Szalony satrapa z Aszchabadu

Szalony satrapa z Aszchabadu

Prezydent Turkmenistanu wprowadził Święto Melona i wyjął spod prawa złote zęby Saparmurad Nijazow, dożywotni prezydent Turkmenistanu, jest zapewne najbardziej obłąkanym dyktatorem współczesnego świata. Nawet Kim Dzong Il, przywódca Korei Północnej, nie może się z nim równać. Nijazow wyrzucił z pracy 15 tys. pielęgniarzy i pielęgniarek, których zastąpił żołnierzami z poboru. Członków rządu zmusił do odbycia 36-kilometrowego „marszu dla zdrowia”. Nazwał miesiąc styczeń swoim imieniem, natomiast kwiecień przemianował na cześć swojej matki. Jej monumentalny posąg stanął przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości. Prezydent wymyślił również nowe nazwy dni tygodnia: dzień główny, dzień młody, dzień dobry, dzień błogosławiony, anna (po turkmeńsku piątek), dzień duchowy oraz dzień odpoczynku. Surrealistyczny turkmeński despota zapewne nieświadomie poszedł w ślady fikcyjnego dyktatora z filmu Woody’ego Allena „Bananowy czubek” („Bananas”). Podobnie jak on Nijazow na nowo zdefiniował wiek obywateli. Zgodnie z decyzją prezydenta, dorastanie trwa do 25. roku życia, 37-latek przestaje być młody, zaś wiek dojrzały trwa długo, bowiem dopiero w 85. roku życia zaczyna się starość. Turkmenbasza (Ojciec Turkmenów – taki tytuł przyznał prezydentowi w 1992 r. wdzięczny parlament) zakazał noszenia bród, długich włosów, a także urządzania przedstawień cyrkowych, baletu i opery jako „rzeczy w oczywisty sposób niepotrzebnych”. Prawo zabrania obywatelom Turkmenistanu słuchania radia w samochodzie. W stolicy kraju, Aszchabadzie, dyktator wznosi kosztem 75 milionów dolarów „centrum duchowe”. Tu naród będzie studiował życie i myśli swego prezydenta. Kompleks obejmie bibliotekę, muzeum oraz pałac, w którym będą się odbywać ceremonie ku czci Turkmenbaszy. 64-letni Nijazow rozkazał zbudować wielki ośrodek z amfiteatrem, basenem pływackim i hipodromem – nie dla obywateli jednak, lecz dla koni ze znakomitej rasy achałtekińskiej. Stajnie, z pięknymi czerwonymi dachami, są klimatyzowane, ponieważ rumaki nie mogą przecież znosić pustynnego skwaru. Inwestycja kosztowała symboliczne 15 mln dol. i zrealizowano ją w kraju, w którym 35% prawie sześciomilionowego społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa, zaś przeciętne miesięczne zarobki stanowią równowartość 70 dol., przy czym i tak wypłacane są z ogromnym opóźnieniem. Nikt nie zaprotestuje jednak przeciw rozrzutności Ojca Turkmenów, gdyż krytykowanie jego polityki stanowi zgodnie z prawem zdradę ojczyzny. We wszystkich postradzieckich republikach Azji Środkowej władzę sprawują autokratyczne reżimy, ale kult własnej osoby, który ustanowił Nijazow, jest najbardziej zdumiewającym fenomenem regionu. Fotografie i wszelkiego rodzaju podobizny Turkmenbaszy są wszechobecne. Nie tylko budynki i ulice, ale całe miasta, a nawet meteoryt i wodę po goleniu nazwano jego imieniem. Do antycudów współczesnego świata należy zaliczyć wielki złoty posąg Turkmenbaszy w Aszchabadzie, który dzięki skomplikowanemu mechanizmowi obraca się codziennie o 360 stopni, tak że twarz „Roztropnego Lidera” jest zawsze zwrócona ku słońcu. Nie szczędząc kosztów, prezydent każe wznosić monumentalne budynki publiczne jak z najgorszego koszmaru architekta. Może sobie na to pozwolić dzięki dochodom ze sprzedaży gazu ziemnego – Turkmenistan dysponuje piątymi co do wielkości na świecie złożami tego surowca. Od 1985 r. Saparmurad Nijazow był przywódcą partii komunistycznej Turkmenistanu. Kiedy sześć lat później kraj stał się niepodległy, bez trudu utrzymał rządy, którym szybko nadał charakter absolutny, niemalże boski. Reżim w Aszchabadzie cechuje paranoiczny lęk przed wpływami z zewnątrz i utratą władzy, jak również dążenie do stłumienia wszelkiej indywidualności. Działalność partii politycznych jest zabroniona, rząd całkowicie kontroluje media, wszelkie zgromadzenia, nawet akademickie, są nielegalne, zaś zwierzchnicy Kościołów chrześcijańskich, wspólnot hinduistycznych oraz przywódcy opozycji zostali wygnani z kraju. Sądy masowo orzekały kary śmierci, zaś osoby podejrzane o choćby cień niechęci wobec Turkmenbaszy znikały bez śladu. Kara śmierci oficjalnie została w końcu zniesiona, jednak zdaniem obserwatorów OBWE, szanse przeżycia więźniów politycznych i osób deportowanych są w Turkmenistanie niewielkie. W przepełnionych więzieniach tortury są na porządku dziennym, w odpowiedzi często wybuchają bunty. W lipcu 2000 r. władze ogłosiły, że wszyscy przebywający w kraju cudzoziemcy zostaną poddani ścisłej kontroli, podobnie jak rozmowy telefoniczne i poczta przychodząca z innych krajów. Firmy świadczące usługi internetowe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 21/2004

Kategorie: Świat