Świadkowie przeciw Jachowiczowi

Świadkowie przeciw Jachowiczowi

Uchodzący za gwiazdę dziennikarstwa śledczego Jerzy Jachowicz naruszył dobra osobiste oficera „dawnych służb PRL” Od tego wyroku mijają już z górą dwa miesiące i nic, głucha cisza. Sąd Rejonowy w Warszawie orzekł, że uchodzący za gwiazdę dziennikarstwa śledczego red. Jerzy Jachowicz naruszył dobra osobiste płk. Ryszarda Bieszyńskiego. Wyrok nie jest co prawda prawomocny, ale w polskich warunkach zgoła sensacyjny – oto pogromca komuny, zasłużony mistrz wolnego słowa, przegrywa przed sądem z oficerem „dawnych służb PRL”. I to w jakiej sprawie? Że go poniżył w oczach opinii publicznej! Jak można poniżyć esbeka w oczach opinii publicznej? To już człowiek nie może słowa powiedzieć o byłych esbekach? Może, byleby to była prawda. Poszło o Edwarda Mazura, polonijnego przedsiębiorcę z Chicago, którego prokuratorzy, podobnie zresztą jak ówczesny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, upatrzyli sobie jako zleceniodawcę morderstwa na Marku Papale, komendancie głównym policji. W tej sytuacji wystosowanie wniosku do władz USA o ekstradycję Mazura było czczą formalnością. Głównym atutem Jerzego Mierzewskiego, prokuratora prowadzącego sprawę, i min. Ziobry był niejaki Artur Zirajewski, bandyta. Zirajewski został skazany w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Twierdził on, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo „głównego psa”. Według jego relacji Edward Mazur i gangster Andrzej Z., ps. „Słowik”, spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. „Nikoś”, i właśnie z Zirajewskim, „Iwanem”. Od tego zeznania w oczach polskich śledczych Mazur był tym, który nakłaniał Zirajewskiego do zabójstwa Papały, oferując mu 40 tys. dol. Prowadzący rozprawę ekstradycyjną sędzia Arlander Keys na wniosek adwokata Mazura, Chrisa Gaira, zgodził się na przesłuchanie płk. Ryszarda Bieszyńskiego, byłego szefa Departamentu Postępowań Karnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który jako oficer Urzędu Ochrony Państwa, a potem ABW, przez pewien czas, dopóki ABW nie została od tego śledztwa odsunięta, rozpracowywał zabójstwo gen. Papały. Bieszyński zeznał, że według niego Mazur jest niewinny. Ku zdumieniu min. Ziobry, prokuratorów i niektórych publicystów sąd federalny w Chicago nie zgodził się na wydanie Polsce Mazura. „Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana Mazura sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa”, oświadczył sędzia Keys. Sędzia nie dał wiary zeznaniom Zirajewskiego. Według niego w zeznaniach było wiele sprzeczności. Sędzia zwrócił też uwagę, że sam Zirajewski przyznał, że składał zeznania obciążające Edwarda Mazura w zamian za obietnicę złagodzenia wyroku w innej sprawie. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji red. Jachowicz nie wytrzymał i palnął to całe USA między oczy. „Macki sięgnęły Ameryki?”, zapytał publicznie, choć retorycznie. („Dziennik”, 13.10.2007). „Mazur – pisał – w Polsce związany był z ludźmi połączonymi siecią wzajemnych powiązań w biznesie, polityce i służbach specjalnych. Ze środowiskiem wywodzącym się z dawnych działaczy komunistycznych i wysokich oficerów byłej Służby Bezpieczeństwa. Ci ostatni, rozkręcając własne nielegalne interesy, wykorzystywali dawną agenturę pochodzącą najczęściej ze świata przestępczego. Te nowe „wspólnoty” znajdowały łatwy język z politykami lewicy i ich sojusznikami, wśród których roiło się od postaci dawnych służb. Ale i tych, którzy łagodną drogą weryfikacji zainstalowali się w służbach Polski demokratycznej. To był żywioł Mazura, w którym się obracał. Sam był przecież dawnym agentem służb peerelowskich. A to właśnie stamtąd – jestem pewien – wyszła decyzja o zabójstwie generała Marka Papały”. Oto przykład stylu i ilustracja przekonań redaktora. Sądu jednak jego przekonania nie interesowały, sąd szukał potwierdzenia konkretnych oskarżeń, które redaktor skierował pod adresem płk. Bieszyńskiego. Oto stosowny fragment artykułu: „Wpływ na wczorajsze postanowienie sądu w Chicago miała zapewne delikatna misja, jaką zlecono byłemu oficerowi SB, a później UOP i ABW płk. Ryszardowi Bieszyńskiemu. Bieszyński – przypomnijmy – pojechał specjalnie do USA, by stanąć za balustradą dla świadków obrony Mazura. Tylko naiwni mogą wierzyć, że były esbek z własnej nieprzymuszonej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 33/2010

Kategorie: Kraj