Tak się robi kulturę w Toruniu!

Tak się robi kulturę w Toruniu!

Podstawową rolą sztuki jest upominać się o tych, którzy są zagrożeni, i dawać głos tym, którzy go nie mają Kafka Jaworska – aktywistka kulturalna Pamiętasz, jak zaczynałaś? Organizowanemu przez ciebie festiwalowi Tofifest stuknęło właśnie 15 lat. – Startowałam od zera. Nie miałam nic poza teoretyczną wiedzą filmową i uzależnieniem od chodzenia do kina. Wtedy jeszcze nie jeździłam na festiwale filmowe, nawet nie marzyłam o tym, że będę bywalcem Cannes czy Berlinale. Ale jedno już wiedziałam – że nie mogę się bać. Strach bardzo często paraliżuje nasze działania. Zaczęłam myśleć o własnej imprezie filmowej, która będzie ukierunkowana na widzów. Interesowało mnie znalezienie środka, punktu, w którym spotkają się miłośnicy kina – ambitnego i wartościowego, ale zrozumiałego dla wszystkich. Impreza dorobiła się miana niepokornej. – Niepokorność powinna charakteryzować sztukę. Niepokorność to również naturalna cecha naszego charakteru. Lubimy iść na przekór, nawet jeśli sami przed sobą do tego się nie przyznajemy. Festiwal zatem ma być przestrzenią wolnomyślicielstwa, osobistym odkrywaniem siebie. Często ten festiwalowy rys niepokorności odbierany jest dosłownie, szufladkuje się nas, że podejmujemy tylko trudne tematy, zagadnienia społeczno-polityczne. A przecież niepokorność to my sami, którzy stanowimy fundament sztuki, kultury, świata. Na festiwalu chcemy o tym przypominać, próbujemy pokazać widzom, że niepokorność to coś, co mają w sobie, a nie coś, co znajdują u innych. Jak wyglądał festiwal, kiedy startowaliście? – 15 lat temu trwał dwa i pół dnia, odbywał się w Miejskim Ośrodku Kultury „Dom Muz” w sali na 60 osób. Pokazywaliśmy filmy z VHS. Budżet wynosił zero złotych, co pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wręczaliśmy pierwsze nagrody, w tym rzeźbioną rękawicę bejsbolową dla dziwnego twórcy, drewnianą statuetkę manekina z talonem na naleśniki i Flisakiem Prezydenta Torunia dla twórcy z regionu. Awangardowo, prawda? Co najbardziej wpłynęło na wasz rozwój? – Moje doświadczenie, nauka oraz dofinansowanie imprezy. Kultura jest tym sektorem, który bez wsparcia, donatorów i mecenasów nie ma szansy przetrwania, nie mówiąc o rozwinięciu skrzydeł. Etapem przełomowym był dopiero rok 2008, bo wtedy mogliśmy wystartować z szerokim programem, zatrudnić pierwsze osoby i wynająć ośmiometrowy pokoik do całorocznej wytrwałej pracy. A ja przez ten cały czas jeździłam, czytałam, robiłam „praktyczne” studia z przygotowywania imprezy. Wiedzę teoretyczną przekuwałam w praktykę, w międzyczasie popełniając miliony błędów. Jednak była to wielka frajda, szczególnie kiedy odkryłam olbrzymią przepaść i różnicę między byciem filmoznawcą i entuzjastą X Muzy a organizatorem imprezy, gdzie obok kreatywności liczy się rzemiosło. Nie byłoby tego wszystkiego bez ludzi, którzy robią ze mną tę imprezę. Wciąż jestem na etapie budowania dream teamu. To proces. Poza tym nie profesjonalizm jest najważniejszy w pracy, ale radość, otwartość i poczucie absolutnego zżycia się z festiwalem. Wygląda na to, że jesteś pracoholiczką. – W dniu zakończenia jednej edycji festiwalu zaczynam intensywnie myśleć o kolejnej. Działam, tworzę, biegam, załatwiam i skupiam się na niej. Mój festiwal musi trwać przez cały rok. Jesteś jedną z nielicznych kobiet stojących na czele dużej imprezy. Musiałaś kiedyś coś komuś udowodnić ze względu na płeć? – Nie lubię nazywać siebie feministką, bo mimo że większość wartości feministycznych jest mi bliska, samo pojęcie w naszym społeczeństwie kojarzy się zbyt pejoratywnie, a szkoda. Jestem trochę pomiędzy, w ideologicznym rozkroku. Z jednej strony, z duszą krzyczącą o prawa kobiet, z drugiej – jestem matką, żoną, gospodynią i też mi z tym dobrze. Branża filmowa w dużej mierze pozostaje zdominowana przez mężczyzn. Jednak nie mam z tym problemu. Albo mam z kimś flow, albo nie, albo się dogadujemy, albo nie, gdzie tu miejsce na to, jakiej jest płci? Lubię konkret, nie lubię gładkich, kwiecistych wypowiedzi pełnych pustych obietnic. Co nie zmienia faktu, że na spotkania biznesowe bluzek z dekoltem staram się nie wkładać. Tak na wszelki wypadek, bo doświadczenie pokazało mi, że różnie bywa. Nie mam jednak natury kogoś, kto będzie rozpamiętywał i analizował takie sytuacje. Nie mam na to czasu. Za dużo jest do zrobienia. Każda edycja porusza ważny problem społeczny: imigranci, sytuacja społeczna kobiet, w tym roku koncert Muzyka Jest Kobietą, na którym upomniałaś się o kompozytorki filmowe. Czy festiwal nie jest wyrazem twoich poglądów na świat? – Celem festiwalu jest poruszanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 48/2017

Kategorie: Kultura