Ludobójca z Rwandy wreszcie trafił za kraty, ale inni pozostają na wolności Kapitan Idelphonse Nizeyimana nie znał litości. Wysłał siepaczy, aby zgładzili 80-letnią królową Rwandy. Sporządzał listy ludzi, którzy mają umrzeć. Rozkazał mordować studentów i rąbać maczetami chorych w szpitalu. Nazywano go „Rzeźnikiem z Butare”. Był jednym z ośmiu czołowych ludobójców z Rwandy. Za pomoc w ujęciu każdego z nich Stany Zjednoczone wyznaczyły 5 mln dol. nagrody. Prawdopodobnie to pieniądze skłoniły policję ugandyjską do działania. Zaalarmowana przez Interpol, wytropiła Nizeyimanę, kiedy ten pod przybranym nazwiskiem usiłował przedostać się z Demokratycznej Republiki Konga do kenijskiej stolicy, Nairobi. 5 października „Rzeźnik z Butare” został aresztowany w skromnym hotelu w Kampali. Następnego dnia przewieziono go do Aruszy w Tanzanii, gdzie ma siedzibę Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy (ICTR). Przed tym sądem były kapitan armii rwandyjskiej oskarżony został o ludobójstwo, podżeganie do ludobójstwa, podżeganie do gwałtów, zbrodnie przeciwko ludzkości i inne akty okrucieństwa. Według zgromadzonych przez sąd dowodów, były wojskowy osobiście brał udział w przynajmniej jednej egzekucji. Nizeyimana zapewnia, że jest niewinny. Zatrzymanie domniemanego masowego mordercy władze rwandyjskie przyjęły z najwyższym zadowoleniem. Minister sprawiedliwości w rządzie w Kigali, Tharcisse Karugarama, powiedział dziennikarzom: „W języku kinyarwanda nazwisko Nizeyimana znaczy: Wierzę w Boga. Niestety, sprawy przedstawiają się inaczej: on wierzy w śmierć. Ten człowiek był agitatorem, oprawcą, największym mordercą w Butare. Jego aresztowanie przyniesie ulgę tym, którzy ocaleli z ludobójstwa w Rwandzie”. Do tej przerażającej orgii przemocy doszło w małym afrykańskim kraju w 1994 r. Ok. 85% ludności Rwandy stanowią Hutu, pozostali mieszkańcy to przeważnie Tutsi, według własnej tradycji przybyli z Etiopii. Różnice między Hutu i Tutsi są niewielkie, ci ostatni są jakoby wyżsi i szczuplejsi, aczkolwiek z pewnością tylko niektórzy. Belgijscy kolonizatorzy, od 1916 r. rządzący Rwandą, wprowadzili urzędowy podział między Hutu a Tutsi, tym ostatnim przyznali liczne przywileje, dostęp do oświaty i możliwości awansu. Tutsi oczywiście chętnie uwierzyli zapewnieniom białych, że są lepsi niż Hutu i powinni tworzyć elitę kraju. Dyskryminowani Hutu marzyli o zemście. W 1959 r. wszczęli gwałtowne rozruchy, w wyniku których straciło życie ok. 20 tys. Tutsi, a wielu innych ratowało się ucieczką do Ugandy, Tanzanii i Konga. Kiedy trzy lata później Rwanda uzyskała niepodległość, w Kigali powstał rząd zdominowany przez Hutu, który obciążał Tutsi winą za wszelkie nieszczęścia. Uchodźcy Tutsi, do których dołączyli niektórzy umiarkowani Hutu, utworzyli w Ugandzie Rwandyjski Front Patriotyczny (RPF), na którego czele stanął obecny prezydent Rwandy, Paul Kagame. RPF rozpoczął ofensywę, aby obalić prezydenta Juvénala Habyarimanę i zapewnić wygnanym Tutsi powrót do ojczyzny. Wojska rządowe, wspierane przez francuskich komandosów, odparły atak RPF na Kigali. W 1993 r. zawarto rozejm, który jednak nie przetrwał długo. Dramat rozpoczął się 6 kwietnia 1994 r. Wtedy zestrzelony został samolot z prezydentami Rwandy i Burundi na pokładzie. Zginęli obaj politycy oraz towarzyszący im wysocy oficerowie. Francuski sędzia Jean-Louis Bruguičre oskarżył prezydenta Kagame o to, że rozkazał zestrzelić samolot. Kagame z oburzeniem odrzuca te zarzuty i obciąża winą ekstremistów Hutu. W każdym razie śmierć Juvénala Habyarimany stała się dla szowinistów Hutu sygnałem do rozpoczęcia masakry. Gwardia prezydencka wymordowała w Kigali polityków opozycji. W przygotowaniu ludobójstwa wzięli udział ministrowie, wojskowi, biznesmeni i burmistrzowie poszczególnych miast. Radio w Kigali nawoływało do wymordowania „przeklętych karaluchów Tutsi” i wrzucenia ich zwłok do rzek, tak aby mogli „wrócić do swojej cholernej Etiopii”. Pod wpływem tych podżegających wezwań Hutu utworzyli milicje Interahamwe (Ci, którzy walczą razem) i Impuzamugambi (Ci, którzy mają wspólny cel). Na dziesięć rodzin przypadał więc jeden członek milicji uzbrojonej w granaty ręczne i maczety. Żołnierze oraz Interahamwe przystąpili do mordowania Tutsi – nawet w kościołach, gdzie ci szukali schronienia. W masakrach uczestniczyli niektórzy duchowni katoliccy. Kapitan Idelphonse Nizeyimana należał do najbliższego otoczenia prezydenta Habyarimany. Był szefem wywiadu wojskowego kraju i zastępcą komendanta elitarnej szkoły oficerskiej ESO. To on, na polecenie z Kigali, zorganizował ludobójstwo w Butare. Rozkazał uśmiercić 80-letnią królową Rosalie Gicanda z ludu Tutsi, wdowę po królu Mutarze III, który zmarł
Tagi:
Krzysztof Kęciek









