Uwielbia pić becherowkę, potrafi porównać adwersarza do Adolfa Hitlera, ale nadał też nowy blask czeskiej socjaldemokracji i swemu krajowi „Enfant terrible sceny politycznej Czech to za mało. Milosza Zemana należałoby raczej nazwać skandalistą”. Tak o obecnym czeskim premierze pisał już kilka lat temu popularny praski dziennik „Mlada Franta Dnes”. Zagraniczni komentatorzy nie dziwią się temu sformułowaniu. „Milosz Zeman – według Agencji Reutera – od lat prowokuje dziennikarzy i polityków”. Ostatnio najpierw w wywiadzie dla izraelskiego pisma „Haarec” zasugerował, aby Tel Awiw po prostu „wypędził palestyńskich terrorystów, tak jak po wojnie Czesi wysiedlili Niemców sudeckich”, a kilka dni później porównał radykalnie prawicowego polityka austriackiego, Jörga Haidera, do Adolfa Hitlera. Sam Zeman podkreśla często, że jego wypowiedzi są ostre, ale nie naruszają dobrych obyczajów – chyba że przez pomyłkę. W taki sposób otoczenie czeskiego premiera gasiło burzę po jego wywiadzie dla tygodnika „Haarec”, informując oficjalnie, że pomysł wysiedlenia Palestyńczyków nigdy w głowie Milosza Zemana nie powstał, ot, po prostu premier niedokładnie rozumiał, co znaczy angielski czasownik „to expel”. Powiedział też kiedyś: „Nie jestem arogancki (w swoich wypowiedziach – przyp. BG), tylko ostro reaguję. Podczas gdy arogancja jest pogardzaniem innymi, ironiczna riposta podnosi jakość wypowiedzi przeciwnika”. Wszystkie te wyjaśnienia nie oddają chyba jednak do końca prawdy. Już bardziej prawdziwa wydaje się opinia jednego z bliskich współpracowników Zemana, że czeski premier „jest jak byk”. Idzie do przodu twardo, nieustępliwie, czasami tratując to i owo po drodze. Świadomy tego Zeman nie tylko tłumaczy „ironią” wiele swoich skandalizujących wystąpień, ale też otwarcie mówi (tu cytat z austriackiego tygodnika „Profil”): „Mam opinię największego prowokatora między europejskimi politykami. Będę się więc tego twardo trzymać”. I robi to. Kilka lat temu podczas wizyty w Słowacji czeski premier pozwolił sobie na pogardliwo-złośliwą uwagę pod adresem miejscowych browarów, stwierdzając: „Proszę nie psuć konsumentom smaku rodzimym piwem i importować czeskie”, a piwo z Popradu uznał za nadające się jedynie „do przechowywania w nim nocą protez”. Również Vaclava Klausa, przywódcę czeskich liberałów i byłego premiera, porównał do Hitlera, a polityków chadeckich nazwał złodziejami. Na dodatek pozostaje w ciągłym konflikcie z prasą, ogłaszając, że „zagęszczenie głupków na jeden metr kwadratowy jest największe w czeskim dziennikarstwie” i określając przedstawicieli tejże prasy publicznie mianem „gnojków” i „barachła”. Zwolennicy Zemana polityczno-medialne wojny premiera tłumaczą tym, że „praskie elity nie chcą go akceptować”. Coś jest w tym stwierdzeniu, bowiem przywódca czeskich socjaldemokratów wyraźnie nie pasuje do ideału polityka, jaki chciałaby prezentować tamtejsza prasa. Zarzuca się więc Zemanowi często, że jest ciężki i zwalisty (ma prawie dwa metry wzrostu i sporo waży), a na dodatek zachowuje się nie po europejsku – dużo pali, uwielbia becherowkę i inne czeskie alkohole, których sobie nie żałuje, a na dodatek ubiera się jak zwyczajny czeski robotnik. Nawet lewicowy dziennik „Pravo” przedrukował jakiś czas temu opinię znanej praskiej projektantki mody, Hany Havelkovej, która oceniła Milosza Zemana następująco: „Ma podwójny, a czasem i potrójny podbródek, a włosy układają mu się w fale, które wyszły z mody w latach 50. Garnitury też ma niemodne, w dodatku jasne. Wygląda w nich jeszcze bardziej zwaliście i ciężko. Źle na nim leżą i są uszyte z kiepskiego materiału, bo się gniotą”. Złośliwi obserwatorzy owych polityczno-plotkarskich harców nad Wełtawą ironizują, że Czesi mylą ubiór z rzeczywistością. Dla elit w Pradze ideałem światowca jest bowiem Vaclav Klaus, zawsze nienagannie ubrany, najczęściej w tweedowe marynarki w kratę, co ma sugerować antykomunizm wyssany z mlekiem matki i przeciwstawiane jest ubraniom Zemana, dokładnie takim, jakie nosiło się – jak napisał tygodnik „Respekt” – „w czasach rządów Gustawa Husaka”. W rzeczywistości (ale mało kto dzisiaj to pamięta) Klaus nigdy nie działał w opozycji w czasach CSRS, a w Instytucie Prognoz Ekonomicznych Czechosłowackiej Akademii Nauk uchodził za bezpartyjnego, ale lojalnego wobec władzy fachowca. Zeman dla odmiany wyrzucony został z partii komunistycznej już w 1969 r., a w 1989 r. usunięto go z tego samego Instytutu Prognoz Ekonomicznych za czarną ocenę stanu czechosłowackiej (socjalistycznej) gospodarki.
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









