Każdy wisi każdemu

Każdy wisi każdemu

Zawsze można powiedzieć: nie płacimy, bo kryzys, pracownicy kradną, związki zawodowe przeszkadzają

W naszej gospodarce już prawie nikt nikomu nie płaci na czas. Listy opornych dłużników rosną jak grzyby po deszczu, pięknie rozwinął się handel długami.
– Prawda, mamy zaległości, ale jak mogliśmy ich uniknąć przy takiej eskalacji żądań banków – mówi Jacek Byra, dyrektor finansowy Ferm Drobiu Woźniak w Rawiczu. Ich dług wynoszący ponad 520 tys. zł (chodzi głównie o opóźnienia w ratach leasingowych za ciężarówki) oferuje firma obrotu wierzytelnościami.
– Progresja naszej sprzedaży rosła, więc potrzebowaliśmy coraz większych kredytów krótkoterminowych. Banki powiedziały: zrób porządny cash flow, żebyśmy wiedzieli, ile możesz spłacać. Zrobiłem – i zażądali rocznych spłat niemal o połowę wyższych! Bankom musimy płacić bo nas wywrócą, więc zalegamy u innych – dodaje dyr. Byra. W porównaniu z rocznymi obrotami ferm idącymi w setki miliony złotych 520 tys. to niewiele, ale wszystko trafia do banku, więc nie bardzo jest z czego płacić. Próbują skracać swym odbiorcom terminy płatności, jednak nie można z tym przesadzać, bo pójdą do innego producenta drobiu.
Ciechanowski STEBUD, jeszcze niedawno jedna z większych firm budowlanych w Warszawie, ma znacznie wyższy dług – ok. 2 mln zł. – Mniejszych wierzycieli, do 2 tys. zł, spłaciliśmy, cały czas układamy się z tymi większymi. To ponad 400 firm – podwykonawcy i producenci materiałów budowlanych. Rynek mieszkaniowy w stolicy się załamał i popłynęliśmy – wyjaśnia przedstawiciel STEBUD-u.

Załamało się i leży

Załamanie rynku – budowlanego, spożywczego, motoryzacyjnego, okrętowego czy jakiegokolwiek innego – to główne przyczyny poślizgów podawane przez dłużników.
– I jest w tym trochę racji. Niski popyt sprawia, że firmy nie mają kapitałów, kredyty są trudno dostępne, opóźnienia płatności rosną – mówi prof. Zdzisław Sadowski, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Generalnie dłużnicy niechętnie mówią o swych zobowiązaniach. W poznańskiej spółce Szpitale Prywatne Korvita nijak nie można się dowiedzieć, komu i z jakiego tytułu zalega ta firma. Jak mówi dyr. Karol Masłowski z agencji Kinkel i Masłowski, która wystawiła na sprzedaż 490-tysięczny dług Korvity, szpitale w Polsce opóźniają się z płatnościami za wszystko: za odprowadzanie ścieków, za prąd, pranie, posiłki, leki i sprzęt medyczny.
Zachodnie hipermarkety, płacące dostawcom nawet z półrocznym poślizgiem, na ogół odmawiają podejmowania tak drażliwego tematu jak własne długi. – O niczym takim nie słyszałam – ucina Agata Paszkowska, rzeczniczka Carrefoura, którego dług także trafił na „listę transferową”.
– Hipermarkety są zorganizowane, mają silną pozycję, więc mogą opóźniać terminy płatności. Ich dostawcy to drobne, rozproszone firmy, które muszą godzić się na takie traktowanie – tłumaczy prof. Jan Macieja z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.

Jeszcze jeden miesiąc

Swych należności nie płacą i tacy potentaci jak PKP (dług kolei sięga 8 mld zł) czy Huta Katowice (dług ok. 2,5 mld, z czego ponad 400 mln zł huta winna zapłacić właśnie PKP za przewozy), i drobne jednoosobowe firmy.
– Wartość tych wszystkich długów można szacować na setki miliardów złotych. Część jest w ogóle nieściągalna, nikt przecież nie będzie wytaczać kilkunastu spraw przeciw dłużnikom winnym po 4-5 tys. zł. A jeśli nawet – to ciągną się one latami, nim doprowadzą do zwrotu długu (jeżeli w ogóle do tego dojdzie). Kiedyś opóźniały się firmy nierzetelne. Półtora roku temu ruszyła lawina, nie płacą prawie wszyscy – mówi Arkadiusz Protas, szef biura interwencji BCC. Każdy wisi każdemu.
Opóźnienia można liczyć na miesiące. Najdłuższe poślizgi są w branży budowlanej i wynoszą od 130 do, jak szacuje Izba Przemysłowo-Handlowa Budownictwa, nawet 220 dni. Ludzie nie kupują mieszkań, deweloperzy nie płacą podwykonawcom za zbudowane domy, ci z kolei nie płacą za materiały budowlane.
W handlu i usługach coraz rzadziej otrzymuje się należność wcześniej niż po 60 dniach. Ustawa o terminach płatności, która weszła w życie z początkiem ubiegłego roku, mówi że po upływie 30 dni wierzyciel może domagać się odsetek dopisywanych do zapłaty. Może, ale nie musi – więc do umów dołączane są klauzule, w których dostawcy potwierdzają, iż odsetek nie będą się domagać. Poprawka do ustawy nakazująca doliczanie odsetek z urzędu przepadła za sprawą lobbingu sieci hipermarketów.

Oni padną wcześniej

Przy zbójeckim oprocentowaniu kredytów, narzucanym przez zagraniczne banki działające w Polsce, niepłacenie za towary i usługi stało się najdogodniejszą formą kredytowania. Nawet jeśli wymierzane są karne odsetki, to wynoszą one dziś ok. 13% i są zbliżone do faktycznego oprocentowania kredytów. Nie trzeba zaś wykazywać swej zdolności kredytowej ani oferować absurdalnie wysokich zabezpieczeń dla banków. I zawsze można powiedzieć, że przecież nikt nie wiedział, iż sytuacja w biznesie ułoży się źle i nie będzie można regulować swych zobowiązań.
– Co to znaczy, że nie wiedział. Gdy Stocznia Szczecińska nie mogła płacić Cegielskiemu za silniki, to dlaczego je kupowała? Czy jej właściciele nie wiedzieli, że nie będą mieli z czego zapłacić? Absurd. To po prostu przerzucanie ryzyka i kosztów na dostawców, żeby samemu móc funkcjonować. Oni upadną – my na razie jeszcze nie – ripostuje prof. Macieja.
– Powinniśmy zwiększyć czujność już w chwili, gdy kontrahent pytany, czemu pieniądze nie pojawiają się na naszym koncie, zaczyna nas uspokajać i prosić o kilka dni na wyjaśnienie sprawy. Najbardziej typową wymówką jest zrzucanie przez dłużnika winy na niesolidnych klientów którzy i jemu nie płacą. Wysokie podatki, kryzys, pracownicy kradną, związki zawodowe przeszkadzają – mówi Jakub Holewa z firmy obrotu wierzytelnościami Cash Flow.
Kiedy coraz trudniej o pieniądze, w polskim kapitalizmie do łask wraca handel wymienny. Piekarnie zaczynają spłacać chlebem część należności za mąkę, producenci materiałów budowlanych coraz chętniej wynagradzają swych partnerów cementem i bloczkami betonowymi. Jeszcze trochę i w taki sposób będą również wypłacane pensje dla pracowników. Lepszy rydz niż nic.

Wydanie: 14/2003, 2003

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy