Świetna pamięć prezesa

Świetna pamięć prezesa

Żona tłucze zabytkową karafkę z wiśniową nalewką, ta nalewka też miała wiele lat, bo u nas alkoholu prawie się nie pije. Pamiętam dłoń mamy – miała piękne dłonie – jak z tej karafki nalewa domowej roboty nalewkę z tarniny do kieliszka Zbyszka Herberta, a Kasia, żona poety, patrzy na to z wielkim niepokojem. Herbert był uzależniony od alkoholu. Te małe kieliszki stoją w szafce całe i zdrowe. Tak odchodzą w przeszłość przedmioty, zostają jeszcze przez chwilę wspomnienia. Nie mam do żony żalu, chociaż wiem, że ona by w podobnej sytuacji do mnie miała. Można się przywiązywać do przedmiotów, ale tylko wtedy, gdy łatwo przychodzi się z nimi żegnać. A jednak czuję w sobie puste, gorzkie miejsce po tej karafce. Trwa zaraza, minister zdrowia plącze się w zeznaniach: „Jesteśmy absolutnie między wygaszaniem epidemii a wchodzeniem w trend wzrostowy”. Absolutny jest też chaos wyborczy, a w nim mnożą się komplikacje, tajne plany, pogłoski, zrywanie umów, gwałcenie prawa i konstytucji, sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, nie zmienia się tylko poczucie, że kończy się demokracja w Polsce. Kaczyński, monstrualny psuj, podzielił nas na dwa wrogie obozy, zafajdał Polskę nienawiścią, zniszczył sądownictwo i Trybunał Konstytucyjny, ośmieszył wybory, z prezydenta zrobił kukłę, teraz niszczy Sąd Najwyższy, media publiczne kłamią bardziej niż te w stanie wojennym. Co z tego rozumie przeciętny Polak? W szczegółach niewiele. Ja też nie mam głowy do zawiłości prawnych i się w tym gubię. Ale przecież nawet wybitny prawnik prof. Marek Safjan mówi: „Jako prawnik z niemałym doświadczeniem czuję się bezradny. Nie jestem w stanie podjąć się w tym momencie jakiejś racjonalnej interpretacji tej rzeczywistości, bo przekroczyliśmy granice, w których taka interpretacja byłaby jeszcze możliwa”. PiS ma swoje media, swoją wielomilionową widownię, przyssaną do wymion mediów publicznych. Ci ludzie są jak niemowlaki złaknione tylko jednego pokarmu. PiS ma proste wyjaśnienie katastrofy wyborczej. To wina opozycji. Ludzie PiS są zaprogramowani, by w to wierzyć. Dlatego polski dramat nie może dobrze się skończyć. Możliwa jest porażka PiS, ale nie klęska. Nawet jeśli nie będą mieli rządu, będą psuć, niszczyć i zatruwać. „Prezes ma świetną pamięć, choć nie zawsze karze od razu. I o tym wszyscy powinni pamiętać”, ostrzega Ryszard Czarnecki, wazeliniarz, tłusty pomnik konformizmu. Bardzo znamienne i jakoś bezwstydne słowa. Prezes jawi mu się jako szef mafii. Trafne skojarzenie. Mój kolega z opozycji Jaś Lityński znał Kaczyńskiego i tak go charakteryzuje: „Kaczyński nie ma żadnego pomysłu, jak powinno funkcjonować społeczeństwo, on ma tylko pomysł, jak sterować społeczeństwem”. Reszta to jedynie kamuflaż, w który nawet może on sam trochę wierzy. Ale nacjonalizm i katolicyzm Kaczyńskiego są zaledwie częścią gry politycznej, narzędziem, by dzierżyć władzę. I ten zupełny brak zainteresowania tym, co myślą inni. Ale to typowe dla każdego dyktatora. Tu o tyle nietypowa sytuacja, że on przecież inteligent z Żoliborza. I czytał podobne książki co my. W tym zamęcie uspokajająca i ważna wiadomość. Jest inauguracyjna sesja trybunałów, które będą prowadziły procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne rodziców św. Jana Pawła II – Emilii Wojtyły z domu Kaczorowskiej oraz Karola Wojtyły seniora. Odbyła się ona przed południem w bazylice Ofiarowania NMP w Wadowicach. Już beatyfikacja Wojtyły zdała mi się czymś, co urąga zdrowemu rozsądkowi. Beatyfikacja jego rodziców jest komiczna. Nie ma tu jednak, jak widać, zdrowego rozsądku, jest rozsądek wiary. A chrześcijaństwo po niebywałych zbrodniach dokonywanych przez 2 tys. lat w imię Chrystusa bardzo nam jednak wyszlachetniało. I trzeba to docenić. Od dawna z uporem maniaka piszę, że Kidawa-Błońska jest fatalnym kandydatem na prezydenta. Nie ma energii, źle mówi. Ostrzegałem przed nią już rok temu polityka PO Rafała Grupińskiego. Zdawał się rozumieć moją opinię, sugerował jednak, że nie ma wyjścia, bo kto? Widzę kilka osób, które są od niej lepsze. Przesunięcie daty wyborów pewnie stworzy możliwość wprowadzenia nowych kandydatów. Marzy mi się Tusk. A jeśli Tusk się nie zdecyduje, to choćby Kosiniak-Kamysz może być kandydatem całej opozycji, a może i Hołownia, czemu nie, przekonałem się do niego. Widać, że w innym terminie niż majowy te wybory są przez nas do wygrania. Jeśli tylko opozycja dogada się ze sobą, co możliwe, chociaż wątpliwe niestety. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 21/2020

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun