Rozpłochowski i kuranty na Kremlu

Rozpłochowski i kuranty na Kremlu

Może Andrzeja Rozpłochowskiego pamiętają kombatanci z lat 80. I prorządowy NSZZ Solidarność, tak sklejony z dojną zmianą, że trudno je odróżnić. Rozpłochowski, maszynista lokomotyw spalinowych, trafił do Huty Katowice z Inowrocławia. Chwali się, że rozwalił komitet strajkowy i został przewodniczącym. Na krótko, bo robotnicy szybko się na nim poznali i wybory na szefa regionu śląskiego przegrał. Bo jak można było popierać autora takiej głupoty: „Jak Solidarność walnie pięścią w stół, kuranty na Kremlu zagrają Mazurka Dąbrowskiego”? W oczekiwaniu na tę melodię Rozpłochowski walczył o kasę. Bo uznał, że 227 tys. zł zadośćuczynienia to mało. Na emigracji w USA też mu nie poszło. Na pocieszenie dostał tytuł Człowieka Roku „Tygodnika Solidarność”. Robotników Huty Katowice, którzy stracili po 1989 r. pracę, na jubel nie zaproszono. Z góry wiadomo, co by zrobili. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 38/2021

Kategorie: Przebłyski