W Krakowie mówi się, że ta cała ekipa stanie kiedyś przed Trybunałem Stanu, z wyjątkiem ministra Ziobry, bo ten stanie przed sądem dla nieletnich Prof. Jan Widacki – Widacki numerem jeden na liście LiD w Krakowie… Co pan zrobił, że ma pan jedynkę? – Nic nie zrobiłem. 10 lat temu pożegnałem się z polityką i byłem święcie przekonany, że na zawsze. A znalazłem się w niej w 1989 r., jak gdyby na delegacji obywatelskiej. Wtedy szli tu ludzie z różnych miejsc, z redakcji, z uczelni, z teatru. Ja też poszedłem, uważałem, że trzeba. Ale potem, po dwóch latach w MSW i ponad czterech latach spędzonych w Wilnie jako ambasador, już nie kandydowałem. Uznałem, że przychodzi czas na zawodowych polityków. Że aktorzy powinni wrócić do teatru, dziennikarze do redakcji, a profesorowie na uczelnie. – Krokiem w kierunku pańskiego powrotu do życia publicznego był Ruch na rzecz Demokracji. – Gdy współzakładałem ten ruch, nie miałem takich planów. Stowarzyszenie nie jest partią, to ruch obywatelski, który ma mobilizować aktywność obywatelską, społeczną, bo tak rozumiemy siłę państwa. Zupełnie inaczej niż PiS. Uważamy, że państwo jest silne nie wtedy, kiedy ma sterowaną ręcznie prokuraturę, służby specjalne i media publiczne, i biurokrację. To jest pojęcie silnego państwa z przełomu wieku XIX i XX. My uważamy, że państwo jest silne wtedy, kiedy jest w nim silne społeczeństwo obywatelskie. – I korporacje? – Oczywiście. Uważamy, że wielką wartością są samorządy, nie tylko terytorialne, ale także zawodowe. Czyli korporacje. PiS zwalcza je z pasją i w sposób demagogiczny, zarzucając im, że same o sobie stanowią. Cóż, taka jest istota samorządności. To tak, jakby ktoś ubolewał, że gmina ma za dużo samorządności i trzeba jej przysłać namiestnika prezydenckiego… Przecież to jest filozofia białoruska! Powiem to w sądzie – Wróćmy do kandydowania. W tej sprawie zadzwonił do pana Aleksander Kwaśniewski… – I dostałem propozycję startu w wyborach. Wahałem się. Ale przekonał mnie jeden z moich przyjaciół – Stefan Jurczak, wieloletni szef zarządu regionu NSZZ „Solidarność” w Krakowie, były senator z ramienia „Solidarności”. Powiedział, że to potrzeba chwili. Bo dryfujemy w kierunku państwa autorytarnego. W ten sposób przyjąłem propozycję prezydenta Kwaśniewskiego. Zdając sobie sprawę z całej niezręczności mojej sytuacji. – To znaczy? – Nie ukrywam tego – toczy się przeciwko mnie postępowanie karne. Prokuratura w Białymstoku… – …bardzo znana prokuratura… – …twórczo rozwinęła doniesienie sejmowej Komisji Śledczej ds. PKN Orlen. Czuję się w nim absolutnie niewinny, uważam to postępowanie za skandal, za zemstę konkretnych osób i za efekt działania skrajnie upolitycznionej prokuratury. Nie chcę w tej sprawie chować się za immunitetem poselskim, chętnie stanę przed sądem i wykażę, jak bezczelne są te zarzuty, jakim skandalem było to śledztwo. Wykażę, jakim skandalem jest upolitycznienie prokuratury i wykorzystywanie jej nie tylko do celów zemsty politycznej, ale i zemsty osobistej. – Kiedy będzie pierwsza rozprawa? – W tej chwili Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpoznaje wniosek o przekazanie sprawy z sądu rejonowego do okręgowego. Po prostu chciałbym, żeby moją sprawę rozpoznawał sąd okręgowy, w składzie trzech sędziów zawodowych. Wolałbym, aby nie rozpoznawał jej sąd rejonowy w składzie asesorskim. Co się zdarzyło np. w Krakowie, w procesie z oskarżenia prywatnego, gdy pan Wassermann oskarżył emerytkę o zniesławienie. – Tę od „wanny Wassermanna”? – Tak. Tę sprawę sądziła pani asesor, która oczekiwała na nominację i była osobą w pełni zależną od ministra. Choć muszę powiedzieć, że moja niezręczna sytuacja o tyle stała się zręczniejsza, że w podobnej znalazł się min. Ziobro. Zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez pana Ziobrę przestępstwa złożyła sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. Na miejscu pana ministra spokojny bym nie był. – A co Ziobrze grozi? – Wszyscy, chociażby z mediów, wiemy o sytuacjach, kiedy pan minister ewidentnie przekroczył uprawnienia, działając na rzecz interesu osobistego. A za interes osobisty uważana jest również korzyść polityczna – tu jest jednoznaczne orzecznictwo sądu. Już pomijam sprawę samobójstwa pani Barbary Blidy, bo to rzecz ogólnie znana. Kto czyta gazety, takich przypadków znajdzie więcej. Gdzie zostały przekroczone uprawnienia. Polityczne i niefachowe – Powstaną w przyszłym Sejmie komisje śledcze – jedna, badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy, i druga, badająca sprawę afery gruntowej? – LiD na pewno będzie tego się
Tagi:
Robert Walenciak









