Rządy UOP-u
Służby specjalne grożą politykom: nie wiecie, co możemy na was znaleźć, nie wiecie, co na was schowaliśmy, więc się pilnujcie Marek Gumowski, szef sztabu wyborczego Lecha Wałęsy, mówi wprost: “Scenariusz lustracji byłego prezydenta zaplanowano w centrum decyzyjnym AWS”. Gumowski chętnie rozwija swoją myśl: Sąd Lustracyjny orzeka na podstawie materiałów, które przesyła mu UOP. I UOP, żonglując tymi materiałami, jedne przesyłając teraz, inne później, wpływa na tempo lustracji Wałęsy i na atmosferę, która wokół niej narasta. Czy UOP – pyta Gumowski – sam z siebie mógłby prowadzić taką akcję? Raczej jest to wątpliwe – mógłby to robić jedynie na polecenie lub przynajmniej za przyzwoleniem politycznych zwierzchników: ministra-koordynatora, Janusza Pałubickiego oraz premiera, Jerzego Buzka. Buzek jest w sztabie wyborczym Krzaklewskiego, Pałubicki to także człowiek lidera AWS. Wnioski są więc proste – UOP na polecenie zwierzchników uczestniczy w kampanii wyborczej. Podobne zarzuty padają z ust polityków SLD. Aleksander Kwaśniewski, ma ponad 60% poparcia, lustrowany był wielokrotnie i nigdy nikt nie miał wobec niego jakichkolwiek zastrzeżeń. Tymczasem teraz UOP ogłosił ustami swego szefa, płk Nowka, że obecny prezydent znajdował się w kartotece SB jako tajny współpracownik. Tu także mamy element jawnej manipulacji – bo sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych szybko wytknęła UOP, że do takich wniosków nie był uprawniony. Tym bardziej że oparte są one na “kwitach” więcej niż wątpliwych. By zatrzeć pierwsze złe wrażenie, płk Nowek mówi więc, że UOP znalazł kolejne dokumenty, mogące być przydatne w sprawie. Jakie? Nieważne. Istotne jest to, że zagęszcza się atmosfera. Zarówno w przypadku Wałęsy, jak i w przypadku Kwaśniewskiego mamy więc do czynienia z tym samym: w środku kampanii wyborczej są oskarżani przez UOP. Byli SB-ecy i obecni UOP-owcy znów mieszają w polskiej polityce. Pozwalają im na to, albo wręcz – jak twierdzi Marek Gumowski – do tego namawiają, ich nominalni zwierzchnicy. Czy przed takim scenariuszem można się obronić? Jak skruszyć Lecha? Gumowskiego łatwo zrozumieć. UOP rzucił do sądu kserokopie dokumentów mających obciążać Wałęsę. To odbitki domniemanych raportów Wałęsy i pokwitowań pobranych od SB pieniędzy. Takie materiały mają jedynie wartość propagandową, a nie dowodową. Te kserokopie były już zresztą badane przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji i wówczas biegli uznali, że nie można stwierdzić, czy są autentyczne, czy też nie. W gruncie rzeczy nadają się więc do mącenia w głowie naiwnym, a niejako dowód w sądzie. Tymczasem, jeszcze przed środową rozprawą zastępca Rzecznika Interesu Publicznego, Krzysztof Kauba wniósł o przesłuchanie przez sąd kolejnych ośmiu świadków. Kauba chciał też, by rozprawę przełożyć na 21 sierpnia, motywując to…planami urlopowymi. Trudno wyrokować, czy Kauba chciał i chce przedłużać proces Wałęsy z własnej głupoty, z niechęci do byłego prezydenta, czy też dlatego, że pomaga w realizacji opisanego przez Marka Gumowskiego scenariusza. Konkurentom Wałęsy w wyścigu do prezydentury odpowiadałoby przeciągnięcie procesu przez całe wakacje. Tak, by w kampanii wyborczej Wałęsa prezentował się jako “Bolek”, agent SB, a nie jako twórca Solidarności, laureat Nagrody Nobla, jeden z najsłynniejszych Polaków XX wieku. Jak przestraszyć Kwaśniewskiego? Podobną sytuację mamy z Aleksandrem Kwaśniewskim. Tu także UOP ewidentnie manipuluje materiałami, to je chowając, to je wyciągając, a przede wszystkim o nich opowiadając. W ubiegłym tygodniu mieliśmy więc festiwal szefa UOP, Zbigniewa Nowka, który publicznie, przed kamerami i mikrofonami, mówił: “Aleksander Kwaśniewski był zarejestrowany w kartotekach SB jako tajny współpracownik”. Potężne to oskarżenie. Tymczasem z informacji, które dotarły do mediów, wynika, że “kwity” na Kwaśniewskiego są niewiele warte. Pisaliśmy o tym tydzień temu, to zapis z księgi korespondencyjnej, który nie jest jakimkolwiek dowodem i który można interpretować na wiele sposobów. A dodatkowo trzymano je w UOP przez rok, najwyraźniej po to, by rzucić je na stół podczas wyborczej kampanii. To zresztą już ustalono. W marcu 1999 roku Rzecznik Interesu Publicznego zwrócił się do UOP z prośbą o przekazanie materiałów dotyczących Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent RP był osiemset piątą osobą którą postanowił sprawdzić sędzia Nizieński. Wniosek pozostał bez odpowiedzi. Tymczasem w lipcu 1999 roku znaleziono w UOP pierwszy dokument mogący przydać się rzecznikowi w lustracji. UOP nie przekazał go jednak Nizieńskiemu, bo – jak stwierdził płk