Czy wielki kontynent na antypodach zmieni się w pustynię? W Australii od 2002 r. trwa najdotkliwsza susza w dziejach. Naukowcy biją na alarm: prawdziwe piekło dopiero się zacznie. Jeśli nie zostaną ograniczone emisje dwutlenku węgla, konsekwencje dla gospodarki i społeczeństwa okażą się straszne. Zdaniem głównego doradcy rządu ds. zmian klimatycznych, prof. Rossa Garnauta, jeżeli wzrost temperatury nie zostanie powstrzymany, znikną Wielka Rafa Koralowa i śnieżne pola w górach, a rolnictwo w basenie rzek Murray i Darling upadnie. Wypada dodać, że bez żywności z tego ogromnego spichlerza kontynentu, obejmującego ponad milion kilometrów kwadratowych, gospodarka Australii znajdzie się w stanie zapaści. 6 lipca, dwa dni po tym, jak Garnaut wystąpił z ostrzeżeniem, opublikowany został raport Biura Meteorologicznego oraz CSIRO, najważniejszego urzędu naukowego kraju. Wstrząśnięty minister rolnictwa Tom Burke stwierdził, że część tego dokumentu przypomina nie rozprawę naukową, lecz powieść katastroficzną. Premier Kevin Rudd uznał raport za bardzo niepokojący. Według szefa rządu, z dokumentu wynika, że należy poddać rewizji dotychczasowe poglądy na temat wpływu zmian klimatycznych na susze nękające kraj. Raport przypomina, że do tej pory lata uważane za nadzwyczaj gorące występowały raz na dwie dekady, a nawet raz na ćwierć wieku. W niedalekiej przyszłości te nadzwyczaj gorące lata będą nawiedzać kraj co drugi rok, a może nawet co sezon. Nastąpi też radykalna zmiana rozkładu opadów. Ten apokaliptyczny scenariusz może rozpocząć się już w 2010 r. Być może obszar dotknięty ekstremalnymi upałami obejmie 95% powierzchni kontynentu (w normalnych klimatycznie latach ekstremalne upały nawiedzały tylko 5% terytorium Australii). Autorzy raportu nie mają wątpliwości, że obecna posucha przynajmniej częściowo spowodowana jest przez ludzi, którzy spalają masy paliw organicznych, przez co do atmosfery przedostaje się gaz cieplarniany – dwutlenek węgla. Połowa spadku ilości opadów, który nastąpił w południowo-zachodniej części kraju od 1950 r., to skutek przemysłowej i rolniczej aktywności człowieka. Autorzy dokumentu domagają się, aby uznać za nawiedzone katastrofalną suszą znacznie rozleglejsze obszary. Dzięki temu rolnicy i biznesmeni z tych regionów będą uprawnieni do otrzymywania pomocy rządowej, co ułatwi im przetrwanie. Australia to najbardziej suchy zamieszkany kontynent świata, a więc mieszkańcy przyzwyczajeni są do gorąca. Ale tego, co dzieje się teraz, nie pamiętają najstarsi obywatele, czy to aborygeni, czy biali. Średnie temperatury w Australii wzrosły o 0,9% w ciągu ostatnich stu lat, przy czym największy wzrost nastąpił od połowy XX w. Od tej pory ilość opadów w południowo-wschodniej części kontynentu spadła o jedną piątą. Ziemia jest przy tym tak rozgrzana, że jeśli nawet spadnie deszcz, woda bardzo szybko paruje. Coraz groźniejsze stają się pożary buszu. Rzeki Murray i Darling niosą o 70% wody mniej niż przed 50 laty, o ile w ogóle coś w nich płynie. Na niektórych odcinkach koryta rzecznego pozostały cuchnące kałuże pełne glonów. Minister przemysłu Nowej Południowej Walii, Ian Macdonald, oświadczył, że czerwiec był prawdziwym horrorem dla tego stanu położonego w południowo-zachodniej części kontynentu. W niektórych regionach spadło w tym miesiącu zaledwie 10 mm deszczu. Jeśli szybko nie nadejdą rzęsiste opady, zboża ozime zmarnieją. Obecnie susza panuje na prawie dwóch trzecich terytorium Nowej Południowej Walii. Zadowalająca pod względem opadów sytuacja jest tylko na stanowych terytoriach nadmorskich, stanowiących zaledwie 14% obszaru stanu. Na domiar złego Nowej Południowej Walii zagraża inna biblijna plaga – szarańczy. Jaja tych żarłocznych owadów wykryto w 900 posesjach, przy czym na pewno lęgowisk szarańczy jest znacznie więcej. W 2005 r. inwazja szarańczy doprowadziła w tym stanie do strat szacowanych na miliard dolarów australijskich. Początkowo twardzi mieszkańcy kraju na antypodach przyjmowali posuchę z humorem. Byli pewni, że kłopoty są przejściowe i chmury w końcu przyniosą rzęsiste ulewy. Tony Watson z Sydney rozbawił wielu, kiedy napisał w liście do gazety, że wnosi swój wkład w oszczędzanie wody w ten sposób, że bierze prysznic razem z żoną Lisą. Inny dowcipniś oznajmił, że pije szkocką bez wody, jeszcze ktoś wyznał: „Ja też chcę wziąć prysznic z Lisą Watson, a potem wypić szkocką bez wody”. 78-letni Val
Tagi:
Krzysztof Kęciek









