Rosjanie pod Warszawą

Rosjanie pod Warszawą

Jeszcze na początku 1945 roku Wehrmacht był pierwszą potęgą militarną świata Przed paroma miesiącami ukazała się w Polsce od dawna znana na Zachodzie praca wybitnego francuskiego historyka wojskowości Philippe’a Massona „Historia armii niemieckiej 1939-1945” (polski tytuł: „Armia Hitlera 1939-1945”) w opracowaniu naukowym i z posłowiem Pawła Wieczorkiewicza. Znajdujemy w niej wnikliwe i kompetentne oświetlenie wszystkich aspektów dziejów niemieckiego oręża w II wojnie światowej. Zwracają uwagę interpretacje odmienne od powszechnie przyjętych. Można zarzucić autorowi nieco idealizacji żołnierza niemieckiej armii, zwłaszcza w ostatniej fazie wojny, a także cień propagandowej demonizacji Armii Czerwonej, jednak najważniejsze wnioski wydają się dobrze umocowane w faktach i źródłach. Skłaniają też do refleksji i konfrontacji z mitami hołubionymi przez naszą propagandę historyczną. W tym ostatnim kontekście kilka kwestii wydaje się szczególnie istotnych. Według Massona niemiecka armia aż do wiosny 1945 r. reprezentowała poważną, liczącą się siłę. „Na początku 1945 r. Wehrmacht liczył 7,5 miliona żołnierzy, 40 dywizji pancernych i zmotoryzowanych, dysponował znaczącym lotnictwem taktycznym, miał nowoczesny i dość liczny sprzęt. W sumie, co wyda się paradoksalne, był nadal pierwszą potęgą militarną świata. Gdyby mógł skupić siły na jednym froncie, byłby w stanie nie tylko stawić skuteczny opór, ale nawet przejąć inicjatywę. […] Zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, wola walki pozostawała niewzruszona, o czym świadczyła zaciekłość żołnierzy, mała liczba jeńców i wręcz znikoma dezerterów”. Niemcy hitlerowskie miały świetnych żołnierzy, sprawne i kompetentne dowodzenie operacyjne i taktyczne. Ich przemysł dostarczał bardzo nowoczesną broń, w 1944 r. lepsze niż u przeciwnika czołgi i samoloty myśliwskie, broń rakietową, a w 1945 r. również samoloty odrzutowe. Mimo to wojny z koalicją trzech mocarstw wygrać nie mogły ze względu na ogromną różnicę potencjałów i zasobów ludzkich, materiałowych i przemysłowych. Ich ewentualna przewaga jakościowa w wielu dziedzinach uzbrojenia musiała ulec ogromowi przewagi ilościowej przeciwnika. Paweł Wieczorkiewicz w posłowiu przedstawia w tej kwestii inne stanowisko: sądzi, że Niemcy były bliskie sukcesu i wojnę wygrać mogły, jest to jednak opinia słabo uzasadniona. W 1944 r. mimo ogromnych klęsk na Wschodzie i Zachodzie armia niemiecka, choć utraciła już całkowicie inicjatywę strategiczną, wciąż zdolna była odnosić znaczące sukcesy lokalne i zadawać sprzymierzonym dotkliwe klęski. Ani na Wschodzie, ani na Zachodzie droga ku żywotnym ośrodkom Rzeszy nie stała jeszcze otworem. Losy wojny ostatecznie rozstrzygnęły się w 1944 r., gdy potężne armie radzieckie i alianckie stanęły u granic Rzeszy. W Polsce ze względu na powstanie warszawskie obraz tego okresu wojny szczególnie podatny jest na ideologiczną mistyfikację. Dotyczy to m.in. niezwykle ważnej letniej ofensywy radzieckiej na froncie centralnym, operacji „Bagration”, która wyruszyła 22 czerwca z rejonu Witebska i Orszy, a po miesiącu walk i sforsowaniu 600 km osiągnęła linię środkowej Wisły i przedpola Warszawy. W rezultacie całe Białoruś, Litwa oraz wschodnia Polska zostały wyzwolone spod niemieckiej okupacji. Nie samo zresztą opanowanie tak rozległego terytorium i odrzucenie armii niemieckich na zachód było jej najważniejszym rezultatem. Jak w każdej wielkiej operacji wojennej szło przede wszystkim o wyeliminowanie możliwie największych sił ludzkich i materialnych przeciwnika. W operacji „Bagration” została zniszczona grupa armii „Mitte” („Środek”), najsilniejsze niemieckie ugrupowanie na wschodzie. W jej skład wchodziły trzy armie polowe i jedna pancerna, dziesiątki jednostek wspierających, razem około 50 dywizji, tysiąc czołgów, w pierwszej linii pół miliona żołnierzy, a z jednostkami pomocniczymi i tyłowymi do 800 tys. Prawie czwarta część niemieckiego potencjału na froncie wschodnim. Rezultaty tej klęski miały – według Massona – dla bilansu sił i dla perspektyw wojny dużo większe znaczenie niż poprzednie i głośniejsze sukcesy Armii Czerwonej. Bitwa pod Moskwą w grudniu 1941 r. położyła kres Blitzkriegowi, w styczniu 1943 r. w kotle stalingradzkim zginęła jedna armia niemiecka, a w lipcu w bitwie na Łuku Kurskim zostało powstrzymane i odparte strategiczne natarcie głównych sił Wehrmachtu. Jednak prawdziwy pogrom, w skutkach już nie do powetowania, dokonał się latem 1944 r. na polach Białorusi. Paul Carell, niemiecki historyk wojskowy, nazywa tę bitwę Kannami niemieckiej armii, przyrównując ją do podręcznikowej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 33/2009

Kategorie: Historia