Seks czy już pornografia?

Seks czy już pornografia?

„Te rzeczy” można znaleźć także na Wikipedii Na początku maja amerykańska stacja telewizyjna FOX News rozesłała list do takich firm jak Google, wyszukiwarka Microsoftu Bing, portal internetowy Yahoo!, Fundacja Forda, sieć sklepów z elektroniką Best Buy. Wybór adresatów nie był przypadkowy, są to bowiem darczyńcy Wikipedii, internetowej encyklopedii. Korespondencja sprowadzała się do pytania o to, czy firmy „są świadome ilości niedwuznacznych treści na stronach [internetowej encyklopedii]”. Adresaci to instytucje pielęgnujące swój rodzinny i przyjazny wizerunek, FOX liczył więc na to, że oskarżenie o wspieranie pornograficznej witryny znajdzie oddźwięk. Tak też musiało się stać, bo parę dni później konserwatywna telewizja obwieściła sukces słowami „Właściciele Wikipedii zaczynają czyścić swoją stronę z pornografii”. Mowa była o „tysiącach” naprędce usuwanych nieprzyzwoitych zdjęć i grafik. – Mieliśmy problem z przyporządkowaniem materiałów graficznych do niewłaściwych kategorii, toteż użytkownicy mogli być w niespodziewany sposób narażeni na treści o naturze seksualnej – mówił założyciel Wikipedii Jimmy Wales. – Kategoryzacja materiałów graficznych powinna się odbywać w taki sposób, aby temu zapobiec. Czy to możliwe, że encyklopedia, którą „każdy może edytować”, stała się platformą wymiany treści porno? Zaniepokojony obywatel – Po prostu jeden z byłych założycieli podszedł zbyt nerwowo do kwestii treści publikowanych na Wikipedii – mówi Paweł Zienowicz ze Stowarzyszenia Wikimedia Polska, partnera Wikimedia Foundation, zrzeszającego polskich wikipedystów. Nadwrażliwy współzałożyciel to Jerry Sanders, który rozstał się z Wikipedią w 2002 r. Jak sam mówił, dostrzegł na witrynie zdjęcia, które kwalifikowały się jego zdaniem jako dziecięca pornografia. Telewizji FOX wyjaśniał: – Prawo mówi, że jeśli natrafi się na tego typu materiały i nie zgłosi tego FBI, podpada się pod ten sam paragraf co publikujący takie treści. Pomyślałem sobie: „O matko!”. Może to zabrzmi odrobinę staroświecko, ale poczułem, że to jest mój obowiązek. Naprawdę. W pierwszym odruchu Jimmy Wales usunął zdjęcia, o których wspominał Sanders, jak i wiele innych kontrowersyjnych materiałów. Część z nich została jednak przywrócona przez administratorów. – Nieprzemyślana decyzja Walesa była nie do przy-jęcia dla społeczności wikipedystów – tłumaczy Zienowicz. – Założyciel działał zbyt pochopnie, część z tych materiałów nie narusza granicy dobrego smaku, która zresztą w anglojęzycznej, bardziej liberalnej Wikipedii leży dalej niż w polskiej edycji. – Wikipedia nie jest encyklopedią tworzoną przez Walesa. To efekt zbiorowego wysiłku wielu tysięcy ludzi i to oni decydują o tym, co jest obsceniczne, a co nie – mówi dr Albert Hupa z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Czy nie ma jednak zagrożenia, że grupa ta nie jest reprezentatywna – obawa, którą trafnie wyraził jeden z kandydatów na prezydenta RP, mówiąc o internautach sączących piwko podczas pornoseansów? – W samą istotę Wikipedii wpisane są świetne mechanizmy samokontroli. Encyklopedia jest przestrzenią dyskusji – kontruje dr Hupa. Za przykład produktywnej współpracy i wspólnego dobra powstającego w wyniku twórczego konfliktu niech posłużą chociażby wojny edycyjne, czyli powtarzające się zmiany w treści artykułów w wyniku często sprzecznych stanowisk wikipedystów w danej kwestii. – Polem takiej nieustannej wojny w polskiej Wikipedii był np. artykuł o I wojnie światowej, moim zdaniem jeden z najlepszych artykułów, jakie możemy tam znaleźć – mówi dr Hupa. – To bardzo dobrze, że osoby z zewnątrz zwracają uwagę na treści, które znalazły się na Wikipedii – wyjaśnia Paweł Zienowicz. – Jeśli może ją tworzyć każdy, to znaczy, że każdy też może przekazać swoje uwagi i zastrzeżenia. Fundacja Wikimedia, podmiot sprawujący pieczę nad Wikipedią, wydała oświadczenie po publikacji materiału w telewizji FOX, w którym można było przeczytać: „Fundacja Wikimedia przestrzega prawa. W tygodniach poprzedzających publikację oskarżeń Sandersa z fundacją nie skontaktowało się FBI ani żadna inna uprawniona do tego instytucja w sprawie nielegalnych treści w którymkolwiek z projektów zarządzanych przez fundację. Nasza społeczność wolontariuszy usuwa takie materiały, kiedy tylko zwrócą one ich uwagę. Fundacja jest dumna z edytorów, którzy gorliwie pracują nad tym, aby nielegalne treści nie trafiały do naszych projektów. Gdy tylko zostaniemy poinformowani przez władze o nielegalnych treściach, które jeszcze nie zostały usunięte w ramach rutynowych działań, natychmiast

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 27/2010

Kategorie: Media