Firma Wienerberger postąpiła zgodnie z prawem. Kobieta w ciąży straciła pracę Karolina ociera łzy. Mówi, że nie śpi w nocy, denerwuje się, martwi, jak sobie poradzą bez jej pensji. A potem kładzie dłonie na brzuchu, jakby chciała przekazać Emilowi: „Bądź spokojny, czekamy na ciebie”. I uśmiecha się do Radosława, który delikatnie ściskając jej rękę, przypomina, że jest, że czuwa, że może na niego liczyć. Sześć tygodni wcześniej W przeddzień rocznicy czerwcowych wyborów stolica ekscytowała się wizytą kilkudziesięciu przywódców. Lewa strona miasta była sparaliżowana gigantycznymi korkami. Karolina Kołodziej tego dnia nie wybierała się do centrum, prosto z pracy pojechała do domu, z Pragi Południe na Białołękę. W autobusie zrobiło jej się słabo. Przestraszyła się, bo to był szósty miesiąc ciąży. Poszła do lekarza. Dostała zwolnienie na miesiąc. Wieczorem napisała mejl do szefowej: „Z przykrością zawiadamiam Cię, że jestem na zwolnieniu lekarskim z kodem B”. Ten kod informuje: uwaga, ciąża! Szefowa, kierowniczka działu personalnego w firmie Wienerberger Ceramika Budowlana, odpowiedziała, że gratuluje, ale żałuje, że Karolina nie powiedziała o ciąży wcześniej. I spytała: „Rozumiem, że masz zamiar być na zwolnieniu do porodu?”. Karolina nie miała takiego zamiaru. – Gdybym czuła się dobrze, wróciłabym jeszcze przed porodem do pracy – zapewnia. W firmie Wienerberger była zatrudniona na zastępstwo od dwóch miesięcy. Karolina, specjalistka ds. kadr i płac z ośmioletnim stażem, doskonale wiedziała, jakie są minusy takiej umowy. – Rozwiązuje się ona automatycznie, kiedy zastępowany pracownik wraca – mówi. – Ale choć normalnie można ją rozwiązać z trzydniowym wypowiedzeniem, w przypadku kobiety ciężarnej jest to niemożliwe. A jeśli termin porodu wypadnie w czasie trwania umowy, kobieta nabywa prawo do zasiłku macierzyńskiego. Dziewczyna, którą Karolina zastępowała, też była w ciąży i od dłuższego czasu pozostawała na zwolnieniu. Termin porodu wyznaczono na początek lipca, a do pracy miała wrócić dopiero w styczniu przyszłego roku. To dawało prawie pewność, że Karolina będzie pracować aż do swojego porodu na początku października. W momencie podpisywania umowy nie informowała, że jest w ciąży, bo nie ma takiego obowiązku. Zwolnienie lekarskie z kodem B spowodowało, że pracodawca dowiedział się o niej. 14 dni później umowa o pracę została rozwiązana. Powodem było to, że na swoje stanowisko, dwa tygodnie przed porodem, wróciła zastępowana dziewczyna. Karolina ma poczucie krzywdy. – Zostałam zwolniona, dlatego że jestem w ciąży – uważa. Nie neguje, że umowa rozwiązała się zgodnie z prawem. Ale podejrzewa, że tamta dziewczyna pojawiła się w pracy tylko na kilka dni, by spowodować rozwiązanie jej umowy. Pracodawca Była szefowa Karoliny unika rozmowy o tej sprawie. Oświadczenie przesyła rzecznik prasowy firmy Wienerberger Ceramika Budowlana Andrzej Stolarczyk. „Nasza firma w codziennej działalności kieruje się zasadami obowiązującego prawa i dobrem pracownika. W Polsce jesteśmy odpowiedzialni także za to, aby 1200 pracowników grupy Wienerberger otrzymywało na czas należne im wynagrodzenia i obsługę kadrową. Przywoływana sytuacja dotyczy działu personalnego, w którym od pracownicy zatrudnionej na umowę o pracę w zastępstwie otrzymaliśmy zwolnienie lekarskie w momencie, kiedy procedury finansowe związane z naliczaniem oraz wypłaceniem pensji pracownikom były w toku i powinny zostać zakończone w ciągu 48 godzin. Biorąc pod uwagę nadchodzący okres urlopowy i zwolnienie lekarskie osoby zastępującej o charakterze długoterminowym, osoba, która była zastępowana, po konsultacji z lekarzem prowadzącym i otrzymaniu stosownego zaświadczenia, wróciła czasowo do pracy, aby zapewnić prawidłowe i terminowe dopełnienie obowiązków działu personalnego. W związku z powyższym rozwiązanie umowy na zastępstwo nastąpiło automatycznie z mocy prawa i było jedynie wypadkową trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się firma Wienerberger jako pracodawca. (…) Dlatego też zmuszeni byliśmy do poszukiwania oraz zatrudnienia kolejnej osoby na zastępstwo za naszą pracownicę w zaawansowanej ciąży na okres całego jej urlopu macierzyńskiego. Osobie, z którą nastąpiło rozwiązanie umowy na zastępstwo, nie mogliśmy przedstawić oferty ponownego zatrudnienia, gdyż wciąż przebywała na zwolnieniu lekarskim. Przedstawione zwolnienie miało charakter długoterminowy”. Lepsze życie Decyzję o dziecku odkładali na później. Ciągle to nie był dobry moment. Poznali się 14 lat temu. Karolina miała 17 lat i była licealistką, Radosław Kołodziej, starszy o dwa lata, studentem pedagogiki, specjalność polityka społeczna
Tagi:
Ewa Rogowska









