Kaczyński, Morawiecki i Trump wiersze piszą

Kaczyński, Morawiecki i Trump wiersze piszą

Wiersze Mateusza Morawieckiego pisane w Excelu

Poezja jest moralnym zwycięzcą w starciu z polityką. Podobnie jak satyra unieszkodliwia totalitarne zapędy polityków Poezja leży na antypodach polityki. O ile ta pierwsza jest ucieczką od rzeczywistości, pięknym trudem, świętem wycyzelowanych słów, o tyle ta druga jest brutalną powszedniością, zlepkiem deklaracji, obietnicą bez pokrycia i ślubem bez wesela. Poezja uczy wrażliwości, polityka barbarzyństwa. Zarazem jednak poezja jest moralnym zwycięzcą w starciu z polityką. Podobnie jak satyra unieszkodliwia totalitarne zapędy polityków. Tak jak robi to choćby anonimowy bard z Facebooka, admin fanpage’ów „Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą” i „Wiersze Mateusza Morawieckiego pisane w Excelu”. Pierwszy profil istnieje od 2015 r., drugi powstał dwa lata później (wraz z awansem Morawieckiego na premiera). Oba obserwuje łącznie ponad 64 tys. fanów. Jeżeli ktoś myśli, że rzeczone wiersze są propagandowymi rymowankami, bardzo się zawiedzie. Nie o kabaretowe wypociny tu chodzi. Autor fanpage’ów zaznacza, że chce być Rusinkiem Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. To sekretarzowanie, które bawi i uczy. Może też przerażać. „Twórczość premierów” jest efektem tytanicznej pracy. Polega ona przede wszystkim na słuchaniu oraz czytaniu wypowiedzi Kaczyńskiego i Morawieckiego. Z dnia na dzień pęcznieje archiwum myśli obu polityków. Ich postrzeganie rzeczywistości i forma opowiadania o świecie różnią się. Kaczyński wierzy, że jest kolejnym Piłsudskim, ma do odegrania ważną rolę w historii i buduje państwo dobrobytu. To widać w jego opowieściach. Morawieckiemu też nie brakuje wyobraźni. Może chciałby być zapamiętany jako drugi Grabski, ale jego sposób wypowiadania się nie jest jednoznaczny. W wystąpieniach łączy styl gawędziarski z naukowym, kolokwializmy przeplata z korpogadką, żargon politruka z chłopską klechdą. Czasem brzmi jak menedżer, innym razem jak chłopak z sąsiedztwa. Dla wrażliwszych czytelników i słuchaczy ta wymuszona swojskość może być szokująca – oto były prezes banku chce być trybunem ludowym. Przeproś za poezję! Admin fanpage’ów obu polityków słucha z największą intensywnością. Gdy już uchwyci słowa godne uwagi, zabiera się do pracy redaktorskiej. Na czym ona polega? To z jednej strony budowanie konstrukcji wiersza, z drugiej drobna korekta. Na przykład zastępowanie zaimków rzeczownikami itp. Krytyków jednak nie brakuje. – Regularnie dostaję negatywne wiadomości od konkretnych internautów. Spełniają one czasami definicję hejtu, chociaż nie są bardzo brutalne. Często autorzy takich listów mają problem ze zrozumieniem, dlaczego nadaję cytatom formę liryczną. Dziwi ich to, nigdy wcześniej nie mieli z czymś takim do czynienia, nie umieją tego zdefiniować i dlatego patrzą podejrzliwie. Uważają, że to na pewno musi służyć czemuś złemu, ale nie potrafią tego podejrzewanego przez siebie zła w żaden sposób dookreślić. Miotają się. Oczywiście nie brakuje osób, które explicite twierdzą, że moje fanpage’e są antypisowskie. Że może i wiernie cytuję polityków PiS, może sprytnie to sobie wymyśliłem, ale mam antypisowskie intencje i oni to widzą. Zdarzało się też, że ludzie twierdzili, że ktoś za mną stoi, że jestem „tym antypolskim Jackiem Dehnelem” czy dziennikarzem „Wyborczej” – wyjaśnia admin. Są i tacy, którzy uważają, że wiersze Kaczyńskiego i Morawieckiego to profanacja poezji! Mowa tu o osobach, dla których poezja to Jan Paweł II czy Jan Twardowski, a przede wszystkim ich własne rymowanki o kwiatach i miłości przy świetle księżyca. – W mniemaniu tych ludzi jestem barbarzyńcą, guzik się znam na poezji i powinienem przeprosić naród za to, że używam słowa poezja. Tak mi napisała jedna pani – opowiada admin i dodaje, że mowa tutaj o ludziach, którzy niezbyt dobrze orientują się w mechanizmach literatury i za poezję uważają wyłącznie te teksty, które trafiają w ich sentymenty. – Dla nich poezja zaczyna się i kończy na kilku wierszach czy wierszykach – konkluduje. Nie bez znaczenia jest fakt, że wiersze powstają w przestrzeni Facebooka. Z mediów społecznościowych to miejsce najbardziej adekwatne. Instagram jest zbyt mało polityczny, Twitter zaś polityczny za bardzo. Ma poza tym limit znaków, a przecież liryka nie znosi ograniczeń. Na Instagramie królują piękne zdjęcia, najczęściej pozbawione głębszego przekazu, ćwierki zaś są strzałami, które mają jeden cel: zaorać przeciwnika. Facebook jest pomiędzy – to przestrzeń, gdzie wielkie łączy się z małym, a poezja może być

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 44/2019

Kategorie: Obserwacje