Dobrze byłoby rozważyć instytucję prawyborów w SLD Dzisiejsze spotkanie Rady Krajowej, wspólne z szefami rad powiatowych, jest przygotowaniem do Kongresu SLD, który odbędzie się w czerwcu. Jest pierwszym krokiem w nowej rzeczywistości politycznej, która ukształtowała się po październikowych wyborach. W tych wyborach nasza koalicja, Lewica i Demokraci, uzyskała 13% głosów. Jak patrzeć na ten wynik? Jeżeli chcemy w przyszłości zdobywać więcej głosów, jeżeli chcemy na scenie politycznej być silnym podmiotem, na to pytanie musimy sobie odpowiedzieć. Ta wiedza jest nam potrzebna. Chcemy więc być silni! Chcemy grać w pierwszej lidze! Dlatego zwróciłem się z prośbą do prof. Janusza Reykowskiego o sporządzenie raportu, takiego audytu ubiegłorocznych wyborów. I pan profesor z gronem współpracowników taki raport sporządził. Państwo go otrzymaliście. Proponuję, by był on punktem wyjścia do dyskusji przed kongresem, nad naszym planem zwycięstwa. Bardzo mi na takiej dyskusji zależy. Taka dyskusja przybliży nas do właściwego zdiagnozowania naszych błędów, tych dawnych i tych świeżych. I pomoże partii uwierzyć w jej przyszły sukces. Pomoże także nam samym. My za mało rozmawiamy, za mało słuchamy się nawzajem. Jestem wielkim zwolennikiem silnego SLD, partii, w której toczy się żywa dyskusja, w której ludzie się spierają, ale nigdy się wzajemnie nie obrażają. To szczególna cecha socjaldemokracji – potężna sfera wewnątrzpartyjnej wolności. Po pierwsze – przeanalizujmy październikowe wybory. Spójrzmy na nie na zimno. Po drugie – przeanalizujmy sytuację w kraju. Bo jest ona zupełnie inna nie tylko od tej przed wyborami, co oczywiste, ale również jest bardzo dynamiczna. Po trzecie – odpowiedzmy, o co walczymy, jakiej Polski chcemy. A także zdecydujmy, jaka forma organizacyjna centrolewicy będzie najbardziej skuteczna. O analizie październikowych wyborów już wspomniałem, wiele jest na ten temat w raporcie prof. Reykowskiego. Myślę, że warto pamiętać, że październikowe wybory toczyły się w warunkach totalnego plebiscytu. Za czy przeciw PiS. I w warunkach, kiedy Platforma z góry miała zagwarantowane miejsce największej partii opozycji. To ona skupiała, umiejętnie podsycane przez media, nadzieje Polaków na rzeczywistą zmianę. Jest pytanie: czy ta zmiana nastąpiła? I tak, i nie. Zmieniła się forma, została dawna treść. Nie jest to dziwne. I Platforma, i PiS pochodzą z tego samego korzenia, obie są partiami prawicowymi. Między jedną a drugą partią dochodzi do przepływów nie tylko szeregowych polityków, ale i liderów. To jest prawica, która chce w Polsce postawić tarczę antyrakietową. To jest prawica, która odda Kościołowi wszystko, czego tylko Kościół zażąda, a nawet więcej. To jest prawica, która nigdy nie wprowadzi refundacji in vitro, nie mówiąc już o prawie kobiet do świadomego macierzyństwa. To jest prawica, która nigdy nie zgodzi się na partnerski dialog ze związkami zawodowymi ani na umowę społeczną, ani na inny sposób redystrybucji dochodu narodowego. Oni nie mają pojęcia, co zadecydowało o sukcesie Irlandii. Jedni i drudzy. Oni będą do końca oszukiwali naród i wmawiali mu, że Irlandia nie jest bardziej lewicowa niż Polska. A jest. Pamiętamy, gdy latem ubiegłego roku przed Kancelarią Premiera demonstrowały pielęgniarki, Jarosław Kaczyński mówił, że kierują nimi szatany. W kancelarii zagłuszano im telefony. A policja spędziła je na trawnik. I nas też, bo tam wówczas byliśmy. Nic nie wywalczyliśmy, bo rząd bronił budżetu. Tak wygląda mit o socjalnej twarzy PiS. Powtarzam – mit, bo PiS nic nie dało ludziom. Zwłaszcza tym uboższym. Poza telewizyjnymi programami, gdzie mogli sobie obejrzeć rzekomych bogaczy zakuwanych w kajdanki. A jak jest teraz? Też szanse na dogadanie się w sprawach ochrony zdrowia są niewielkie, ten rząd nie zamierza zwiększyć puli pieniędzy przeznaczonej na służbę zdrowia. Podobnie rzecz się ma z edukacją. Ten rząd też nie chce Związku Nauczycielstwa Polskiego i Karty nauczyciela, i rozwiązania budujące świecką szkołę uznawane są za niepotrzebne. PiS i PO najbardziej kochają szkoły katolickie i szkoły prywatne. I PiS, i PO łączy też stosunek do historii, do dziejów najnowszych. Nie przypadkiem w resorcie kultury pozostał ten sam wiceminister. Ten, który odpowiadał za politykę historyczną. I PiS, i PO gloryfikują IPN, teczki bezpieki. I atakują PRL, wspólnie budując fałszywy obraz tych 45 lat. Nie ma naszej zgody na takie działanie, nie akceptujemy kłamstw na temat tamtych czasów i tendencyjnej propagandy. Nie ma naszej zgody na opluwanie ludzi,
Tagi:
Wojciech Olejniczak