Spółdzielczość w natarciu – rozmowa z Alfredem Domagalskim

Spółdzielczość w natarciu – rozmowa z Alfredem Domagalskim

Alfred Domagalski, prezes zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej

Autorytety światowe są „za”, a nasze władze…

– W tym roku obchody Międzynarodowego Dnia Spółdzielczości miały bardziej uroczysty charakter niż zwykle, stały się okazją do wzmocnienia podejmowanych przez spółdzielczość polską działań o charakterze publicznym, a nawet politycznym.
– Jak co roku zainicjowaliśmy obchody Międzynarodowego Dnia Spółdzielczości. Święto to ma bardzo bogatą tradycję, sięgającą blisko 100 lat, i jest uroczyście obchodzone na całym świecie. W Polsce po raz pierwszy takie obchody odbyły się w 1923 r. W bieżącym roku zorganizowaliśmy ponownie Jarmark Spółdzielczy na Nowym Świecie w Warszawie (19-20 czerwca), a także uroczystą Galę Spółdzielczą (1 lipca). Atrakcją jarmarku był gościnny udział producentów win z Mołdawii. Na estradzie wystąpiły znakomite zespoły mołdawskie, prezentujące tamtejszy folklor.
Mamy nadzieję, że tak uroczyste obchody Międzynarodowego Dnia Spółdzielczości zwróciły uwagę władz na ruch spółdzielczy, który nabiera znaczenia po latach marginalizowania go. Może wreszcie ruch ten zostanie oceniony tak, jak na to zasługuje? Kryzys światowy ostatnich dwóch lat uwypuklił walory spółdzielczości. Sektor ten na tle innych przeszedł przez kryzys stosunkowo najlepiej. Globalna gospodarka kapitalistyczna jest dynamiczna i przynosi zarówno postęp cywilizacyjny, jak i technologiczny, ale też zagrożenia, o jakich nie mieliśmy do niedawna pojęcia. Kryzys 2008 r., początkowo finansowy, później ogólnogospodarczy, pokazał, że ten model urządzania świata nie zawsze jest najlepszy, że możliwe są poważne wstrząsy mające bardzo kosztowne skutki. Rządy poszczególnych państw wydały na ratowanie gospodarki ogromne pieniądze. Dodajmy – pieniądze nas wszystkich. Za nieodpowiedzialność innych zapłacimy więc w postaci podatków pośrednich i bezpośrednich albo np. ograniczonym dostępem do usług publicznych. Już dziś wiele państw sygnalizuje restrykcyjne działania oszczędnościowe właśnie w sektorze usług publicznych. Trzeba więc budować system bezpieczeństwa społecznego.

Nobel za spółdzielczość

– Czyżby m.in. spółdzielczość była panaceum na bolączki światowej gospodarki? Kryzys paradoksalnie podkreślił walory i wartości tego ruchu?
– Właśnie w takim momencie ważne jest zrozumienie, iż nie ma idealnego systemu ekonomicznego, a budowanie strategii rozwoju świata opartej na jednolitych monolitycznych rynkach stanowi poważne zagrożenie. Sytuacja ta może skierować uwagę na ruch spółdzielczy. Dziś wiemy, że powinniśmy dywersyfikować system gospodarczy, podobnie jak dywersyfikuje się źródła energii. Spółdzielczość przyczynia się do rzeczywistego zróżnicowania systemu społeczno-gospodarczego i jest ważnym ogniwem systemu bezpieczeństwa społecznego. Dostrzegło to już wielu ekonomistów, socjologów i filozofów. Także ostatnia Nagroda Nobla z dziedziny ekonomii przypadła badaczce systemów ekonomicznych opartych na wspólnotach. I ona właśnie zachęca do skorygowania wizji rozwoju świata. Laureatka Nobla za 2009 r., Elinor Ostrom, udowodniła, iż błędny jest pogląd o złych efektach zarządzania wspólną własnością przez organizacje jej użytkowników, a więc m.in. przez spółdzielców. Światowy kryzys potwierdził teorie ekonomistki.

– Mamy więc poważny argument, że zbiorowe, wspólnotowe działanie i zarządzanie jest często bardziej efektywne. Czy nasza spółdzielczość nie powinna skorzystać ze wsparcia takiego autorytetu? Może trzeba zaprosić amerykańską ekonomistkę na obchody Dnia Spółdzielczości?
– Pomysł jest może dobry, choć w tym roku już spóźniony. Na pewno jednak warto takich argumentów używać, powołując się na autorytety, i przekonywać wszelakie władze, że spółdzielcze gospodarowanie długofalowo może przynosić lepsze efekty niż system komercyjny, bo optymalizuje ludzkie zachowania. Spółdzielczość cechuje znacznie większa odpowiedzialność, bo ona ma rzeczywistych, znanych z imienia i nazwiska właścicieli. W wielkich korporacjach międzynarodowych własność jest najczęściej anonimowa i trudno ustalić odpowiedzialnych za błędne decyzje, które złożyły się na kryzys finansowy. Wpędzono nas wszystkich w kłopoty z pełną świadomością, bo trudno ekipy zarządzające tych instytucji posądzać o brak wiedzy ekonomicznej. Na tym tle system gospodarki spółdzielczej, oparty na partycypacji ludzi w rozwoju własnej społeczności, wydaje się przynajmniej na poziomie lokalnym realną alternatywą dla żywiołowego kapitalizmu i dobrym sposobem budowania przyjaznego państwa i społeczeństwa obywatelskiego, złożonego z ludzi aktywnych zawodowo i społecznie. Chcemy w Międzynarodowym Dniu Spółdzielczości podkreślać te wszystkie walory. Za dwa lata dodatkową okazją ku temu będzie Międzynarodowy Rok Spółdzielczości 2012, który proklamowała Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Cienie przeszłości

– Czy to nie paradoks, że walory spółdzielczości dostrzegły już Komitet Noblowski i Organizacja Narodów Zjednoczonych, a także Unia Europejska, natomiast u nas spółdzielczość boryka się z wieloma problemami prawnymi, ma zdeklarowanych przeciwników, nawet z zamysłami likwidatorskimi?
– Faktycznie, to paradoks, tym bardziej że spółdzielczość w Polsce nawet w okresie PRL miała charakter najbardziej zbliżony do jej struktur w Europie Zachodniej. Można sądzić, że owe kłopoty to efekt odreagowania czasów, gdy spółdzielczość zaliczana była do sektora uspołecznionego. Teraz jest przesuwana do sektora komercyjnego. Przeszłość kładzie się na nas cieniem. Nie mają racji ani ci, którzy uważają, że to przeżytek socjalizmu, ani ci, którzy chcieliby widzieć przedsiębiorstwa spółdzielcze w gronie typowych firm komercyjnych. Mamy jednak poważne problemy z uświadomieniem tej prawdy, zwłaszcza elitom politycznym. A przecież to właśnie one podejmują najważniejsze decyzje legislacyjne. Jest jednak nadzieja na zmianę tej sytuacji. Ostatnie działania, takie jak przygotowanie „Raportu o spółdzielczości polskiej”, debata na forum Sejmu RP o problemach spółdzielczości, odrzucenie wniosku o powołanie sejmowej komisji nadzwyczajnej oraz powołanie przez premiera międzyresortowego zespołu ds. przygotowania założeń nowej ustawy Prawo spółdzielcze, wskazują na kształtujące się nowe relacje w stosunkach spółdzielczość-państwo. Z umiarkowanym optymizmem oczekujemy na rezultaty tych działań.

– W Polsce jest ok. 10 tys. spółdzielni, a w nich 8 mln członków plus ich rodziny. To poważny potencjał ekonomiczny i społeczny.
– Niestety to potencjał mało mobilny, rozproszony. Władze bardziej liczą się np. z o wiele mniejszą społecznością, jaką jest Ochotnicza Straż Pożarna, bo to formacja dynamiczna. Gdy przychodzą wybory, oni nakładają mundury i idą głosować. Spółdzielcy reagują dopiero wtedy, gdy indywidualnie dzieje im się krzywda. Ale dopiero po jakimś czasie orientują się, że upadek spółdzielni to nie tylko utrata miejsca pracy, że strata jest o wiele poważniejsza.

– Przydałaby się jakaś nowa jakość, namacalny przykład, że w tym sektorze jest wiele możliwości rozwoju.
– Takich przykładów jest bardzo dużo. Wszyscy jednak uważają, że jest to rzecz normalna, i nie dostrzegają w tym nowej jakości. Być może potrzebne są działania spektakularne. Takim działaniem może być np. stworzenie spółdzielczego przedsiębiorstwa ponadnarodowego, nad którym pracujemy. Mamy już oferty współpracy z Włoch, Czech, Bułgarii. W ramach bezpośrednich kontaktów państw, które są blisko siebie, moglibyśmy wykorzystać przepis o tworzeniu spółdzielni europejskiej, z udziałowcami z różnych krajów. To mogłoby przynieść dobre rezultaty biznesowe, a do tej inicjatywy można by włączyć także spółdzielnie sektora winiarskiego z Mołdawii, bo z ich strony też uzyskaliśmy przychylność i chęć współdziałania.

List do rządu

– Czy taki nowy podmiot ma szansę dokonać przełomu w sposobie myślenia o spółdzielczości wśród naszych elit politycznych?
– Tutaj potrzebne są bardziej intensywne działania. Z uwagi na sytuację, jaka jest w sektorze spółdzielczym, a zwłaszcza ze względu na próby przekształcania spółdzielni w spółki przygotowaliśmy list otwarty do rządu RP. Skierowany został do wszystkich członków Rady Ministrów. Jego treść opublikowana została także na naszych stronach internetowych. Chodzi o wzbudzenie refleksji. Zasadniczą rolę może odegrać praca międzyresortowego zespołu ds. założeń nowej ustawy spółdzielczej, a także powołanie zapowiedzianego przez rząd krajowego komitetu ds. przygotowania i organizacji obchodów Międzynarodowego Roku Spółdzielczości.

– Ze strony posłów wszystkich opcji, którzy są zapraszani przy różnych okazjach na spotkania ze spółdzielcami, padają zapewnienia o poparciu dla waszego ruchu, deklarowana jest pomoc i zrozumienie dla specyfiki pracy tego sektora.
– Tak. Przy okazji różnych uroczystości i na spółdzielczych galach parlamentarzyści zapewniają o swoim poparciu i wadze, jaką przywiązują do rozwoju ruchu spółdzielczego. W Sejmie ta miłość gdzieś jednak znika. Trudno więc uwierzyć w to, że w Sejmie z inicjatywy poselskiej może się pojawić rozsądny akt normatywny regulujący pracę spółdzielni. Dlatego tak usilnie zabiegamy o to, by po raz pierwszy po 20 latach od początku transformacji taką inicjatywę wykazał rząd. Może właśnie w rządzie byłaby wola rozmowy, dyskusji i wypracowania rozwiązań właściwych dla spółdzielczości, choćby takich, jakie są stosowane w wielu krajach Europy Zachodniej. Do tego jednak potrzebna jest wola polityczna, a nie polityczna niechęć czy uprzedzenia ideowe. W naszym kraju cały czas kreuje się negatywny wizerunek spółdzielni jako formy gospodarowania, a zapomina się, że przyczyną nieprawidłowości, które w tym sektorze także się pojawiają, jest wadliwe prawo, niedostosowane do realiów pracy spółdzielni. Czasami wydawało się, że jesteśmy już bliscy wprowadzenia dyskusji o przyszłości naszego ruchu na właściwe tory, jednak proces taki trwa zwykle za długo, kończy się kadencja władz, zmienia układ polityczny i trzeba zaczynać wszystko od nowa. Liczymy, że tym razem będzie inaczej.

Spółdzielczość jest jedna

– Skąd wiara, że w rządzie sprawy pójdą łatwiej niż w Sejmie?
– Trudno powiedzieć, że łatwiej. Pokonujemy jednak występujące bariery. Przygotowaliśmy wspólnie raport o spółdzielczości, który zgodnie z zapowiedzią rządu będzie stanowił podstawę pracy nad nowym ustawodawstwem spółdzielczym. Sprawę wziął w swoje ręce min. Eugeniusz Grzeszczak, a to daje nadzieję, że doprowadzi ją do pozytywnego zakończenia. Zgodnie z naszą propozycją powstał międzyresortowy zespół, który przygotuje założenia nowego prawa spółdzielczego, zostanie też utworzony Krajowy Komitet Obchodów Międzynarodowego Roku Spółdzielczości 2012. Generalnie rzecz biorąc, współpraca na płaszczyźnie rządowej odbywa się na bardziej merytorycznym poziomie niż w Sejmie, gdzie większy wpływ mają aspekty polityczne. Wśród wysokich rządowych urzędników są odpowiednio przygotowani ludzie, nie tak bardzo uwikłani w politykę, patrzący na problemy bardziej z merytorycznego niż politycznego punktu widzenia. Z nimi łatwiej osiągnąć porozumienie.

– Dziękuję za rozmowę i życzę, aby jeszcze przed nastaniem Międzynarodowego Roku Spółdzielczości podstawowe problemy tej branży zostały rozwiązane.

———————————————–

Spółdzielcze gospodarowanie długofalowo może przynosić lepsze efekty niż system komercyjny, bo optymalizuje ludzkie zachowania. Spółdzielczość cechuje znacznie większa odpowiedzialność, bo ona ma rzeczywistych, znanych z imienia i nazwiska właścicieli.

Wydanie: 2010, 30/2010

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy