Solidarność skończyła się 4 czerwca ‘89

Solidarność skończyła się 4 czerwca ‘89

Walka o znaczki, sztandary i bohaterów zmarłej w 1989 r. Solidarności będzie nie mniej bezwzględna niż rywalizacja o spadek Solidarność była ruchem protestu, zwyciężając w wyborach i przejmując władzę, zaprzeczyła własnej istocie, odeszła w niebyt, pozostawiając po sobie sztandary, pieśni i mity, o które toczy się wściekła kłótnia członków dawno rozwiedzionej rodziny. To nie jest walka o majątek i pamiątki po zmarłym. Ten, kto wygra spór o historię, będzie – zgodnie z wykładnią Orwella – kontrolował teraźniejszość i najbliższą przyszłość. Piotr Duda, przewodniczący półmilionowego związku zawodowego, który obrał za patrona ks. Jerzego Popiełuszkę, groził organizatorom warszawskiego marszu solidarności z Lechem Wałęsą, przywódcą dawnej wielomilionowej Solidarności, za bezprawne posługiwanie się nazwą i znakiem graficznym związku, bo jak twierdzi, są one wyłączną własnością kierowanej przez niego organizacji. Solidarność to ja Gdy w 2010 r. Piotr Duda został szefem związku, Lech Wałęsa zwrócił się do niego – podobnie jak wcześniej do Mariana Krzaklewskiego i Janusza Śniadka – o zwinięcie sztandaru Solidarności, przekazanie go do muzeum i poprowadzenie organizacji pod nową nazwą. Zarzucił związkowi upolitycznienie i upartyjnienie. W wyborach do Sejmu w 1991 r. NSZZ Solidarność reklamował się kompletnie fałszywym hasłem „Partii jest wiele, Solidarność jedna” (wiele partii na czele ze zwycięską

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2016, 2016

Kategorie: Publicystyka