Solidarni inaczej

Solidarni inaczej

Tyle jest wojen między Polakami, i to praktycznie o wszystko, a w tej sprawie panuje ogólnonarodowa zgoda. Niezapisana, a nawet zbyt jawnie nieogłaszana. Bo po co, skoro i bez słów prawie wszyscy robią, co mogą, byle tylko Polska nie przyjmowała uchodźców. Skłócona Solidarność przy okazji rocznicy zajmowała się głównie tym, kto kogo nie zaprosił na fetę do Gdańska. Narzekano także na świat, który niewystarczająco docenia fenomen polskiej solidarności. Dla świata rocznicowe obchody Polaków to kompletny odlot od realiów współczes­ności. A także od jego realiów, ponieważ dziś potrzebuje on międzyludzkiej solidarności jak ziemia deszczu. Braliśmy z niego, ile się dało pomocy i solidarności, bo kolejne fale emigracji Polaków można mierzyć w milionach ludzi. A my jak zawsze ciągle za biedni, by pomóc komuś jeszcze biedniejszemu. Na co teraz stać Polaków? Na piękne deklaracje, opowieści o wspólnocie z 1980 r. i wyrywanie sobie stołków w 2015 r.? Jakże płyciutkie i fałszywe są pokłady współczucia, za którymi nie idzie żaden konkret. Mocni w gębie i do bólu egoistyczni w realnym życiu. Że też nikomu w Gdańsku nie przyszło do głowy krzyknąć: Polacy, teraz my! Musimy coś zrobić dla tych ludzi, którzy znaleźli się w tak rozpaczliwym położeniu. Mamy wobec nich szczególny dług, bo przecież na takiej idei, na solidarności, zbudowano kiedyś w Polsce ogromny ruch. Ale to było kiedyś. A dziś? Spadkobiercy ruchu wzięli nazwę i przywileje, a samą ideę traktują wyłącznie użytkowo. Jeśli chcą coś załatwić swoim, mówią: my razem, my solidarni, a jak trzeba pomóc komuś, to mówią: oni. Oni są niebezpieczni, mają inny kolor skóry, są innego wyznania. Po co nam kłopoty? I nawet nie czują zażenowania, że reprezentują ruch o takiej nazwie, ale zachowują się jak modelowi, egoistyczni hipokryci. Jak taka Polska ma przyjąć ludzi z Azji czy Afryki, jeśli fiaskiem okazała się próba ściągnięcia naszych rodaków, Polaków, z Kazachstanu? Co zostało z deklaracji? Jakie są efekty? Ile rodzin ze Wschodu, potomków wygnańców, znalazło w Polsce ojczyznę? Wstyd pisać. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 37/2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański