Rozum w Polsce wysiada

Rozum w Polsce wysiada

Nam ciągle imponują naziści. My chcemy być jak oni Prof. Joanna Tokarska-Bakir – antropolożka kultury, religioznawczyni. Pracuje w Instytucie Slawistyki PAN. Kieruje pracownią Archiwum Etnograficzne prowadzącą systematyczne etnograficzne badania południowo-wschodniej Polski w zakresie pamięci o Żydach i Holokauście. Zajmuje się antropologią historyczną, przede wszystkim problematyką pogromów antyżydowskich, etnografią Zagłady, antropologią piętna. Laureatka m.in. nagrody YIVO im. Jana Karskiego i Poli Nireńskiej za rok 2007 oraz Nagrody im. ks. Stanisława Musiała za rok 2010. Autorka takich książek jak: „Rzeczy mgliste. Eseje i studia”, „Legendy o krwi. Antropologia przesądu”, „Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 1939-1946”. Ostatnio uzyskała Marie Curie Fellowship w Institute for Advanced Study w Princeton (2013-2015). Niedawno zniszczono elewację XVIII-wiecznego meczetu w Kruszynianach na Podlasiu. Nie ma tygodnia, żebyśmy nie słyszeli o podobnych „incydentach” z mową nienawiści w tle, w całym kraju. Co się dzieje z naszym społeczeństwem i czy jest się czego bać? – Dziś w Polsce mamy do czynienia z dyktaturą większości, stąd bierze się niezrozumienie tego, jak ważna dla demokracji jest ochrona mniejszości. Żyjemy w kraju, który nie przeznacza specjalnie dużych sum na programy edukacyjne obejmujące propagowanie postaw antyksenofobicznych, a poziom świadomości społecznej jest zawsze proporcjonalny do nakładów na ten cel. Społeczeństwo może się zmienić, ale warunkiem zmiany jest świadoma polityka państwa zainteresowanego kształtowaniem tolerancji. W Polsce przywykło się krytykować poprawność polityczną, bez refleksji, czym ona tak naprawdę jest – a jest murem chroniącym słabych. Powinniśmy się uczyć żyć z innymi, bo na razie jesteśmy społeczeństwem, które nie widzi miejsca dla inności? – Dla inności, która – co warto od razu powiedzieć – nie jest żadną wyspą zbudowaną naprzeciw „swojskości”. Każdy z nas jest w pewnym sensie obcym, każdy nosi w sobie jakiś rodzaj własnej, unikatowej obcości. Twierdzenie, że jest inaczej i że wszyscy jesteśmy identyczni, to szkodliwy przesąd służący fałszowaniu rzeczywistości społecznej. Nauka tolerancji jest rzeczą, którą robimy dla samych siebie i naszych najbliższych w takim najgłębszym sensie. Ponieważ zawsze możemy się znaleźć w sytuacji różnicy zdań w takiej czy innej sprawie między nami a ludźmi, z którymi się identyfikujemy, i wtedy potrzebna będzie nam obrona. Umacniając tolerancję dla głosu innych, bronimy sami siebie. Proszę zwrócić uwagę, że mowa nienawiści obejmuje nie tylko osoby o innej tożsamości, ale także wszystkich tych, którzy różnią się wyglądem od średniej statystycznej. To sprawa ludzi starych, kalekich, to nienawiść skierowana do wszelkiego rodzaju inności, odmienności w stosunku do tego, co reprezentuje społeczna większość. Ci wszyscy inni są jak niepasujące elementy dla tych, którzy podtrzymują iluzję jednorodności. – Hasła jedności czy wspólnoty bardzo często niwelują różnice występujące pomiędzy członkami społeczności. Jednak demokracja jest taką umową społeczną, która już w swojej definicji ma się przeciwstawiać tendencjom do ujednolicania. Najwyraźniej dochodzą one do głosu w totalitaryzmie. Totalitaryzm w ogóle nie pozwala myśleć o różnicach, on je piętnuje. Demokracja, która chce zasłużyć na swoje miano, musi chronić różnice, ale również musi być świadoma wartości, w obronie których chce stawać. Bo demokracja to nie tylko chór głosów równoprawnych. Jeśli ktoś głosi hasła jej wrogie, musi być izolowany i obserwowany. Demokracja nie polega na tym, że będziemy chronili wszystkie poglądy, łącznie z nawołującymi do nienawiści i wykluczania. W mediach zwycięża skandal Czas najwyższy, abyśmy zaczęli odróżniać poglądy demokratyczne od antydemokratycznych, zamiast głosić wolność dla wszystkich poglądów, w tym faszystowskich? – Jedne działają na rzecz wszystkich, a drugie wykluczają jednostki bądź całe grupy, występując przeciwko nadrzędnej wartości demokracji, którą jest równość wobec prawa. Tym, czego brakuje mi w Polsce, jest jakość debaty, która nie bałaby się podobnej dyskusji o wartościach. Niestety, to zarzut, który w dużym stopniu można skierować pod adresem mediów, bo nie jakość debaty w nich zwycięża, ale skandal. Zmiana społeczna jest możliwa pod warunkiem współdziałania kilku obszarów: poprawy jakości debaty publicznej, akcji edukacyjnych i faktycznego egzekwowania prawa. Po co nam prawo, które każe respektować wolność i równość wszystkich obywateli, skoro nie jest ono egzekwowane? Skoro nawet stróże tego prawa,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 34/2014

Kategorie: Wywiady