Scheda po PiS

Scheda po PiS

A co, jeśli prezydent nie będzie chciał podpisywać nominacji ambasadorów wysuniętych przez ministra Sikorskiego? Na to pytanie możemy odpowiedzieć w ten sposób: będzie mniej więcej tak jak za PiS.

Oto jeden z przykładów. 1 stycznia 2015 r. ambasadorem we Francji został Andrzej Byrt, swego czasu wiceminister w MSZ. Poza tym Byrt kilka lat wcześniej był ambasadorem w Niemczech, znakomicie mu szło, zwłaszcza w kołach wielkiego biznesu, więc z poczuciem sukcesu wrócił do Polski. We Francji miał działać podobnie i może tak by było, gdyby nie zmiana władzy. Jesienią 2015 r. PiS wygrało wybory i po paru miesiącach Byrta odwołano do Warszawy. Zrobiono to w lipcu 2016 r., dając mu miesiąc na zamknięcie paryskich spraw. W środku wakacji.

W MSZ z ciekawością czekano, kogo PiS do Paryża wyśle. Spodziewano się, że kogoś ma, bo od przejęcia władzy minęło ponad pół roku, no i Byrta odwoływano ekspresowo. I co? Jego następca objął placówkę w… sierpniu 2017 r. Czyli 12 miesięcy nie mieliśmy w Paryżu ambasadora.

Pytano Witolda Waszczykowskiego, dlaczego tak długo tak ważna placówka była nieobsadzona. Na co minister odpowiadał: „Intensywnie poszukiwaliśmy właściwego kandydata”, który – uwaga – „po 28 latach od transformacji mógłby być bez wstydu twarzą nowej Polski”.

I cóż to była za twarz? Był to Tomasz Młynarski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, który pracował w Katedrze Stosunków Międzynarodowych i Polityki Zagranicznej. I który na podstawie monografii „Francja w procesie uwspólnotowienia bezpieczeństwa energetycznego i polityki klimatycznej Unii Europejskiej” uzyskał tytuł doktora habilitowanego. Poza tym odbywał staże we Francji.

A jakie miał doświadczenie, jeśli chodzi o pracę w administracji? Na to Waszczykowski odpowiadał, że przyszły ambasador był m.in. pracownikiem Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz dyrektorem gabinetu wojewody.

Wcześniej do Paryża wysyłaliśmy wiceministrów, a przynajmniej dobrego dyrektora departamentu. PiS wysłało dyrektora gabinetu wojewody.

Skończyło się to wszystko tak, jak musiało się skończyć. A w zasadzie dużo gorzej. Przy okazji Tomasz Młynarski pobił pewien rekord. Był bowiem oficjalnie odwoływany… cztery razy. Od kwietnia 2021 r. do marca 2022 r., kiedy do Polski zjechał.

Dodajmy, że były to oficjalne odwołania, z podpisem prezydenta, publikowane w „Monitorze Polskim”. Oczywiście Francuzi o tym, że ambasador jest odwoływany, po czym jego pobyt zostaje przedłużony, doskonale wiedzieli. Przez ten rok mieliśmy zatem ambasadora i jakbyśmy go nie mieli.

Dodajmy jeszcze jedno – gdyby nie fakt, że trzeba było znaleźć zajęcie dla Jana Emeryka Rościszewskiego, odwołanego ze stanowiska prezesa zarządu PKO BP, to pewnie Młynarski byłby na paryskim wyjeździe jeszcze dłużej.

Tak więc, szanowny panie ministrze Sikorski, ma pan bardzo szeroki margines działania i niedziałania. PiS przetarło szlaki.

PS Ale lepiej byłoby trzymać się pewnych standardów, więc jeśli żona dyrektora generalnego ma jechać do Londynu jako szefowa Instytutu Polskiego, to zgrzyta. A jeżeli on też ma jechać do Londynu, jako z kolei ambasador – to zgrzyta już bardzo głośno. Ale to plotki, prawda?

 

Wydanie: 16/2024, 2024

Kategorie: Aktualne, Notes dyplomatyczny

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy