Rządy mocnej ręki potrzebne są tylko tam, gdzie brakuje rządów mocnej głowy We współczesnym świecie nie ma żadnych szans na postęp społeczno-gospodarczy bez udziału kompetentnych ekspertów i wykorzystania dorobku naukowego wybitnych uczonych. Powszechnie uważa się, że kraje wysoko rozwinięte zawdzięczają swój rozwój właśnie głównie nauce i wybitnym uczonym ściśle współpracującym z politykami. Zaś kraje zacofane, pogrążające się w swoim zacofaniu, z reguły nie cenią nauki ani uczonych. Politycy tych krajów zwykle uważają się za wszystkowiedzących i wcale nie potrzebują doradztwa uczonych, a nawet lekceważą ich, jeśli uczeni nie podzielają ich oficjalnych poglądów. Podręcznikowym przykładem tego był opublikowany na łamach popularnego tygodnika amerykańskiego „Business Week” z 1993 r. list otwarty 100 wybitnych uczonych amerykańskich (głównie ekonomistów) do prezydenta USA, Kongresu amerykańskiego i szefa Rezerwy Federalnej (odpowiednika NBP w Polsce). Autorzy listu domagali się zwiększenia wydatków budżetowych państwa, nawet kosztem wzrostu deficytu budżetowego, na pobudzenie gospodarki, między innymi na inwestycje, naukę, oświatę, zdrowie i walkę z bezrobociem. Wzrost deficytu budżetowego z tego tytułu, dowodzili, nie zwiększy inflacji, ale przeciwnie, spowoduje wzrost podaży artykułów rynkowych i wzmocni siłę nabywczą pieniądza. Prezydent Bill Clinton uwzględnił w swoich programach wyborczych postulaty intelektualistów amerykańskich, znacznie rozszerzył interwencję państwa w gospodarce, między innymi poprzez zwiększenie wydatków budżetowych na roboty publiczne, budownictwo mieszkaniowe, walkę z bezrobociem, rozwój badań naukowych i ich wdrażanie w gospodarce. Te bardzo interesujące doświadczenia niezbicie dowodzą, że współczesna nauka i wybitni uczeni mogą skutecznie wpływać na rozwój społeczno-gospodarczy współczesnych krajów. Ale aby tak rzeczywiście było, politycy nie mogą żądać od uczonych akceptacji ich poglądów. Uczeni powinni mieć zawsze warunki do głoszenia krytycznych ocen działań władzy. Apologeci i klakierzy, którzy zawsze chwalą każdą władzę, są nieużyteczni społecznie, a nawet szkodzą społeczeństwu i oczywiście postępują niemoralnie. Władzom wcale nie są potrzebne oklaski ani pochwały, znacznie potrzebniejsza jest dla nich konstruktywna krytyka stanowiąca zawsze warunek postępu. Wybitny uczony polski, prof. Stanisław Ossowski, wielokrotnie dowodził, że rządy mocnej ręki potrzebne są tylko tam, gdzie brakuje rządów mocnej głowy. Często powtarzał także, że odwaga niezależnego myślenia stanowi samo jądro nauki, a kształcenie tej cechy charakteru studentów jest podstawowym powołaniem nauczycieli akademickich. Przyczyną klęski PRL było niewątpliwie, w dużym stopniu, lekceważenie przez władze uczonych, którzy bardzo krytycznie oceniali ówczesny system funkcjonowania państwa i gospodarki i proponowali radykalne reformy tego systemu. Oczywiście, nie można poważnie traktować współpracy z władzą uczonych, którzy byli apologetami i klakierami, jeśli nawet mieli odpowiednie kompetencje. W tym kontekście nasuwa się pytanie, czy i w jakim stopniu nasze obecne władze współpracują z liczącymi się uczonymi i czy ich opinie są uwzględniane w programach rządowych. Niestety, odpowiedź na to pytanie nie może być, moim zdaniem, w pełni twierdząca. Władze wciąż otaczają się ekspertami, którzy chwalą i uzasadniają wszystkie propozycje rządowe. Niechętnie natomiast zasięgają opinii krytycznych profesorów, a nierzadko nawet mają do nich pretensje o to, że proponują inne rozwiązania niż rząd. Dowodem niedoceniania kwalifikacji ekspertów władzy jest na przykład znikoma wśród nich liczba ekonomistów; a przecież sprawy gospodarki są u nas obecnie najważniejsze. W obecnym kierownictwie bardzo ważnego dla gospodarki Ministerstwa Skarbu dominują inżynierowie, a nie ekonomiści, a jednym z wiceministrów tego resortu jest nawet nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej. Przewodniczącym najważniejszej z punktu widzenia gospodarki sejmowej Komisji Finansów Publicznych jest obecnie socjolog, a nie ekonomista czy specjalista z zakresu prawa finansowego. Prasa codzienna wciąż podaje przykłady powoływania niekompetentnych kierowników wielu ważnych instytucji ekonomicznych. Wśród posłów obecnej kadencji Sejmu, nie licząc kilku ministrów, nie ma ani jednego profesora ekonomii z tytułem naukowym. Jest to ewenement w skali światowej . Ekonomia, bankowość i prawo finansowe stanowią obecnie w Polsce, w warunkach kryzysu finansów państwa, bardzo ważne dziedziny nauk ekonomicznych. Bez udziału tych nauk w procesie uzdrawiania naszej gospodarki nie ma – moim zdaniem – żadnych szans na przezwyciężenie kryzysu finansów państwa w naszym kraju. Dowodzą
Tagi:
Józef Kaleta









