Skazani na ciężkie muzea

Skazani na ciężkie muzea

Nic dziś nie pozostało z gadania, że nie oddamy nawet guzika Brukseli, PiS wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów dotyczących sędziów Sądu Najwyższego. Nie ma jednak powodu do triumfu, to stara taktyka dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. Zdumiewające jest nie to, że PiS spada poparcie społeczne, ale że spada tak wolno i niezdecydowanie. Twardy elektorat tej partii to ok. 25%, reszta – elektorat miękki, ludzie niepewni. Ciekawią mnie ci twardzi. To, co wyznają, politycznie bliskie jest wierze religijnej. Partia lub prezes musieliby zrobić coś niewyobrażalnie strasznego, by ten elektorat zmiękł. Różne małe okropieństwa wybaczy im bez mrugnięcia okiem. Czym one bowiem są wobec dobroci „dobrej zmiany”? A częścią tej „dobrej zmiany” jest likwidacja demokracji liberalnej, dzięki temu będzie sprawiedliwej. I jest zakompleksiona duma narodowa, zaspokajana przez nieustanne pieszczoty narodowe. Znaczenie ma też charyzma prezesa, niepojęta dla mnie, ale żywa. I 500+. Ale kto wie, czy nie najważniejsze jest „to coś” trudno uchwytne, ton rozmowy z elektoratem, to jakby przytulanie do piersi tych, którym gorzko na duszy. Przytulają prezes i ojciec dyrektor. Jeden do jednej piersi, drugi do drugiej. Czy to wystarczy PiS, by wygrać wybory parlamentarne? Mam nadzieję, że nie. Musi coś jeszcze się wydarzyć, co zniechęci

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 49/2018

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun