Student w łóżku i w kościele

Student w łóżku i w kościele

Rady rodziców i księży są dla nich przestarzałe. Mają swój dekalog i własny przepis na życie „Panna z dzieckiem to wstyd na wsi, ale nie wśród studentów. Wstydzić trzeba się biedy, bo to oznaka bezradności!”. Takie poglądy jeszcze kilka lat temu uznano by za margines. Dziś, jak mówią sami studenci, to normalka. Instytut Statystyki i Demografii SGH oraz Uniwersytet Jagielloński przeprowadziły badania studentów z całej Polski. Przepytano osoby od pierwszego do czwartego roku studiów. – Nie byłam zaskoczona wynikami, bo od wielu lat obserwuje się takie zmiany wśród studentów na Zachodzie. Wyłamywanie się z tabu to jedna z nich – mówi dr Wiktoria Wróblewska, współautorka badań. Reporterzy „Przeglądu” udali się do akademików, aby się przekonać, co studenci sądzą na temat wyników badań, Kościoła, seksu i tego, co w ich życiu najważniejsze. Do początku lat 90. przemiany zachodzące wśród młodzieży miały charakter ewolucyjny. Dziś są coraz gwałtowniejsze. Efekt jest taki, że pokolenie obecnych studentów bardzo się różni od pokolenia swoich rodziców. I bardziej niż reszta młodzieży akcentuje te różnice. Jak bardzo, trudno powiedzieć, bo brakuje badań porównujących studentów i niestudentów. – Większość skupia się na studentach, bo to grupa łatwo dostępna – mówi dr Krystyna Doroszewicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Studenci nie chcą dziedziczyć postaw ani zachowań swoich rodziców: obyczajowości seksualnej, podejścia do religii i zakładania rodziny. Chcą czegoś więcej niż weekendów w supermarketach i wieczorów przed telewizorem. A gdy zdarzy się awaria prądu, nie odwracają się do ściany. Wolą rozmawiać lub kochać się do białego rana. Czy słuchasz nauk Kościoła? – Dekalog nie ma na mnie większego wpływu. Mam wyrzuty sumienia, gdy jestem nieuczciwa względem kogoś, okłamuję i nie szanuję drugiego człowieka. Kiedyś zdarzyło mi się ściągać i nie miałam wyrzutów sumienia, bo to był olbrzymi stres – mówi Monika Bujan, studentka V roku Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji. Przekonanie, że 95% młodzieży wyznaje wiarę katolicką, już dawno się przedawniło. Coraz więcej studentów podchodzi do sprawy obojętnie i bez przekonania. Bardziej religijne są studentki (prawie co druga) niż studenci (co trzeci). Co czwarta studentka i co piąty student określili się jako „letni”. Dla jednej trzeciej studentów (42% mężczyzn i 26% kobiet) wiara nie odgrywa większej roli, brakuje też osób chodzących do kościoła, „bo wypada”. – Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Studenci często mówią, że są niewierzący lub wierzący niepraktykujący – mówi z kolei Ania Mikołajewska z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. – Nie zauważyłam wśród znajomych zakłamania w stylu niewierzący praktykujący. Osoby bardziej wierzące częściej można spotkać wśród studentów pochodzących z małych miejscowości i tych, którzy mieszkają w akademikach. Dla ponad połowy studentów z miejscowości do 10 tys. mieszkańców (55%) religia ma duże znaczenie, dla mieszkańców miast powyżej 100 tys. to tylko 31%. – Większość moich znajomych ma bardzo luźne podejście do Kościoła i wiary – uważa Kasia Bednarz studiująca na drugim roku pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego. – Nie wydaje mi się, żeby wiara miała wpływ na ludzką tolerancję, no może u jakichś fanatyków religijnych. Innego zdania jest Julita Grzycka, studentka piątego roku Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Warszawie. – Osoby co niedziela chodzące do kościoła, biorą sobie do serca słowa proboszcza, który na przykład bardzo ostro potępia homoseksualizm. Ale dla mnie wiara nie ma tak wielkiego znaczenia – tłumaczy. Seks? Fachowo i bez wpadki Maturzysta przekraczający dziś próg uczelni to zwykle mężczyzna z przeszłością albo kobieta po przejściach. – Studenci są bardziej świadomi niż reszta społeczeństwa. Lepiej się orientują w zagrożeniach, HIV, AIDS, niechcianych ciążach, choć za rzadko tę wiedzę wykorzystują – mówi dr Wiktoria Wróblewska z SGH. Osoby religijne na ogół nie akceptują znajomości na jedną noc, wczesnego podejmowania współżycia czy związków homoseksualnych. Tym osobom łatwiej zaakceptować nauki Kościoła, łącznie z zasadą wstrzemięźliwości aż do ślubu. Jednak dekalog nie dotyczy wszystkich sfer życia. Może hamować decyzję o rozpoczęciu współżycia, ale jeśli już wierzący pójdzie do łóżka, to o antykoncepcję troszczy się tak samo jak niewierzący. Bo od końca lat 90. bardzo popularny stał się pogląd, że związek uczuciowy daje dostateczne przyzwolenie na podjęcie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 40/2003

Kategorie: Obserwacje