Rycerz Krzaklewskiego

Rycerz Krzaklewskiego

Jak szef pomorskiego sztabu wyborczego lidera AWS “poszerzył” swoje mieszkanie – Wykorzystali jej nieświadomość i wiek – mówi bratanica z Warlubia. – W tym stanie, w jakim była, podpisałaby wszystko. W gdańskim magistracie leży cztery tysiące wniosków o przydział mieszkania komunalnego. Okazuje się jednak, że można szybko i legalnie zdobyć mieszkanie z zasobów komunalnych i do tego jeszcze o dużej powierzchni. Edward Ściubidło, obecnie szef pomorskiego sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego, w ciągu niespełna roku przejął od obcej osoby mieszkanie komunalne o powierzchni 77 m kw., które następnie, za zgodą miasta, “poszerzył” do… 169 m kw. Bez sztucznych podziałów W kamienicy przy ul. Kossaka w Gdańsku-Wrzeszczu trzy starsze kobiety zajmowały trzy sąsiadujące mieszkania. Lokale łączyła wspólna toaleta. W 1998 roku zmarły dwie kobiety, od października tego roku ich mieszkania stały puste. Oczekujący w kolejce na lokal komunalny nie mogli się tam wprowadzić – przeszkodą była wspólna łazienka. – W takich sytuacjach nie wydajemy zgody na zajęcie poszczególnych lokali – mówi Ewa Sienkiewicz, wiceprezydent Gdańska. W kwietniu ub.r. do lokalu o powierzchni 77 m kw., zajmowanego przez 90-letnią Wandę K., wprowadził się Edward Ściubidło. Zameldowanych zostało także pięciu członków jego rodziny. Decyzja o zmianie najemcy nastąpiła 19 kwietnia 1999 r. Z informacji uzyskanych w ROM nr 3 we Wrzeszczu wynika, że zaraz po wprowadzeniu pan Ściubidło wystąpił o zgodę na zajęcie sąsiadujących pustostanów. Otrzymał ją już 1 czerwca 1999 r. Tym samym rodzina Ściubidło, zgodnie z przepisami, zyskała tytuł prawny do mieszkania o powierzchni 169 m kw. – Każdy wolny lokal można poszerzyć o sąsiedni pustostan tylko wówczas, gdy łączy je coś wspólnego, np. kuchnia lub łazienka – wyjaśnia Ewa Sienkiewicz, wiceprezydent Gdańska ds. polityki mieszkaniowej. Ewa Sienkiewicz przyznaje, że czasem żal jej takich lokali dla jednej rodziny. – W Gdańsku jest tyle osób, które oczekują na własny kąt – mówi. – Aż serce boli, kiedy jedni przejmują lokale o dużych powierzchniach, zaś inni mieszkają w walących się budynkach. Ale takie jest prawo. Wszelkie sprawy formalne państwo S. załatwili w bardzo krótkim czasie. Jednak zdaniem wiceprezydent Sienkiewicz, nie ma w tym nic dziwnego. – Zależy nam na tym, aby lokatorzy jak najszybciej wnosili opłaty do miejskiej kasy – stwierdza. Przekonał staruszkę W kwietniu 1999 r. rodzina Ściubidło wprowadziła się na Kossaka. Latem przeprowadzili kapitalny remont. W tym czasie pani K. prawie nie wychodziła ze swojego pokoju. Jej stan zdrowia był coraz gorszy. Wanda K. nie miała kłopotów finansowych. Z emerytury w wysokości około 1800 zł stać ją było m.in. na to, żeby co miesiąc dać listonoszowi 100 zł. Opiekę nad Wandą K. Sprawowali: pani Lodzia – koleżanka od 1948 r., pielęgniarka środowiskowa i sąsiedzi. – W jaki sposób rodzina Ściubidły przekonała Wandę K., aby zgodziła się zamienić mieszkanie? – Wykorzystali jej nieświadomość – mówi bratanica z Warlubia. Pani Lodzia: – Wanda była już w takim stanie, że zgodziłaby się wszystko podpisać. Wiem, że nie chciała się przeprowadzać. Namówiła ją pani Ściubidło, która przyszła do jej mieszkania z pracownikiem ROM. Ściubidłowie dowiedzieli się o mieszkaniu Wandy od wysokiego rangą urzędnika miejskiego. Zamiana odbyła się wyłącznie na papierze, bo to państwo Ściubidłowie wprowadzili się do Wandy K., która wciąż mieszkała w swoim pokoju. Nigdy nie przeprowadziła się do lokalu przy ul. Trawki, który wciąż zajmuje jeden z członków rodziny Ściubidło. Potwierdzają to zarówno mieszkańcy bloku na Trawki, jak i kamienicy na Kossaka. Otóż Wanda K. przepisała mieszkanie na… najstarszego syna Ściubidły. Książeczka RUM – Zadzwoniła do mnie pani Ściubidło i poinformowała, że nie może dłużej opiekować się ciocią, bo wyjeżdża z rodziną na święta – wspomina bratanica. 14 grudnia 1999 r. Wanda K. trafiła do domu opieki w Jelitkowie z objawami zaawansowanej demencji starczej. Lekarz badający staruszkę zwrócił uwagę na książeczkę RUM. Od marca 1999 r. nie było w niej żadnego wpisu… Wanda K. zmarła 31 stycznia 2000 r. w domu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 41/2000

Kategorie: Kraj