Ślepa Temida

Ślepa Temida

Korespondencja z Neapolu W ciągu ostatniego półwiecza 4 mln Włochów padło ofiarą pomyłek sądowych W sobotę, 3 stycznia, Denis Occhi, murarz z Migliaro, nie wypił mocnej, porannej kawy, jak przystało na porządnego Włocha. Już o ósmej był na posterunku policji. – Przyznaję się do morderstwa. To ja zabiłem moją żonę – powiedział, stojąc w drzwiach. Siedzący za biurkiem policjant popatrzył na niego z niedowierzaniem. Dopiero po chwili w osłupieniu sięgnął po urzędowy protokół, aby sporządzić notatkę… Nie był jedynym człowiekiem, którego oświadczenie 33-letniego murarza wprowadziło w zdumienie. Kiedy nazajutrz wieść o przyznaniu się Denisa do winy obiegła włoskie media, informacja zbulwersowała opinię publiczną, ponieważ mężczyzna oskarżony o zabicie żony został przez sąd najwyższy uznany za niewinnego. Zgodnie z prawem nie może być ponownie sądzony. Giada Anteghini została zamordowana w nocy 25 listopada 2004 r. Zabójca zmasakrował jej głowę ciężkim, żelaznym przedmiotem. Rano znaleziono ją w łóżku nieprzytomną w kałuży krwi. Umarła 14 miesięcy później, nigdy nie zbudziwszy się ze śpiączki. Podejrzenia szybko skupiły się na mężu kobiety – od prawie roku byli w separacji, Giada mieszkała z ich córką i swoim nowym towarzyszem życia w sąsiedniej miejscowości. Następnego dnia Occhi przyznał się do winy. – Rano zadzwoniłem do niej i jak zwykle się pokłóciliśmy; często dochodziło między nami do gwałtownych sprzeczek, bo nie pozwalała mi widywać córki, ale tym razem było gorzej niż zwykle, skończyło się na wyzwiskach i trzaśnięciu słuchawką. Cały dzień byłem podenerwowany, wieczorem wsiadłem do auta i pojechałem pod ich dom – powiedział karabinierom. Dodał, że aby wejść do mieszkania byłej żony, musiał rozbić dwoje drzwi: wejściowe i wiodące na klatkę schodową, zrobił to żelaznym wybijakiem zabranym z samochodu. Opowiedział też, że najpierw wszedł do pokoju córki, która spała przy zapalonej lampce nocnej, długo na nią patrzył, po czym poszedł do sypialni Giady. Ponieważ było ciemno, widział jedynie jej głowę. Uderzył kilka razy. Wszystko trwało jakieś 20 minut. Potem wsiadł do auta przejeżdżając przez most, wyrzucił wybijak do rzeki. Zeznania te, złożone nazajutrz po zabójstwie, zostały przez mężczyznę odwołane. Mimo to w pierwszej instancji został on uznany za winnego zbrodni i otrzymał karę 20 lat więzienia. W 2007 r. sąd apelacyjny, do którego skazany się odwołał, podważył tę sentencję i orzekł, że Denis Occhi jest niewinny. To nie on zabił żonę. Kiedy tuż po Nowym Roku, 3 stycznia, pojawił się na posterunku w Ferrarze, starano mu się wyperswadować ponowne przyznanie się do winy, ale on stwierdził, że musi to z siebie wyrzucić, bo inaczej zjedzą go wyrzuty sumienia. Rodzina zamordowanej Giady, która zawsze była przekonana o winie jej byłego męża, nie ma żadnych szans na ponowny proces. Zgodnie z pryncypialną zasadą prawa wyrażoną łacińską sentencją: ne bis in idem, nikt nie może być dwukrotnie sądzony za to samo przestępstwo. Denis Occhi został uznany wyrokiem sądu najwyższego za niewinnego popełnienia zbrodni i nie może, mimo przyznania się do winy, ponownie zasiąść na ławie oskarżonych. – Rozumiem tragedię rodziny zamordowanej, ale zasada jest święta i nie ma mowy o jej naruszeniu – powiedziała znana adwokatka Giulia Bongiorno. Dodała również, że niekoniecznie trzeba mówić o błędzie sędziów – być może błąd został popełniony podczas śledztwa lub Denis Occhi, samooskarżając się 3 stycznia o zabicie żony, mówił nieprawdę. Faktem jest, że już nazajutrz przed kamerami telewizyjnymi znowu wyparł się wszystkiego. – Źle mnie zrozumieliście, to nie ja zabiłem Giadę, ja ją kochałem – wyjąkał przestraszony. Pozostała służbowa notatka i świadkowie, którzy nieraz słyszeli, jak straszy swą matkę, u której teraz mieszka: „Ty się nie odzywaj, bo rozwalę ci łeb jak jej”. To nie ja zabiłem – To nie ja zabiłem – powtarzał Melchiorre Contena, przez 30 lat siedząc w więzieniu za uprowadzenie i zabójstwo znanego mediolańskiego biznesmena Marzia Ostiniego. Po wieloletnich staraniach, w 2004 r., został otwarty proces rewizyjny. Rok później Contenie skończył się wyrok i wyszedł na wolność. W czerwcu ub.r. sędziowie orzekający w procesie rewizyjnym wydali sentencję głoszącą, iż Melchiorre Contena został niewinnie skazany. Nigdy nie miał nic wspólnego z porwaniem i zabiciem przedsiębiorcy z Mediolanu. 31 stycznia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2009, 2009

Kategorie: Świat