Roztańczeni i wyklęci

Roztańczeni i wyklęci

Zdecia Anna Gostkowska, Copyright ©ent One Investments

2016 – remanent filmowy Podsumowania filmowe minionego roku zestawiają dzieła, które i tak wszyscy znają, więc darujmy to sobie. Przypomnijmy filmy intrygujące, lecz z drugiej linii. Nie sposób ich przeoczyć, ale też nie bardzo wiadomo, co z nimi zrobić. Od razu jednak nałóżmy sobie ogranicznik: 10 dziwadeł naszych i 10 ze świata. Made in Poland Jestem mordercą, reż. Maciej Pieprzyca Kryminał, kino gatunkowe, zrobione porządnie, że daj tak, Panie Boże, wszystkim naszym kryminalnym reżyserom. Początek lat 70., w Zagłębiu ujawnia się seryjny morderca kobiet. Milicja formuje specjalną grupę dochodzeniową. W grupie jest młody funkcjonariusz, który próbuje się wybić. Osiąga sukces – seryjny zostaje schwytany. I tu zaczyna się nowa opowieść. Bo ostatecznie seryjni mordercy to na tym zgniłym, imperialistycznym Zachodzie. Przecież taki nie ma prawa operować w tradycyjnym górniczym Zagłębiu, w małej ojczyźnie I sekretarza! Postawić takiego przed sądem? Pozwolić mu mówić? Polska Ludowa nie była przygotowana na takie dylematy. Historia „Roja”, reż. Jerzy Zalewski Na ekrany wchodzą (i zapewne będą wchodzić) kolejni „wyklęci”. Tu oglądamy więc historię Mieczysława Dziemieszkiewicza, pseudonim „Rój”, który w 1945 r. decyduje się nie składać broni, lecz walczyć z sowiecką dominacją. Nie może wiele – ogranicza się do egzekucji wyjątkowo odrażających ubeków. Temperuje innych hołdowników nowej władzy, sieje strach, przypomina, że jest jeszcze inna Polska niż ta, która buduje Nową Hutę. Historii (może) stało się zadość, ale sztuce filmowej – nie za bardzo. Bo to montaż luźnych scen w tonacji „Kościuszki pod Racławicami”. Żeby zrozumieć coś z dylematów „wyklętych”, dalej musimy oglądać „Popiół i diament” (1958) albo „Pułkownika Kwiatkowskiego” (1995). #Wszystko gra, reż. Agnieszka Glińska Polski musical. Twórcom nikt nie zarzuci, że przynajmniej nie próbowali. Trzy pokolenia kobiet w poszukiwaniu szczęścia i apetytu na życie. Córka to artystka, której życie myli się ze sztuką. Matka już się pogodziła z menopauzą, a tu nagle interesująca męska znajomość. Babcia już domyka za sobą drzwi, ale przeszłość wzywa. Do każdej z pań los uśmiecha się nadprogramowo. Wszystko roztańczone, rozśpiewane, całe w motylkach. W piosenkach – pełna przeglądówka PRL. Tylko że i Alibabki, i Perfect brzmią tu jednakowo. Jakby wszystko śpiewał Zenek Martyniuk. Kolekcja sukienek, reż. Marzena Więcek Film wart zauważenia, bo kręcony metodą crowdfundingu, czyli ze składek społecznych (jak nie przymierzając „Smoleńsk”). A będzie takich coraz więcej. Kobiet na skraju załamania nerwowego jest osiem – w różnym wieku, z różnych środowisk, różnej profesji i zamożności. On jeden – terapeuta Zbigniew Zamachowski. Panie za pieniądze i z ciekawości przeprowadzają pokątny eksperyment psychologiczny: mają „ustawić” swoje życie pod kątem mężczyzny. A mężczyzna za każdym razem oznacza rozczarowania, urazy, niespełnienia, niezaspokojone głody emocjonalne. I resztę litanii. Jakbyśmy to już gdzieś słyszeli… Pitbull. Niebezpieczne kobiety, reż. Patryk Vega Reżyser pracuje jak przy taśmie. Dwa „Pitbulle” w jeden rok. Ten ostatni wart uwagi, bo poszło na niego 2,7 mln widzów. A jest to ciągle ten sam policyjno-mafijny teledysk z gołymi dupami i k… średnio co 15 sekund. Tym razem pod lupą panie policjantki. Na służbie trzeźwe i obliczalne, po godzinach emocjonalnie niepozbierane, uzależnione od całkiem niewłaściwych facetów. Można obejrzeć 5, 10, 15 minut albo całość. Zysk jednakowy. Za to ile powodzenie filmu mówi o rodzimej widowni! Letnie przesilenie, reż. Michał Rogalski Przyjdzie przywyknąć – problematyka LGBT w naszym kinie zainstalowała się na stałe i pewnie już się nie odinstaluje. Tym razem krzyżówka homoseksualizmu z wojną. Romek ma 17 lat, uwielbia jazz i właśnie wpadł mu w ręce gramofon z płytami. Guido też ma 17 lat i słucha jazzu w radiu. Chłopcy mają się ku jazzowi i ku sobie. Z tym że Guido nosi mundur Wehrmachtu, a Romek przetacza wagony, które wiozą tłumy ludzi do pobliskich komór gazowych. W kalendarzu rok 1943. To jest bardzo zły rok dla swingu… Kosmos, reż. Andrzej Żuławski Wspólne dzieło Witolda Gombrowicza i Andrzeja Żuławskiego (dla obu ostatnie). Aktorzy francuscy, lokalizacja przeniesiona z Zakopanego do też francuskiego kurortu. Tu dwaj przyjaciele usiłują odczytać znaki, jakie zsyła im los, niestety

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2017, 2017

Kategorie: Kultura