Spuszczeni ze smyczy

Spuszczeni ze smyczy

Miss Polski 2000 wybrano dzięki układom, a niektórzy sponsorzy dobierali się do małoletnich kandydatek – twierdzi część obserwatorów i finalistek Ponad sześćdziesiąt pięknych dziewczyn spędziło dwa tygodnie w Chorwacji na zgrupowaniu przed finałem konkursu Miss Polski i Miss Polski Nastolatek. Razem z dziewczętami ściągnął tam, za zgodą firmy Missland organizującej te wybory, tłumek sponsorów i przyjaciół organizatorów. Panowie interesowali się przede wszystkim trzydziestoma najmłodszymi dziewczętami, w wieku od 14 do 18 lat, startującymi w wyborach Miss Nastolatek. Zainteresowanie było dość intensywne i przybierało różne formy. Wspólne plażowanie, spotkania w lokalach, codzienne dyskoteki w różnych nocnych klubach, drinki – wszystko to sprzyjało skracaniu dystansu między kandydatkami a częścią sponsorów. Rychło zawiązały się dość zażyłe więzi. – To było na porządku dziennym i uchodziło za całkowicie normalne, że sponsorzy nas obejmowali, przytulali, łapali za pośladki – mówi jedna z “Nastolatek”. Zdarzały się publiczne, namiętne pocałunki 16-letnich panienek z ponad 50-letnimi dżentelmenami, a pan uchodzący za przyjaciela Lecha Daniłowicza, prezesa Misslandu, oficjalnie wręcz wkładał ręce pod bluzkę jednej z dziewcząt. – Słyszałem o tym, ale pan Janusz, który tak miał się zachowywać, wcale nie jest moim przyjacielem – wyjaśnia Lech Daniłowicz. – Niestety, niektórzy sponsorzy, gdy zamienili garnitury na krótkie spodenki, zachowywali się jak spuszczeni ze smyczy. Część dziewcząt wkrótce zaczęła żalić się na zachowanie sponsorów. – Przyjechali, żeby zabawić się z dziewczynkami – mówiła 18-letnia Małgosia. – To miały być wybory najpiękniejszej, a nie tej, która się najlepiej p…li – dodaje jej o rok młodsza koleżanka. Niektórzy panowie zapraszali dziewczyny do swych pokojów, poili drinkami, proponowali seks. Z inicjatywy dziennikarzy, obecnych w Chorwacji, zorganizowano tam konferencję prasową poświęconą zachowaniu sponsorów. Na konferencji padło nazwisko Michała Reya, prezesa firmy farmaceutycznej, należącej do jego matki, który stał się znany w wyniku małżeństwa i rozwodu z prezenterką, Adrianną Niecko. Przygody pana Michała A oto, jak przeżycia z udziałem Michała Reya opisuje jedna z 17-letnich finalistek. Nie chce, by jej imię i nazwisko znalazło się w gazecie, boi się rozmaitych nieprzyjemności, reakcji jej środowiska: – Sponsorzy spotykali się z kandydatkami w pubach, żeby mogli nas lepiej poznać. Na drugi dzień pojechaliśmy na plażę, potem Michał Rey zaproponował, że mnie i dwie moje koleżanki odwiezie do hotelu i żebyśmy coś wypili. Poszłyśmy do jego pokoju, popijałyśmy whisky. Chciałyśmy wziąć prysznic, ale on powiedział, że przecież wszystkie trzy nie będziemy się kąpać. Koleżanki wyszły, ja zostałam z nim sama, nadal rozmawialiśmy. Powiedział: “Wyglądasz na dziewczynę, która lubi dobrą zabawę i ostry seks. Chcę coś sprawdzić”. Gdy zapytałam: “Co?”, odpowiedział: “To, jak się całujesz”. Wziął mnie za kark, przybliżył się. Powiedziałam, że troszkę się pomylił, nic z tego nie będzie, nie jest facetem w moim typie – i wyszłam z pokoju. Potem przez kilka dni unikał mnie jak ognia i nie zbliżał się do mnie. Prezes Rey miał poniekąd pecha, że padło akurat jego nazwisko, gdyż sponsorów w Chorwacji było przecież wielu. Sam Michał Rey odrzuca zarzuty: – Mogę tylko temu zaprzeczyć, nic takiego nie miało miejsca. Nigdy nie pozwoliłbym sobie na podobne zachowanie. Może to sprawa jakichś zawiedzionych oczekiwań czy zwykłej zawiści, związanej z tym, że w Chorwacji byłem najmłodszym i najbogatszym sponsorem – mówi. – Michał Rey to taki duży chłopak, między słowami a czynem jest u niego przepaść. Zwróciłem mu jednak uwagę, że nie powinien się zachowywać na konkursie tak, jakby znajdował się na prywatnych wczasach. Jak dziewczyny będą go chciały zaakceptować, to same mu powiedzą – twierdzi Lech Daniłowicz. Mówi, iż prosił dziewczyny, by wymieniły sponsorów, którzy zachowywali się nieodpowiednio. Żadna nic nie powiedziała. Sponsorzy odpowiadali zaś, że najwyżej pili z dziewczętami wino i o niczym innym nie było mowy. Prezes Misslandu uważa więc, że nie zdarzyły się przypadki, by finalistki spały ze sponsorami. – Każda z kandydatek ma przecież narzeczonego czy chłopaka. Jej koleżanka z pokoju od razu zawiadomiłaby go, żeby pognębić konkurentkę – uważa Lech Daniłowicz. – Ja nie byłam materacem, ale mam pewność, że były dziewczyny, które

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 40/2000

Kategorie: Kraj