Jeść głową

Jeść głową

Cute healthy preschool kid boy eats hamburger sitting in school or nursery cafe. Happy child eating healthy organic and vegan food in restaurant. Childhood, health concept

Mózg to straszny głodomór. Lubi wszystko, co w siebie wpychamy Zapomnij o kubkach smakowych. Dorastamy bogaci w wiedzę o tym, że na naszym języku znajdują się kubki smakowe, dzięki którym czujemy smak słodki, słony, kwaśny, gorzki i umami, czyli smak mięsny. Może mamy coś w rodzaju kubków smakowych wrażliwych na słodycz również w jelitach, a może ważniejszy od nich jest dla smaku zapach? Jeśli nie weźmiemy pod uwagę mózgu, to wszystko przestaje być jednak interesujące. Bez jego udziału nie możemy bowiem czuć zapachu ani smaku czegokolwiek. Kubki smakowe, niezależnie od tego, czy znajdują się na języku, podniebieniu czy w jelitach, same nie są w stanie wywołać odczucia smaku. Wybory, których dokonujemy, zanim włożymy coś do ust, są podejmowane w naszym mózgu. Jemy mózgiem. (…) Radość mózgu Nawyki żywieniowe, które obecnie powodują choroby cywilizacyjne, z punktu widzenia ewolucji przyczyniły się do tego, że mamy tak rozwinięty mózg, a tym samym, że tak dobrze radzimy sobie w świecie. Mózg jest drogi w utrzymaniu. Nasi przodkowie jedli mało energetyczne pożywienie, głównie warzywa, owoce i inne pokarmy roślinne. Gdyby mieli tak duży mózg jak współczesny człowiek, musieliby jeść niemal przez cały dzień. Homo erectus nauczył się posługiwania ogniem i dzięki temu zyskał możliwość jedzenia mięsa bez strachu, że umrze z powodu zakażenia. Poza tym obróbka cieplna jedzenia sprawia, że ilość energii, którą można uzyskać, ogromnie wzrasta, co pozwoliło nam zyskać więcej wolnego czasu – potrzebowaliśmy bowiem mniej posiłków niż wcześniej. (…) Aż do ukształtowania się gatunku homo sapiens nasz mózg stale się powiększał i w dużym stopniu zawdzięczamy to coraz bardziej energetycznemu pożywieniu dostarczanemu organizmowi. I dlatego tłuste jedzenie aktywuje układ nagrody w mózgu. Bycie najbystrzejszym gatunkiem na świecie kosztuje. Mózg to straszny głodomór. Jest tym narządem, który wykorzystuje najwięcej energii w stosunku do swojej wagi, i dlatego lubi wszystko, co w siebie wpychamy, pod warunkiem że dostarcza mu to energii. Fakt, że pławi się w dopaminie za każdym razem, kiedy jemy coś, co zawiera cukier i tłuszcz, w znacznym stopniu wynika stąd, że jego stara część nadal uważa, że są to „towary deficytowe”. Tłuszcz i cukier równa się szybka dostawa energii dla wygłodniałego mózgu, który wciąż wierzy, że opłaci mu się namawianie nas, żebyśmy dostarczali mu jak najwięcej tych „trudno dostępnych” substancji odżywczych. W tej kwestii mózg nie idzie z duchem czasu. Jest produktem ewolucji, a ewolucja to powolny proces. W świecie zachodnim jednak tłuszczu i cukru nie brakuje. Nagradzanie niezdrowego stylu życia przez stary mózg przynosi więc współczesnemu człowiekowi więcej szkody niż pożytku. Na szczęście mamy nowsze, bardziej elastyczne struktury, które stale się uczą. (…) Ewolucyjnie nowsza część mózgu jest w stanie pokonać starszą i prymitywniejszą. I całe szczęście. Gdyby nie to, wszyscy bylibyśmy otyłymi niewolnikami przemysłu spożywczego. Jedzenie, z którego cieszy się prymitywna część mózgu, niszczy nie tylko zęby i figurę, ale także sam mózg. Tłuszcz odkłada się w postaci blaszek miażdżycowych w naczyniach krwionośnych całego ciała, także w tych, które znajdują się wewnątrz mózgu lub do niego prowadzą. Jeśli jedna z takich blaszek się oderwie lub jeśli zupełnie zatka się naczynie krwionośne, dochodzi do udaru. A wiele takich małych udarów prowadzi do otępienia naczyniowego. Odurzeni słodyczami Entuzjazm mózgu trwa krótko. Z czasem potrzebuje on coraz więcej soli, cukru i tłuszczu, żeby wpaść w zachwyt. Brakuje nam tego stanu uniesienia i wpychamy w siebie coraz więcej. A to już przypomina uzależnienie. (…) Wielu osobom łatwiej jest odmówić sobie ciasta w ogóle, niż zadowolić się małym kawałkiem. Zjedzenie jednego kawałka sprawia, że mózg uwalnia mnóstwo dopaminy, a my czujemy się tak dobrze, że sięgamy po drugi. Ale jeśli ciągle objadamy się ciastem, mały kawałek nie da już takiego samego efektu. Mózg przestymulowany hormonem szczęścia będzie dążył do uzyskania równowagi, nie reagując tak gwałtownie na uwalnianie się dopaminy. Będziemy więc potrzebować coraz więcej, by osiągnąć taki sam poziom satysfakcji jak na początku. Być może jeśli przestaniemy dostarczać organizmowi jedzenie, które zwykle kończy się imprezą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2018, 2018

Kategorie: Nauka