierwszych miesiącach urzędowania w Białym Domu zapowiedział redukcję liczby głowic do 1,7-2,2 tys. bez oglądania się na Moskwę. Przy tym redukcja nie oznacza zniszczenia głowic. Większość z nich trafi do magazynów i będzie mogła być zainstalowana na środkach przenoszenia – balistycznych rakietach międzykontynentalnych, rakietach będących wyposażeniem okrętów podwodnych i bombowców strategicznych. Tym bardziej że niespełna trzystronicowy układ – w przeciwieństwie do START – milczy na temat redukcji środków przenoszenia. Nawet gdyby Putin nie podpisał układu z Bushem, Rosja musiałaby redukować potencjał jądrowy. Kraju nie stać na utrzymanie 5,5 tys. głowic nuklearnych, które są obecnie na stanie. Większość z nich trzeba w najbliższych latach wycofać, ponieważ są stare, a przez to niebezpieczne. To samo dotyczy środków przenoszenia – szczególnie naziemnych balistycznych rakiet międzykontynentalnych. Rocznie Rosja buduje sześć do dziesięciu takich rakiet oznaczonych symbolem Topol-M (SS-27 w klasyfikacji NATO). Nie jest pewne, czy w końcu 2012 r. Rosja będzie miała 1,7 tys. głowic na środkach przenoszenia, Może ich być zdecydowanie mniej. Waszyngton doskonale o tym wie. Z przecieków, które pojawiły się jeszcze przed szczytem, wynika, że Bush zamierza przeznaczać co roku miliard dolarów na utylizację rosyjskiego arsenału nuklearnego. Podobno chciałby, aby jeszcze jeden miliard rocznie dorzuciło sześć (poza USA i Rosją) państw grupy G-8. Finansowanie niszczenia rosyjskiej broni jądrowej leży w interesie Waszyngtonu. Zapewnia Amerykanom kontrolę tego procesu i zapobiega przedostaniu się broni jądrowej w niepowołane ręce – choćby do państw tzw. osi zła. Układ rozbrojeniowy był potrzebny głównie Putinowi. Został podpisany mimo wcześniejszego stanowiska Busha, że papier można zastąpić uściskiem dłoni dwóch ufających sobie przywódców. Dla Kremla to świadectwo, że Rosja jest nadal równoprawnym partnerem USA w kwestii strategicznej broni ofensywnej. Ponadto – w przeciwieństwie do układu START-2, który nie wszedł w życie – nowy dokument nie nakazuje likwidacji najgroźniejszej rosyjskiej broni – dziesięciogłowicowych rakiet balistycznych SS-18 zwanych przez Amerykanów „szatanami”. Dopuszczenie rakiet wielogłowicowych umożliwi Rosjanom montowanie na nowych Topol-M kilku głowic zamiast jednej. Rakiety wielogłowicowe są uważane za skuteczny środek pokonania obrony rakietowej przeciwnika. W czerwcu upłynie półroczny okres wypowiedzenia przez USA układu ABM o ograniczeniu systemów przeciwrakietowych. Znikną formalne przeszkody dla budowy parasola atomowego. Jeszcze przed rokiem Putin groził USA odwetem – wypowiedzeniem wszystkich porozumień rozbrojeniowych. ABM przez kilka lat był równie silnym elementem jątrzącym stosunki Moskwy i Waszyngtonu jak wcześniej rozszerzenie NATO. W czasie rosyjskiego szczytu ten temat praktycznie nie istniał. Rosjanie pogodzili się z decyzją Waszyngtonu. Ponadto są przekonani, że jeszcze przez co najmniej 10 lat USA nie zdołają zbudować na tyle szczelnego parasola atomowego, by nie mogli go przebić. Po 11 września kwestie rozbrojeniowe nie decydują o klimacie stosunków rosyjsko-amerykańskich. Wspólna walka z terroryzmem w Afganistanie sprawiła, że Rosja przestała być przeciwnikiem, stała się zaś partnerem Waszyngtonu. W czasie szczytu wspólną komisję ds. Afganistanu przekształcono w komisję do walki z terroryzmem. Bush szukał u Putina wsparcia działań USA wobec tzw. osi zła. Ponoć Amerykanie są skłonni wyrównać Rosji straty, które powstałyby z zerwania kontraktu na budowę elektrowni atomowej w Iranie i deklarują, że po upadku Saddama Husajna nowe władze Iraku będą realizowały projektowane przedsięwzięcia gospodarcze z udziałem rosyjskich firm.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 22/2002

Kategorie: Świat