Spadek po Tusku

Spadek po Tusku

Partie polityczne są u nas jak motyle. Żyją barwnie, ale krótko. Ledwo minęło ćwierć wieku od zmiany systemu, a poza PSL reszta, licznych zresztą, partii jest już historią. W miejsce upadłych powstawały nowe, a i te chylą się ku upadkowi. Dobiega kresu supremacja dwóch wielkich partii wywodzących się z tego samego obozu politycznego. Jeśli przez pół roku od utraty władzy PO nie umiała nawet odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego Polacy już jej nie chcą, to szansa, że w ogóle potrafi to zrobić, jest znikoma. Dlaczego PO nie może sobie poradzić z dość oczywistą potrzebą rozliczenia się z własnych błędów? Nie po to nawet, by robić czystkę kadrową, ale by spróbować nawiązać dialog z własnymi wyborcami i złożyć im ofertę na nowe czasy. Może byłaby w stanie to zrobić, ale ma ogromny kłopot z trampoliną. Bo problemem największym i skutecznie paraliżującym tę partię jest właśnie jej trampolina, czyli Donald Tusk. Przecież to on w ciągu siedmiu lat, a nie Ewa Kopacz przez rok, zbudował taki system zarządzania państwem, którego nie zdoła obronić nawet najlepszy adwokat. Tusk skutecznie rozwinął i wykorzystał swoje umiejętności socjotechniczne. Najpierw ograł rywali w swojej partii, a później tych, którzy aspirowali do ważnych funkcji w Unii Europejskiej. Dopiero z dystansu lepiej widać, jak sprytnie i starannie, ale też jak długo szykował sobie ten etap osobistej kariery. Swój cel osiągnął. Ale jego partia wiele na tej operacji straciła. W spadku po Tusku Platforma ma wór problemów, których nie potrafi rozwiązać. Dla PO problem z Tuskiem jest nierozwiązywalny. Odcięcie się od niego to – oprócz odcięcia się od oczywistych błędów – także odcięcie się od ojca założyciela. A politycy niechętnie wybierają takie rozwiązania jak ojcobójstwo. Choć sam Tusk nie miał z tym problemu. Łatwiej można sobie wyobrazić inny scenariusz. Tusk, podobnie jak wielu ważnych polityków przed nim, zostanie na łodzi PO z pretorianami, jeśli tacy jeszcze będą, a reszta pójdzie na swoje. Do innych partii. Albo powtórzy numer Tuska sprzed lat i wskoczy na nowy podest. Historia przyśpiesza. Szykują się więc duże zmiany. Przede wszystkim kadrowe. Spekulacje, że Tusk po drugiej kadencji w Europie może wrócić na białym koniu i triumfalnie wygrać wybory prezydenckie, są tylko dowodem, że klasa polityczna rządząca w ostatnich latach i wspierające ją media bardzo odleciały od realiów. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 21/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański