Skarb na Wybrzeżu Szkieletów

Skarb na Wybrzeżu Szkieletów

Tajemniczy wrak pełen szlachetnych kruszców archeologiczną sensacją stulecia To archeologiczna sensacja XXI w. W Afryce nigdy przedtem nie znaleziono takich ilości złotych przedmiotów, z wyjątkiem Doliny Królów w Egipcie – opowiada z entuzjazmem dr Dieter Noli, namibijski naukowiec, który w swej długiej karierze przeprowadził ok. 600 wykopalisk w różnych miejscach Czarnego Lądu. „Jestem archeologiem pustynnym. Nie spodziewałem się, że natknę się na cały statek”, dodaje zadowolony. Oto w Namibii, na owianym złowrogą legendą Wybrzeżu Szkieletów, odkryty został doskonale zachowany wrak portugalskiego żaglowca z XVI w. To prawdziwie bajeczny okręt. Wartość znalezionych na nim skarbów oceniono na 100 milionów dolarów. W pobliżu Wybrzeża Szkieletów często zrywają się wichury, zdradliwe prądy morskie popychają okręty na mielizny i skały. Dlatego wybrzeże to usiane jest szczątkami niezliczonych statków. Często znajdowano tu również szkielety nieszczęsnych żeglarzy, którzy zdołali dopłynąć do brzegu, ale na lądzie skonali, nie znaleźli bowiem żywności ani wody. Także portugalski nao roztrzaskał się o przybrzeżne głazy. Nao to trójmasztowiec, większy od karaweli. Tylko na środkowym maszcie miał łacińskie, czyli trójkątne żagle. Na pozostałych dwóch masztach rozpinano żagle okrągłe (pano redondo). Na pokładzie było dość miejsca, aby postawić kilkanaście armat, natomiast marynarze musieli gnieździć się w straszliwej ciasnocie. Wrak odnaleziony został w Oranjemund, 130 km na południe od portowego miasta Luderitz. Jest to teren zamknięty, ponieważ znajdują się tu bogate złoża diamentów eksploatowane przez namibijskie przedsiębiorstwo górnicze Namdeb. „Mamy szczęście, że wrak znajdował się w regionie silnie strzeżonym, dzięki temu statek nie został splądrowany przez poszukiwaczy skarbów”, cieszy się dr Noli. Eksploracja diamentowych pól odbywa się w ten sposób, że ludzie dosłownie wydzierają ziemię morzu. Buldożery spiętrzają na brzegu tamy z piasku. Ogromne pompy przez cały czas usuwają morską wodę z ograniczonego piaskowymi zaporami terenu i górnicy przystępują do dzieła. 1 kwietnia 2008 r. pracujący na brzegu operator buldożera, Kaapanda Shatuka, niespodziewanie ujrzał w gruncie, który odsłoniła maszyna, drewniane szczątki układające się w regularne wzory oraz dziwne, okrągłe kamienie. Potem jego uwagę zwróciły osobliwe rury. Shatuka doszedł do wniosku, że powinien zatrzymać buldożer i zawiadomić przełożonych. Ci bezzwłocznie wezwali naukowców. Szybko okazało się, że okrągłe kamienie to armatnie kule, rury zaś są działami okrętowymi typu, który powszechnie używany był na okrętach hiszpańskich i portugalskich ok. 1530 r. Namibia ma niewielu wykształconych archeologów. Kiedy władze zorientowały się, jak wspaniałego znaleziska dokonano, wezwały na pomoc specjalistów z USA, Portugalii, Zimbabwe i RPA. Od początku nie ulegało wątpliwości, że portugalski statek spotkał tragiczny koniec. We wraku znajdowały się liczne ludzkie kości. Początkowo naukowcy przypuszczali, że odkryto okręt sławnego portugalskiego żeglarza Bartolomeu Diasa, który, poszukując drogi do Indii wokół Afryki, jako pierwszy w 1488 r. opłynął Przylądek Dobrej Nadziei. W miejscu, w którym obecnie znajduje się miasto Luderitz, Dias rozkazał postawić na cześć swego króla wielki kamienny krzyż, zwany padrao. W 1500 r. pożeglował ku wybrzeżom Brazylii, lecz nie dotarł do celu. Zginął wraz ze statkiem i całą załogą w sztormie u południowego krańca Afryki. Naukowcy ustalili jednak, że niektóre ze złotych monet znalezionych we wraku zostały wybite w Portugalii w październiku 1525 r., nie może to być więc żaglowiec Diasa. Wydaje się, że trójmasztowiec zatonął w drodze do Indii w pierwszej połowie XVI w. Ze szczątków okrętu wydobyto nieprzebrane skarby – ponad 50 wielkich kłów słoniowych o łącznej masie 600 kg, osiem ton cynowych naczyń, a także ok. 2,3 tys. złotych monet, tzw. portugałów (ponad 21 kg kruszcu!), do tego półtora kilograma monet srebrnych. Archeolodzy znaleźli także różnoraką broń białą – szable, noże, miecze, jak również sześć spiżowych armat, ceramikę oraz skomplikowane, jak na ówczesne czasy, instrumenty nawigacyjne. Zostały one przesłane do Portugalii, gdzie badają je miejscowi eksperci w tej dziedzinie. W szczątkach okrętu znajdowało się także 13 ton miedzi w sztabkach opatrzonych symbolem trójzęba. Był to znak niezwykle zamożnego rodu niemieckich bankierów i kupców z Augsburga – Fuggerów. Fuggerowie robili

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 43/2008

Kategorie: Nauka