Rządowy hazard

Rządowy hazard

Kasyno zawsze wygrywa. Po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie trzech zapisów w ustawie hazardowej z 2009 r. przyjdzie wypłacić, jeśli polskie sądy tak orzekną, miliardy właścicielom spółek działających na rynku hazardu. Przed takim scenariuszem ostrzegaliśmy wielokrotnie na łamach „Przeglądu”.Reakcje polityków na przegraną Polski przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu były różne. Jedni to bagatelizowali, ale drudzy – jak Ryszard Kalisz – wskazywali, czym się kończy tworzenie prawa w pośpiechu i przepychanie go przez Sejm bez względu na krytyczne opinie. Co do jednego politycy byli zgodni – orzeczenie to może pociągnąć za sobą poważne roszczenia.Droga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu zaczęła się od decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku o skierowaniu do ETS pytań w związku z toczącą się sprawą trzech spółek: Fortuny, Grand i Forty. Fortunie dyrektor gdyńskiej izby celnej odmówił wydania nowego zezwolenia na prowadzenie gier hazardowych na Pomorzu. Spółce Grand ten sam dyrektor odmówił przedłużenia zezwolenia na kolejny okres sześciu lat. W odniesieniu do spółki Forta dyrektor Izby Celnej w Gdyni umorzył postępowanie. Powołał się przy tym na zapisy ustawy o grach hazardowych przyjętej przez Sejm w 2009 r. Adwokaci reprezentujący spółki zaskarżyli te decyzje do sądu.10 listopada 2010 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny postanowił skierować pytania do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wnioski o wydanie orzeczenia wpłynęły do ETS 9 i 11 maja 2011 r. Interesy wspomnianych spółek reprezentował przed Trybunałem mecenas Krzysztof Budnik.ETS uznał, że przepisy ustawy o grach hazardowych w rozumieniu dyrektywy unijnej mogą stanowić „przepisy techniczne”, w związku z czym powinny zostać przekazane Komisji Europejskiej do notyfikacji, gdyby wprowadzały warunki mogące mieć istotny wpływ na właściwości lub sprzedaż produktów. W roku 2009, w trakcie prac nad ustawą hazardową, tak się nie stało. Jej projekt nie został notyfikowany – czyli zbadany przez Komisję Europejską pod kątem zgodności z prawem unijnym. I za ten błąd przyjdzie pewnie zapłacić.Notyfikować czy nie? Jesienią 2009 r., tuż po wybuchu tzw. afery hazardowej, premier Donald Tusk zapowiedział zmianę obowiązującego prawa i wyplenienie patologii kryjącej się za jednorękimi bandytami. Sprawą zajął się jego człowiek do zadań specjalnych – minister Michał Boni. Projekt ustawy przygotowano w ciągu kilku tygodni. Notyfikacją zapisanych w nim rozwiązań prawnych nikt nie zawracał sobie głowy.Potrzebę notyfikacji podkreślał w trakcie wcześniejszych, trwających blisko dwa lata prac resort gospodarki, a konkretnie wiceminister Adam Szejnfeld. Po wybuchu skandalu został odwołany, ponieważ jego nazwisko znalazło się w stenogramach z podsłuchów, które Centralne Biuro Antykorupcyjne założyło głównym bohaterom.Wysłania projektu nowelizacji ustawy do Komisji Europejskiej domagał się też wicepremier Waldemar Pawlak. Zarzucano mu wtedy, że „robił trudności” Ministerstwu Finansów.Dziś wiemy, że gdyby w 2009 r. – zgodnie z sugestią Ministerstwa Gospodarki – projekt autorstwa zespołu pod kierownictwem ministra Boniego (a przynajmniej część zapisów) uzyskał w Brukseli notyfikację, sprawa nigdy nie trafiłaby na wokandę Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Tymczasem Sejm przyjął, a prezydent podpisał ustawę, która, delikatnie mówiąc, była obarczona licznymi wadami.Powód, dla którego resort finansów dowodził, że nie musi ona podlegać notyfikacji, był prosty. Premier Donald Tusk chciał, by nowe prawo obowiązywało od 1 stycznia 2010 r. Istniała obawa, że Komisja Europejska nie upora się tak szybko z jej zapisami i termin nie zostanie dotrzymany. Sędziowie pytająna potęgę Wątpliwości co do zapisów ustawy hazardowej mają także polskie sądy. Pod koniec maja br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach skierował do Trybunału Konstytucyjnego zapytanie prawne zawierające kilka różnych tez, czyli zarzutów niekonstytucyjności. W obszernej wypowiedzi sąd wskazał m.in., że w jego ocenie przepis art. 89 ustawy hazardowej narusza zasadę zaufania obywateli do państwa i prawa, zasadę winy jako podstawy odpowiedzialności czy zasadę poprawnej legislacji. Także Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu skierował do Trybunału Konstytucyjnego zapytanie prawne dotyczące art. 135 ust. 2 ustawy hazardowej.Nawet Sąd Rejonowy w Zakopanem w związku z głośną aferą reklamową, która wybuchła przy okazji konkursu Pucharu Świata w Skokach Narciarskich – skoczkowie mieli na kombinezonach reklamę jednego z kasyn internetowych – zdecydował się zapytać Trybunał o art. 29 ustawy.Na początku lipca

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 30/2012

Kategorie: Kraj