Rzym okrutny i krwawy

Rzym okrutny i krwawy

W starożytności niemowląt pozbywano się bez litości, a gladiatorzy umierali tysiącami dla rozrywki tłumów Antyczna cywilizacja to nie tylko znakomita literatura, wzruszająca poezja, podniosłe traktaty filozoficzne czy wspaniałe budowle, budzące podziw także po upływie tysiącleci. Odkrycia dokonane ostatnio w Wielkiej Brytanii są jeszcze jednym świadectwem, że dla Rzymian życie ludzkie znaczyło niewiele. Nowo narodzone dzieci masowo porzucano na pewną śmierć, liczne zaś amfiteatry ku uciesze tłumów spływały krwią gladiatorów. Tych przeznaczonych na rzeź wojowników areny dopiero po śmierci traktowano z szacunkiem. Podczas pogrzebów gladiatorów urządzano na ich cześć huczne biesiady. W miejscu, w którym w dolinie Tamizy wznosiła się niegdyś przepyszna rzymska willa, szumią obecnie łany pszenicy. W 1912 r. archeolog i przyrodnik Alfred Heneage Cocks przeprowadził tu, w Hambleden w hrabstwie Buckingham, rozległe prace wykopaliskowe. Natrafił na ruiny bogato zdobionego, piętrowego budynku, będącego ośrodkiem posiadłości ziemskiej z czasów rzymskich. Budowlę tę określa się obecnie jako Yewden Villa, aczkolwiek jej oryginalna nazwa nie jest znana. Wiadomo, że była zamieszkana przez długi czas – od końca I w. n.e. do początku piątego stulecia, kiedy to Rzymianie opuścili Brytanię. Osiągnięcia Cocksa z czasem poszły w zapomnienie. Dopiero niedawno spuściznę tego dociekliwego człowieka nauki odnaleziono w muzeum Buckinghamshire w Aylesbury. Z 300 zakurzonych pudeł wyjęto obfitą dokumentację, fotografie, a także różne artefakty oraz ceramikę. Starożytne naczynia pochodziły z różnych części Imperium Romanum: z Italii, Galii, Germanii. Uwagę naukowców zwróciły liczne metalowe rysiki, przeznaczone do pisania na woskowych tabliczkach. Ale badaczami analizującymi znaleziska Cocksa wstrząsnęły przede wszystkim kości maleńkich dzieci. Skrupulatny archeolog dokładnie odnotował, gdzie odkryto poszczególne szkielety, a było ich aż 97. Jak poinformowała dr Jill Eyers, dyrektorka prywatnego instytutu badawczego Chiltern Archaeology, większość niemowląt pogrzebano na dziedzińcu willi, inne jednak wrzucono do dołów ze śmieciami, dwa zostały pochowane pod podłogą, jedno zaś zamurowane w ścianie. Takie pochówki najmłodszych na terenie posiadłości czy domu zdarzały się w rzymskich czasach często. Dzieci do drugiego roku życia nie uważano za pełnowartościowe osoby i nie grzebano ich na cmentarzach. Niemniej jednak do tej pory w starożytnym domostwie nie znaleziono aż tak licznych szkieletów niemowląt. Porównywalne, makabryczne odkrycie pochodzi z 1988 r., kiedy pod antyczną łaźnią w izraelskim mieście portowym Aszkelon archeolodzy natrafili na szczątki ok. 100 niemowląt z epoki rzymskiej. Wstępne badania szkieletów z Yewden Villa prowadził przez sześć miesięcy dr Simon Mays, biolog specjalizujący się w analizach materiału kostnego. Wykazały one, że kości pochodzą z lat 150-200 n.e. Dzieci zmarły mniej więcej w tym samym wieku, wkrótce po urodzeniu. Na szkieletach jak do tej pory nie znaleziono śladów deformacji czy dolegliwości, które mogły spowodować zgon. Gdyby przyczyną śmierci były choroby, malcy zmarliby w różnym wieku. Nasuwa się zatem wniosek, że w rzymskiej willi przez dziesięciolecia praktykowano dzieciobójstwo. Naukowcy wysuwają na ten temat różne hipotezy. Według jednej z nich, w posiadłości w dolinie Tamizy mordowano niemowlęta podczas ponurych ceremonii, aby ułagodzić gniewne bóstwa, być może celtyckie. Jest to jednak mało prawdopodobne. Władze rzymskie nie zezwalały na ofiary z ludzi. Niektórzy zwracają uwagę, że Yewden Villa była ośrodkiem administracyjnym rozległego majątku ziemskiego, w którym pracowały setki osób płci obojga. Było wśród nich wielu wykształconych, prowadzących obfitą korespondencję skrybów, po których zostały rysiki. Być może właściciele tego latyfundium zmuszali młode robotnice, aby zabijały swoje dzieci. Zamiast zajmować się niemowlętami, kobiety powinny przecież pracować na roli. Dr Jill Eyers uważa jednak, że w Yewden Villa znajdował się dom uciech. Świadczące w nim erotyczne usługi prostytutki nie miały skutecznych środków antykoncepcyjnych. Naturalne metody zapobiegania ciąży, stosowane w starożytności przez niewiasty, często zawodziły. Córy Koryntu zabijały więc potomstwo, być może zmuszane do tego przez właścicieli przybytku rozkoszy. Wydaje się, że niemowlęta z Aszkelonu także były uśmierconymi dziećmi prostytutek. Lupanary często znajdowały się w pobliżu łaźni, Aszkelon zaś był ruchliwym, portowym miastem, w którym roiło się od żeglarzy spragnionych nie tylko wina. W Yewden Villa klientami sprzedajnych dziewcząt

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2010, 29/2010

Kategorie: Historia